19 września 2010

To skomplikowane. (cz. 4)

A niech grzebie ten debil jeden. Zamek jest stary, nawet kluczem ciężko go otworzyć, a co dopiero jakimś wytrychem. Wiedziałam, że jestem bezpieczna, bo na dodatek drzwi są tak osadzone, że trzeba sporo siły i odpowiedniej techniki, aby zamek puścił, ale dzięki temu drzwi te wraz z zamkiem stanowią świetną ochronę antywłamaniową...

Ochrona ochroną, ale niech ten Michał wreszcie przyjdzie, bo ja zaraz się wykończę psychicznie. Bo ani wyjść do pracy, ani wynieść śmieci i w ogóle lepiej się do drzwi nie zbliżać.

Postanowiłam zadzwonić na policję, bo przecież jeszcze mi kretyn ten doskonały zamek popsuje, bo grzebie i grzebie, a wtedy to ja się będę bała spać we własnym domu.

Z nerwowych rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Dzwonił Michał.

- Szukałaś mnie chyba nawet po wszystkich świętych. Co się dzieje? - spytał mocno zdenerwowany Michał.

- Ktoś się dobijał do moich drzwi, a teraz grzebie w moim wspaniałym zamku, chyba wytrychem - wykrzyknęłam - Wiesz, ja go widziałam kiedyś z Wieśkiem. Michał o co tu chodzi?! - zapytałam z rozpaczą wyraźnie wystraszona.

- Nie mogłaś zawiadomić policji? Od jak dawna się dobija? - zapytał rzeczowo Michał.

- No wiesz, jakieś ze dwadzieścia minut już chyba... - urwałam, bo usłyszałam jakiś hałas na korytarzu, dźwięk windy - poczekaj, jakoś cicho się zrobiło. Chyba go ktoś z sąsiadów przepłoszył. Sprawdzę - relacjonowałam Michałowi swoje poczynania.

- Nigdzie nie idź. Niech Igor sprawdzi - zdecydował Michał.

- Igor? Igora nie ma. Wiesz... no jakoś ostatnio za często się nie widujemy... i... Powiem ci później. Przyjedź i wyjaśnij mi proszę o co tu do cholery chodzi i czego chcą ode mnie ci wszyscy ludzie, bo nie dość że ja nic nie wiem, to ja nie mam niczego, czego mogliby chcieć ode mnie... - przerwałam, zauważając, że z jednej z licznych półek, wypełnionych po brzegi książkami, spadła koperta.

- Lena? Lena jesteś tam? - dopytywał się Michał.

- Tak, tylko z półki spadła jakaś koperta. Wygląda na list. Czekam na ciebie. Cześć - pożegnałam się szybko i rozerwałam papier.

W środku znalazłam list do Wieśka. Na kopercie od wewnątrz coś było nabazgrolone. Rozdarłam całkowicie kopertę, aby było widać wszystko.

6 komentarzy:

  1. Czy nie trzeba do Ciebie zwracać się per "Pani Agato"?
    Mój sposób na potencjalnych złodziei to najobskurniejsze drzwi w całej klatce. A u mamy to nawet często zapominam zamknąć drzwi na noc na zasuwkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskakujące zwroty akcji... dosłowanie jak w moich ulubionych powieściach. Powinnaś książkę wydać ;)

    Pozdrawiam
    http://blogowy-zakatek.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Aniu :)
    Do mnie? A nie, nie trzeba, tym bardziej, że mi do pani Agaty brakuje sporo.

    Obskórne drzwi pomagają. Wiem z własnego doświadczenia, bo kiedyś takie miałam do jednego mieszkania i w sumie dałoby radę jednym kopnięciem je rozwalić i wejść, a chyba tylko przez tę obskórność nikt nie pomyślał, że można by się włamać, a z drugiej strony złodziej za bardzo by się nie obłowił - książki, ubrania, stara lodówka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Andrzeju, nie jak w powieściach tylko jak w życiu ;) Najdziwniejsze scenariusze pisze życie :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkim życzę dobrego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 27 września o 15.20 bardzo proszę trzymać za mnie kciuki, żeby dobrze mi poszło i nerwy mnie nie pożarły... :)

    OdpowiedzUsuń