Ostatnio znajduję sobie tylko dwa zajęcia, aby nie myśleć albo aby rozładować stres, nerwy, albo żeby nie pytać. Gotowanie i porządki. Z pierwszego korzyść odnoszą wszyscy wokół, bo urozmaicam im posiłki, karmię ciastami i ciastkami. Ja nie mam specjalnie apetytu. Za to piję jak smok - miętę z cytryną. Z drugiego korzyść odniosę i ja, no i jest spora szansa, że moje biurko wreszcie doczeka się sprzątnięcia, a góry papierów przestaną na nim straszyć. Póki co robię generalne porządki, biurko zostawiając sobie na deser. Jakbym w amok gotowania i porządków wpadła. Szaleństwo.
Dziś nie potrafiłam sobie od rana znaleźć miejsca. Okropne. Zamiast sprzątania wybrałam dziś gotowanie. Wybór padł na zupę czereśniową i babeczki czekoladowe.
babeczki czekoladowe (przepis na 6-8 sztuk w zależności od wielkości foremek)
składniki:
1 jajko
4 łyżki cukru
opakowanie cukru wanilinowego
150 ml mleka
80 g masła
pół tabliczki gorzkiej czekolady
3-4 kostki czekolady mlecznej
180 g mąki pszennej
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
Masło i czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej (Żaroodporną miskę stawiamy na garnku z gotującą się wodą. Woda powinna gotować się niezbyt mocno.) i odstawić do przestudzenia.
Jajko ubić mikserem z cukrem i cukrem wanilinowym. Następnie dolać mleko i ubijać dalej. Później dodać rozpuszczoną czekoladę z masłem i miksować. Stopniowo dodawać mąkę wymieszaną z proszkiem i solą. Ubić wszystko na gładką masę.
Masę nałożyć do foremek, najlepiej do 3/4 ich wysokości. Piec w 200 stopniach przez 20-25 minut. Po 20 minutach najlepiej sprawdzić patyczkiem czy babeczki są już upieczone.
Zaserwowałam sobie babeczkę ze świeżo ubitą śmietaną 30%, malinami i borówkami. Troszkę mi lżej. Babeczki udały się wyśmienicie. Czekoladowe i wilgotne w środku. A przepis zrobił się sam... po otwarciu lodówki ;) Przyznam, że miałam pewne obawy, że coś się może nie udać, właśnie dlatego że przepis tworzył się w trakcie robienia.
Od tego tygodnia wszelkie opowiadania, bajki i inne takie można czytać na patykiemipiorem.blogspot.com
chętnie bym się poczęstował, bo słodkości mnie kuszą (jak niewiele rzeczy na tym świecie), ale w boczki mi pójdzie ;>
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kimciu, bez obaw. Nie jesteś kobietą, więc w boczki Ci nie pójdzie ;)
UsuńNooo,czekoladko, narobiłaś "smaka" tym przepisem. Mam taka foremkę na mufinki, myślę, że sprawdzi sie i na Twoje babeczki. Ja ostatnio piekłam ciasto biszkoptowo- bezokokosowo-budyniowo-ananasowe. Na urodziny mojej zgrzędnej rodzicieli - miała je wczoraj. Najśmieszniejsze było to, że przyjaciółka mojej mamy, od której córki mam przepis na to ciasto, nie poznała go
OdpowiedzUsuńA bo z tymi ciastami to jest tak, że niby to samo, przepis ten sam, a u każdego ciasto jest troszkę inne. Wystarczy by było inaczej podane i już można go nie poznać ;) Musiało być pyszne.
UsuńA ja te moje babeczki w muffinkowej silikonowej formie robię. Choć i w foremkach do suflecików też się zdarzało, że jakieś babeczki piekłam.
Właśnie jedną pożeram i jest tak samo pyszna jak pierwszego dnia :)
A za porządki biorę się jak pies do jeża. Najlepszym bodźcem jest powiedzenie sobie: Anka, może ktoś przyjdzie i będziesz się rumienić, że masz taki bałagan
OdpowiedzUsuńMi wystarczy trochę zmartwienia, stresu i sprzątam jak w amoku. Wszystko i gruntownie. A że trzeci dzień chodzę coraz bardziej zdenerwowana, nie umiem znaleźć sobie miejsca, czas upływa okropnie wolno, więc porządkuję na zmianę z eksperymentami w kuchni. Inaczej bym chyba oszalała.
UsuńWyglądają przepysznie ;)
OdpowiedzUsuńA smakują jeszcze lepiej :D
Usuń