Wielka szklanka kawy mrożonej, ciasto czekoladowe nie są w stanie uspokoić ani pokolorować moich myśli.
Ja+porządki=tajfun-->efekt zdumiewa
wnioski:
- przynajmniej udaję że nie myślę
- czarne myśli nadal są czarne
- we mnie się gotuje i zaraz para wychodzić będzie mi uszami
smutek
złość
rozżalenie
zdenerwowanie
brak snu (nad ranem jakieś resztki albo nad książką)
brak ochoty na jedzenie za to ochota do gotowania (ale tu akurat się nie martwię, zawsze się znajdzie ktoś kto mnie pozbawi tego kłopotu)
wściekłość
dół
nerwy
strach
mnóstwo: ??????
odpowiedzi też się kończą tylko: ?????
Obrzydliwe (choć najbardziej i tak brzydzą mnie ślimaki) małe gryzonie zwane myszami zeżarły moje plany i to w taki chamski bezczelny sposób. Niech no ja je dostanę tylko w swoje łapki, to chyba gulasz z nich zrobię. Dla kotów. Tych blokowych. Z piwnicy. Swoją drogą zamiast grzać się na słonku mogłyby te cholery wyłapać, co by mi więcej nie bruździły, bo ja normalnie oszaleję.
No to jest po prostu nieprawda. Ja nie mogę mieć przecież normalnego życia. Ja muszę być mistrzem ekwilibrystyki życiowej. Bo inaczej będzie za nudno? No... ale przecież byłoby ciekawie. Nawet bardzo. Zupełnie nie nudno. Ughh a te wredoty...
Mój mózg produkuje wszelkie możliwe scenariusze, ale jest uparcie coraz bardziej monokolorystyczny w swych produkcjach. Czuję się jakbym grała w rosyjską ruletkę. Na dodatek nie znoszę nie wiedzieć i nie mieć możliwości posiąść wiedzy, na której mi zależy. Nie zawsze muszę wiedzieć i nie wszystko. Tylko to, co jest mi potrzebne. Lecz nie za wszelką cenę i nie wtedy, gdy ktoś nie ma ochoty ucieszyć mnie wiedzą na temat swojej osoby.
W tej chwili jakakolwiek wiedza w temacie mnie interesującym jest bezcenna. Jednak tylko czas może cokolwiek w tej sprawie uczynić.
Czas+cierpliwość+nerwy=prawie...szaleństwo
Nie potrafię przestać o tym myśleć.
Spotkałam ostatnio człowieka, którego widziałam zaledwie kilka razy w życiu. W oczach ma coś takiego, co wzbudza we mnie niepokój. Odnoszę wrażenie, że on jest kimś w rodzaju wieszcza kłopotów, problemów i komplikacji. Jest taki jakiś... jak patrzę na niego, wydaje mi się, że on w życiu zrobił coś bardzo bardzo złego. Spojrzenie w oczy... ułamek sekundy... wiedziałam, że nie wróży to dobrze. Czasem wydaje mi się, jakby ten człowiek czegoś ode mnie chciał. Spojrzenie ma okropne, a to co siedzi w nim w środku, przeraża. Nie tylko mnie.
Miałam niedawno sen o niemożności znalezienia samolotu na lotnisku i o szukaniu wyjścia tamże. Patrzę w niebo zasnutę kawałkami waty i bitą śmietaną z plasterkiem księżyca. Szukam śladów samolotów. Szukam, wołając bezgłośnie. W myślach krzyczę.
Kolor zmieniony. Stan myśli czarny. Na głowie kakao. Była już kawa i czekolada. Skoro czerń jest wewnątrz, tym bardziej nie może być jej na zewnątrz.
Oto nowa ja:
Liczyliście kiedyś minuty, godziny i dni? Ja nie. Nie znoszę cyferek. Liczę. Czas mój składa się z minut i godzin. Dni nie odmierzają czasu wystarczająco tragicznie. Tik tak. Tykanie zegara to dla mnie dźwięk bomby z opóźnionym zapłonem. Mówię sobie - oddychaj, spokój, baczność, wyluzuj. Tylko ten cholerny czas. Za wolno. Za szybko. Nie tak.
