Przydałaby mi się porządna skrzynka z narzędziami, a najlepiej to facet, który nie dość, że skrzynkę ma, to się narzędziami posługiwać umie i te cholerne gniazdka, spłuczki oraz inne paskudztwa nie stanowią dla niego problemu. Ja mam chwilowo dość... gniazdko trzeszczy, światło przy lustrze mruga i gaśnie (nie, to nie jest wina żarowki ;P), woda do spłuczki leci jakby chciała, a nie mogła... itd. Właściwie to chyba wiem, czemu jest tak jak jest i czemu to się dzieje, wcale nie mam ochoty tego naprawiać, sprawdzać, ani w ogóle sobie z tym radzić. Do tego jeszcze te paskudne zawory, co do których nie mam wcale pewności, czy się w ogóle zamykają, czy też nie... Możliwe, że kiedyś się zamykały, a teraz...
Jak mi się marzy poczuć bezradną kobietą, którą mężczyzna wybawia z kłopotu... Ah... Siedzę w G., wpatruję się w okno, spoglądam na dół, rozglądam się wokoło... tylko nigdzie żadnego księcia nie widać, nawet księciunia, rumaki tylko mechanicznie, a gdzie szukać prawdziwego faceta... Może należałoby wykrzyczeć coś z tej tutejszej wieży na czwartym piętrze ;), ale raczej nie dam rady, bo gardło czerwone, bolące i jakby pełne szpilek... :(
W sumie to przydałby się facet, ale nie byle jaki... Ale o tym innym razem... ;) Może następnym ;)
Życzę wszystkim udanego przyjemnego weekendu :)
To skomplikowane. - cz. 25.
-
Usiłowałam zasnąć. Jednak po głowie krążyło mi tyle myśli. Nie potrafiłam
powstrzymać ich biegu. Myślałam o Tomaszu, który siedział w drugim pokoju.
Chyb...
11 lat temu
Książęta na rumakach wymarli razem ze smokami, a na chwilę obecną polscy pracownicy np. hydraulicy, zamiast naprawiać spłuczki, wolą robić karierę w zagranicznym modelingu:P
OdpowiedzUsuńCo za czasy!?
Nie pozostaje więc nic innego jak działać według przysłowia:
"Umiesz liczyć , licz na siebie" :))
a ja życzę fajowego faceta na maj :D
OdpowiedzUsuń:DDD
OdpowiedzUsuńja mam dar zarówno do psucia, jak i naprawiania... a co najdziwniejsze, aczkolwiek dla mnie już zupełnie normalne, to fakt, że jak już coś "rozczłonkuję" ( celem naprawy oczywiście) i złożę do kupy, by przekonać się z nieukrywaną dumą, że uzdrowiłam przedmiot i działa bez zarzutu, to to, ze zawsze zostają mi jakieś śrubki, sprężynki i inne takie, których nijak nie jestem w stanie wpasować z powrotem na swoje, jakże istotne miejsce:DDDD ale grunt, że wszystko działa:DDDD
no nie? :DDDD
Tobie też miłego odpoczynku!!!
Ketiov, czasem jednak nie da rady liczyć tylko na siebie, o czym przekonałam się dziś ;) i za chwilę napiszę ;)
OdpowiedzUsuńMyślisz, że wszyscy książęta wymarli? A jak pocałuję żabę, to też nie uda się księcia wyczarować, ani nawet księciunia ;)? hi hi W sumie to chyba trochę jednak szkoda, ale z drugiej strony taki książę, rycerz to pewnie wszystkim wokół by pomagał i miałby czasu niewiele... ;)
Pozdrawiam :)
Aurora... już nie wiem nawet, ile razy pomyślałam dzisiaj, że jednak by się przydał ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Sydoniu, ja się tak bawiłam jak byłam dzieckiem i uwielbiałam to ;) Teraz jak nie muszę, to nie grzebię, bo zawsze jest ten sam problem... gdzie ja położyłam to coś, czego akurat właśnie teraz natychmiast potrzebuję do złożenia... ;)
OdpowiedzUsuńTy masz chyba cudowne ręce, że po rozłożeniu i złożeniu działa Ci wszystko nawet bez niektórych części ;) Wooow :)))
Pozdrawiam :)
Weekend majowy mnie zadziwia, a ja zachowuję się jak typowa blondynka, bo w sumie to jestem blondynką... ;) Zaraz wysmaruję notkę z kawałem o blondynce, tylko się doprowadzę do stanu używalności, bo bliskim spotkaniu z glebą i brudnym autem (nie, nie, nic mi się nie stało i wypadku nie było żadnego, tylko blondynka ze mnie ;).
OdpowiedzUsuńNie chciałbym zostać zabójcą czyichś marzeń, ale wydaje mi się, że od nadmiernago całowania żab, prędzej można by nabawić się jakiegoś choróbska, niźli oczekiwać, że z owego płaza wyrośnie piękny ksiażę:))
OdpowiedzUsuńAle...coż, cuda czasem sie zdarzają:))
Ketiov, masz rację, bo takie rzeczy to tylko w bajkach ;) Może cud by się zdarzył, tylko ile tych żab by trzeba pocałować... ;) ha ha ha
OdpowiedzUsuńZresztą coś tu kiedyś napisałam o księżniczkach, księciach i innych takich, że dla własnego dobra lepiej z tego wyrosnąć i nauczyć się inaczej patrzeć na ludzi.