Wiatr zerwał się za oknem i zaszumiał w liściach. Myślałam, że to może deszcz już szumi, ale nie. To wiatr targa liśćmi we wszystkie strony. Na marszczącej się i migoczącej wodzie drgają cienie gałęzi, drzew włosy, a miasto zdaje się zupełnie tego szumu nie słyszeć. Tylko co kawałek widać punkciki świateł. Jest cicho, gdy wiatr na chwilę zachłyśnie się swoim oddechem i nie szarpie swej podartej szaty o konary drzew. Gdzieś daleko słychać stukot pociągu.
Stałam na boso na balkonie, wsłuchując się w nocne dźwięki, obserwując taneczne kroki wiatru. Gdy stąpam bosymi stopami, to właściwie mnie nie słychać. Stałam tak sobie, wpatrując się w senne, choć roziskrzone jeszcze kolorowymi plamkami, miasto. Myślałam o sobie.
Jak bardzo muszę się jeszcze zagubić, aby się odnaleźć?
Przypomniałam sobie jeszcze to... znane albo jeszcze nie...
"Epitafium"
Wyszłam z domu razem ze słońcem,
Wędrowałam aż do końca.
Pójdę dalej.
Tam, gdzie mnie nie znajdziecie.
Drogą brzasku i jutrzenki podążać będę,
Znikając w deszczu, pojawiając się we mgle.
Ziemia nie przyjmie już śladów moich stóp,
Wiatr nie rozwieje mi włosów.
Rozsypię się powoli,
Wąchając kwiaty,
Czując dotyk traw,
Stanę się tym, co nienamacalne...
- MYŚLĄ.
To skomplikowane. - cz. 25.
-
Usiłowałam zasnąć. Jednak po głowie krążyło mi tyle myśli. Nie potrafiłam
powstrzymać ich biegu. Myślałam o Tomaszu, który siedział w drugim pokoju.
Chyb...
11 lat temu