Siedzę u M. i rozmawiamy sobie. Ona wkurzona, rozdrażniona i zmęczona, a ja nafaszerowana specyfikami od bólu oraz kawą.
M: Patrz - pokazując mi zdjęcie faceta.
ja: Niezły. Mhmmm... Kto to?
M: Pędzlarz.
ja: Pędzlarz? Ale że syn?
M: Nooo.
ja: Ładne ma pędzle.
M: Nooo.
ja śmieję się głupkowato na co M...
M: Co z tobą? Z się śmiejesz?
ja: A bo wiesz. Pomyślałam sobie...
M: Nooo?
ja: No czy pędzel Pędzlarza jest tak samo ładny jak jego pędzle!
M: Nooo... - odpowiedziała M i zaczęła się śmiać.
Tak moi Drodzy, same głupoty mi w głowie. A wczoraj miałam naprawdę monstrualną głupawkę i gadałam tylko o jednym. No dobrze, trochę przeniosło się na dzisiaj. Tylko te dzisiejsze to wina krótkiego snu. Wróciłam późno od M., a potem zasnąć nie mogłam. W dodatku jak zobaczyłam, że w tv tenis jest, to nie mogłam się oprzeć. Mecz się skończył, Radwańska wygrała, ja zasnęłam. Dziś pobudka wcześnie rano i... Poza tym ostatnio z trudem wmuszam w siebie jakiekolwiek jedzenie, no chyba że jest to czekolada albo owoce.
Ile można zjeść czekolady na jeden "posiłek"? Czy cała tabliczka to dużo? A półtorej? Pewnie ta czekolada tak na mnie podziałała. Albo i nie... Tylko te jednotorowe myśli... Już wiem! To pierwsza oznaka wiosny!