Na Patykiem i Piórem pojawiają się: "To skomplikowane" (wreszcie będzie całe) i "Księżniczka i Mag". Zapraszam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i uściskuję :)
Rude, blond czy kasztanowe...
OdpowiedzUsuńWe wszystkich jesteś tak samo piękna ;-*
dziękuję :)
OdpowiedzUsuńwiesz, no staram się jak mogę ;)
Czekoladko słodko-piękna. Chyba nieco Cię rozumiem, bo choć jestem ostatnio bardzo szczęśliwa, chodzę jakaś zamotana, zakręcona, wpadam w skrajne emocję. Czas też ma dla mnie jakiś niewymierny sposób pędzenia, raz za szybko, raz za wolno. Ale niech to trwa,choć czasem cierpię
OdpowiedzUsuńWiesz, mi się wszystko pomieszało. I w ogóle nerwa mam. Płakać, krzyczeć, przeklinać, walić głową w mur. Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Martwię się do szaleństwa, a przez to odkryłam zupełnie inne podłoże zmartwienia niż do tej pory przypuszczałam. Czekam aż sytuacja się wyjaśni. I mam nadzieję, że jakimś cudem okaże się wszystko pierdołą, a w ogóle to że wszystko będzie dobrze, bo to jest najważniejsze. Skrajnie emocjonalnie wszystko wymieszane we mnie.
UsuńA czas to najlepszy nauczyciel.
Uściskuję.
ale Ci ładnie, czekoladowo:)))
OdpowiedzUsuńChoć osobiście wolałabym, byś prócz czekolady na zewnątrz, miała również nieco jej kojącej mocy wewnątrz... no i jadła, bo przez kolano!!! :)))
Sydoniu,
Usuńdziękuję :)
Poprzez ciasto czekoladowe działać zaczyna i lepiej. Ale brak apetytu tylko zrzucić mi nadmiary polekowe pomaga, bo trochę mi ciężko było ;) Staram się jednak coś tam jeść, bo wiesz, jednak bym nie chciała na gołe dupsko dostać jak się spotkamy ;)
Piękny kolor!...i nie tylko;) Sciskam!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zmiana aż mi się sama pchała na głowę i jestem zadowolona z tego kakaowego koloru. W słońcu wygląda super, a moje włosy przestały przypominać wypranego mopa ;)
UsuńUściskuję ciepło :)
Chcę takie piersi Lenuś jak Ty!;] Ślicznie wyglądasz zresztą jak zawsze;)) Z tym biustem nie pomyśl sobie o mnie nic złego;) Wypnę pierś może coś tam będzie widac;D Kolor pasuje Ci, wyjątkowo bladziutka jesteś podobnie jak ja... Nawet fryzurę mamy podobną, grzywkę mam z tej samej strony;D Musisz jeśc zwłaszcza w te upały , pij dużo bo się dziewczyno odwodnisz;((Podobny mamy nastrój, boję się,że wybuchnę płaczem, wszystkiego mam już dośc...Gula w gardle przeszkadza mi cokolwiek przełknąc...Płomiennorude włosy mam i chociaż z tym czuję się dobrze. Sorry,że znowu puściłam wodzie i się rozpisałam... Ściskam mocno słoneczlo;)
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję :)
UsuńPiersi są... fajne, ale czasami wkurzające, bo obojętnie, co włożę i tak je widać, nawet zimą pod grubą wełnianą sukienką i puchową kurtką. Zawsze. Czasem lubią się uwolnić mimo porządnego spętania garderobą ;) Uwielbiają wyskakiwać ze strojów kąpielowych, dlatego nie wskakuję do wody. Nigdy. Od czasu gdy po jednym skoku wydostały się na wolność i wszyscy mogli je podziwiać ;)
Każde piersi są piękne, choć mogą mieć i zalety, i wady w zależności od sytuacji. Tzw. sportowy biust jest doskonały przy uprawianiu sportów wszelkich, a poza tym nie trzeba ubierać go w stanik nawet w mocno wyciętej bluzce czy sukience, dzięki czemu nie trzeba myśleć, że pół bielizny mamy na wierzchu ;)
Jestem trochę bladziutka z niewyspania, ale to minie.
