Chciałam coś napisać.
Tylko słów mi zabrakło.
Wyleciały mi z głowy całe zdania.
Słowa zasnęły w słowniku.
Myśli przykryły się
kołderką z puchu marzeń.
Litery w alfabecie,
śniąc, cicho pochrapują.
Broda podparta dłonią.
Palce na klawiaturze
rytm wystukują.
Zaglądam do wnętrza.
Siebie.
Miliony znaczeń
utopione w zielonej herbacie.
Wdech.
Wydech.
Wdech.
Wydech.
Sen.
Zapadam w sen.
Ja ostatnio napisałam wierszydło o znamiennym tytule "Skutek, nie przyczyna", gdy ten, który niedawno był całym światem, oznajmił, że mu podniosłam ciśnienie (a jest, albo raczej był w szpitalu, wiec by go w razie czego ratowali) gdy poinformowałam, że uroczyście potłukę kubek, który dostał ode mnie na walentynki (z wiadomym napisem) bo to i tak nie ma już znaczenia
OdpowiedzUsuńOooo, a podzielisz się nim?
UsuńPisanie pomaga, działa terapeutycznie :) Pisz pisz zamiast tłuc kubki, szkoda kubków ;)
Jak by sie chciało być czasami taką zimną suką, ale serce za miękkie. I jak zawsze sprawdza się porzekadło, że kto ma miękkie serce - musi mieć twardą d..., bo jak sie na nią klapnie to ino roz.
OdpowiedzUsuńOj sprawdza się sprawdza, aż za często.
UsuńCześć CzG :)
OdpowiedzUsuńNie martw się, słowa kiedyś wrócą, to tylko kwestia czasu :)
Z pewnością :)
Usuń