Kiedy miałam 12, 16 czy nawet 19 lat do głowy by mi nie przyszło, że w wieku 30 lat moje życie będzie wyglądać tak, a nie inaczej. Przekroczyłam magiczną barierę i w listopadzie stanęła trójeczka na przedzie. Bo miało być jednak inaczej. Zupełnie inaczej? Trochę tak, a trochę nie.
Odkąd pamiętam, lubiłam się uczyć. Tak w ogóle i tak zwyczajnie, lecz nie cierpiałam być do czegokolwiek przymuszana, a już wywieranie na mnie presji, ciągłe sprawdzanie, czy nawet to, że zdarzyło się i mnie, iż nauczyciel się na mnie uwziął, to wszystko prowadziło tylko do tego, że stawałam kantem i nic się nie dało na mnie wymusić. W końcu praktyki pewnych osób i próby złamania mnie doprowadziły do tego, że doszłam do wniosku, że zwyczajnie jestem mało inteligentna, głupia i nie posiadam żadnych talentów. A potem było tylko gorzej.
Bywały okresy, gdy ledwo starczało na chleb, a bywały i takie, gdy na chleb i podpaski nie było. Bywało naprawdę źle. Spadało na głowę całe mnóstwo problemów, świat się walił, ja waliłam głową w ścianę i płakałam z bezsilności, ale nigdy się poddałam.
Obejrzałam dzisiaj dokument, zresztą nieudolnie zrobiony, ale o pani "reporterce" mówić nie zamierzam i nie o to mi chodzi. Dokument ów traktuje o Polakach, którzy mieszkają w pracowniczych hotelach w Holandii i pracują przez agencje. Powiem tak: matko i córko. Nie ma co komentować. Znów to samo, co w innych dokumentach, reportażach i innych takich. W sumie nic nowego i nic ciekawego. Szczerze mówiąc, wolałabym obejrzeć coś o ludziach, którym się udało, o ludziach, którzy na emigracji żyją normalnie.
Internet pełny jest nienawistnych komentarzy na różny temat i narzekania na swój los. Czasem zdarza mi się usłyszeć od kogoś, że mi niby ma być lepiej niż im, bo ja znam język, że mi łatwiej, bo nie mieszkam w Polsce, że to, że tamto. Łatwiej... śmiać mi się chce. Ilu emigrantom było czy jest łatwiej, zwłaszcza na początku?
Za darmo nikt mi niczego tu nie dał. Jak zapierdalałam na dwie czy trzy zmiany, nocą z bólu płacząc w poduszkę, to nikt się nade mną nie litował. Kiedy z siostrą sprzątałyśmy mieszkanie, żeby dało się jakoś normalnie funkcjonować, bo po ćpunach Polakach było zasyfiałe, zarzygane i cuchnące, to też się nikt nad nami nie litował. Jak po holendersku umiałam z 10 słów na krzyż, to też się nade mną nikt nie litował i nie robił mi za tłumacza. Mój holenderski nadal przypomina tragedię, ale pracuję nad nim i znam więcej niż 10 słów ;)
Uczę się, pracuję, żyję. Nie sztuką jest szybko kopnąć w kalendarz, bo każdego to czeka, a najłatwiej od życia uciec. Nie sztuką jest marudzić, że inni mają lepiej. Nie sztuką jest wegetować, bo mi się nie chce, bo to za trudne. Sztuką jest przeżyć swoje życie i zrobić coś, aby go nie zmarnować, aby to było dobre godne życie.
Boję się każdego dnia. Czasem nie chce mi się i nie mam siły, ale robię coś dla siebie. Sięgam po życie takie, jakie chciałam mieć. Nigdy nie widziałam siebie w Polsce, bo to nie moje miejsce. Tam się urodziłam, ale tam nie czuję się dobrze. Europa albo prawie Europa... tu jest dobrze. I języki obce. Uwielbiam poznawać nowe słowa, uczyć się ich, bawić się nimi. Kiedy byłam dzieckiem, marzyłam sobie, że ja dorosła potrafię mówić biegle kilkoma językami... Oj brakuje mi jeszcze brakuje, ale to takie piękne marzenie i bardzo chcę, aby się spełniło, bo... zupełnie inaczej rozmawia się z ludźmi w ich językach i słucha się, gdy wyrażają w nich swoje emocje.
Lubię takie marzenia, których spełnienie zależy tylko ode mnie. To piękne, gdy człowiek osiąga swój tak długo wyczekiwany cel, nad którym tyle pracował. Miałam i inne marzenia, nad którymi mocno pracuję, więc dlatego mnie już tu często nie ma. Po próżnicy gadać nie będę, lecz kuć będę... żelazo póki gorące, a że się poparzę... Bez pęcherzy nie ma satysfakcji.
Po cóż narzekać, że jest źle czy ciężko. Lepiej robić coś, aby się poprawiło, bo jakość naszego życia, jest tylko w naszych rękach. Tylko.
jak zwkle pięknie napisane, a tak wogóle Siostra to chciałabym znać choć jeden język obcy tak jak Ty umiesz te kilka :) I pamietaj ci co próbują udowodnić Ci że jesteś w czymś kiepska, tak narawdę zazdroszczę Tobie tego co masz i umiesz. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz marzenia, których spełnienie zależy tylko od Ciebie... nie poddawaj się i idź do przodu. Przypominasz mi mnie samą: marzenia nie do zrealizowania, ale zależały tylko ode mnie... i się spełniły... potrzebowałam czasem lat, sporo pieniędzy, ale brnęłam do końca! Ktoś nawet powiedział: "Kaktusy mi na rękach urosną, jeżli Ci się uda!" - i takie stwierdzenia mnie mobilizowały jeszcze bardziej ^_^
OdpowiedzUsuń