Powiem Ci, że płacz pomaga, wraz ze łzami gula w gardle się zmniejsza i lżej jest. Płomiennoruda jesteś? Pięknie :))))) W słońcu to taka żaróweczka pewnie ;)
Uściskuję cieplutko :)
Czekoladko… jak zawsze wyglądasz pięknie :)
OdpowiedzUsuńTak czytam ten tekst powyżej i widzę że w Twoim życiu naprawdę się skomplikowało, ale wiesz nie ma sytuacji bez wyjścia, tylko czasem trudno to wyjście dostrzec. Wierzę że i tym razem wszystko dobrze się u Ciebie skończy a po czasie będziesz to wspominać jako pierdołę, która nie wart była takich nerwów. Tego Ci życzę… Trzymaj się.
A.
Witaj A. :)
UsuńPięknie Ci dziękuję. Trochę się skomplikowało, ale wychodzi na prostą. Teraz miota mną dzika furia, ale daję jej ujście w porządkach, bieganiu i innych czynnościach.
Moje nerwy to zawsze wina wyobraźni, empatii i jeszcze kilku czynników.
Uściskuję ciepło :)
Cześć CzG :)
OdpowiedzUsuńNie do końca rozumiem przesłanie tego posta, toteż może od razu przejdę do rzeczy, które bynajmniej nie uszły mojej uwadze ;)
A więc Twoje zdjęcie - wyglądasz na nim pogodnie, jakbyś żadnych problemów nie miała, co mi trochę koliduje z tym postem ;) Ciekaw jestem jak byś wyglądała w innej fryzurze, z włosami po bokach. Masz pociągłą twarz i chyba te włosy z boku bardziej by Cię zaokrągliły :)
Druga sprawa, to widzę, że w końcu zrobiłaś porządek ze swoimi opowiadaniami - interesowało mnie zwłaszcza zakończenie "To skomplikowane" i widzę, że wreszcie się za to wzięłaś na nowym blogu. No i chwała Bogu! :)
Pozdrawiam wakacyjnie :)
Cześć Smurffie ;)
UsuńPost nie ma przesłania. Czy mieć musi? ;) Zapis luźnych myśli i stanu ducha. Ot co.
Zdjęcie i... dobra mina do złej gry. Pewne sytuacje życiowe, które wydarzyły się lat temu kilka nauczyły mnie, jak to jest uśmiechać się, gdy chce Ci się płakać, wyć, krzyczeć itp., a zrobić tego nie możesz z różnych powodów. Uśmiech uśmiechem, ale w oczach brak iskry.
Co do fryzury mogę nosić właściwie każdą, ale przy związanych włosach tak to wygląda, a przy temperaturze 30+ nie da rady inaczej, bo mnie za bardzo grzeją w szyję ;)
Może kiedyś wrzucę tu jakieś stare fot, na których mam taką fryzurę, jak opisujesz i sam zobaczysz :) Albo może coś podobnego zimą będzie? Któż to wie, wszak kobieta zmienną być lubi.
Co zaś tyczy się zaokrąglania, mam ostatnią fobię na tym punkcie i na samą myśl mnie mdli ;) Kg-y lecą pięknie i oby tak dalej, bo dopiero 12 spadło. Muszę się pozbyć nadmiaru, który zafundowały mi lekarstwa.
Tak, zrobiłam porządek, bo mnie już to wkurzało. Miejsce do opowiadań, historyjek, bajek itp. osobne będzie najlepsze. Bo tu się robi bałagan, wszystko się gubi, myli i znaleźć nie jest łatwo.
Pozdrawiam ciepło w tym upale ;)