28 września 2009

O starych zapiskach, Czekoladzie, szczęściu, przemijalności, św. Tomaszu z Akwinu i podrywaniu.

"Kiedy zastanawiamy się nad swoim życiem, to właściwie sam fakt, że żyjemy, powinien nas najbardziej zdziwić." R. Schneider

Znalazłam swój stary notatnik z zapiskami. Myślałam, że pozbyłam się go już jakiś czas temu, ale jednak się myliłam. Zauważyłam go przypadkiem, kiedy poszukiwałam czegoś zupełnie innego i porządkowałam stare papiery. Zaraz po otwarciu go, tuż za okładką znajduje się powyższy cytat, jeden z moich ulubionych. Z zainteresowaniem zaczęłam czytać stare zapiski. Już wtedy miałam problemy ze snem... "normalni ludzie o tej porze śpią (teoretycznie)" ... 3.15 w nocy...

Przewracając kolejne kartki uświadomiłam sobie, jak bardzo się zmieniłam, choć pewne cechy, zachowania, upodobania zostały niezmienne. Chociażby zamiłowanie do siatkówki i sportu w ogóle. W notatniku jest całe mnóstwo zapisków, dotyczących wyników sportowych, meczy, zawodników i ... moich zakładów z kumplami. Wielokrotnie zakładałam się o to, która drużyna w męskiej lidze siatkówki wygra dany mecz. Za często dobrze typowałam, więc zakładaliśmy się o wynik setowy - czy będzie 3:0, 3:1 czy 3:2 i dla kogo... stawką były czekoladki... w końcu Czekolada jestem ;)

Marzyłam. Ufałam, że wiarą można góry przenosić. Nadzieja we mnie kwitła. To było zanim... ciemność mnie dopadła i straciłam skrzydła. Wesoła, zabawna i szczęśliwa. Były rzecz jasna chwile zwątpienia. Moje wiersze również o nich mówiły. Gdybym nad nimi trochę popracowała, mogłyby być całkiem dobre.

Jak dziwnie plecie się życie... Gdybym wiedziała w przybliżeniu, kiedy umrę, z pewnością starałabym się, aby żyć tak, jakby dzisiejszy dzień miał być moim ostatnim. Czy jestem szczęśliwa? Nie mam nie załatwionych spraw? I wiem, że chciałabym przeżyć ten czas, który pozostał w szczęściu, z tymi, których kocham, realizując marzenia. "Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj. Co masz zjeść dziś, zjedz jutro."
Trzeba mieć w życiu jakiś cel. Być w ruchu, goniąc marzenia, szukając tęczy. Chwila jest tu i teraz, a jej magia już się nie powtórzy.

Znam facetów, którzy prowadzą zapiski, dotyczące swoich miłosnych podbojów. Nie znam żadnej kobiety, która takowe by robiła... za to mój notatnik coś podobnego zawiera. Opisy, komentarze i teksty facetów, które miały zrobić na mnie wrażenie, tudzież pozwolić im osiągnąć cel, jakikolwiek by on nie był, ale ważne, że z moim udziałem. Tylko po jakie licho? Poniżej zestaw tekstów z różnych okresów od panów w najróżniejszych wieku....... tjaaaa....

"Napijesz się z nami? Nie masz ochoty na seks z dwoma facetami?" - 2.30. w nocy, środek miasta, przystanek tramwaju nocnego i około 20 osób, które na niego czekały....

"Może wpadnę i pouczymy się na egzamin?" - anatomii to ja nie miałam na studiach.... ;)

"Chemizujemy się, więc może..." - to chyba nie ta dziedzina nauki....

"Przed kawą z Tobą przeczytałem 10 stron z pewnej książki o strefach erogennych... Może zmienimy lokal?" - gorący czekoladek to to nie był.....

"Nie mogę przez ciebie spać. Gdyby św. Tomasz widział twoje piersi, miałby kolejny dowód, a właściwie dwa, że Bóg istnieje." - tjaaa.... tylko że widzenie tychże walorów pozostało w sferze pobożnych życzeń piszącego te słowa.......

Osobowość, osobowość się liczy, a nie te liche teksty!


14 komentarzy:

  1. fajne sa takie stare zapiski ,mozna powspominac i niezle sie przy tym usmiac ,a czasem i poplakac :))) ja mam wiele starych listow ,przywiazlam je przed rokiem o rodzicow i ostatnio nawet troche czytalam.....

    OdpowiedzUsuń
  2. pewnie, że fajne :) ja się naśmiałam, ale też przypomniałam sobie jaka byłam i jak to było zanim pewne wydarzenie miało miejsce. dobrze czasem tak wrócić do wspomnień, listów.... dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Czekoaldka, cześć Lapaz :-). Szukałam ostatnio swojego pamiętnika, chciałam dać córci, gdzieś go upchałam hahaha by nikt go nie znalazł i teraz sama mam problem. Dobrze, że prowadziłaś takie zapiski, to tak jakbyś rozmawiała z sobą, miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny tekst :) Ja tez gdzies mam pochowane pamietniki, to chyba ze 5 zeszytów w sumie bylo... Potem w liceum pisalam na karteluszkach, a nie systematycznie w zeszycie;)
    A co do męskich tekstów, no tak, zdarzaja się takie, heh...:D

    OdpowiedzUsuń
  5. dd, to się pewnie znajdzie, jak będziesz szukała czegoś innego ;) Pozbyłam się prawie wszystkich starych zapisków, poza tym jednym, po wydarzeniu, które złamało mi życie, więc jak się pozbierałam, a trochę to trwało, pozbyłam się wszystkiego co zbędne, a o tym notatniku zapomniałam. Może dobrze się stało... Poczytałam, przemyślałam, przepracowałam ze sobą i pewnie się pozbędę, wyrywając jedynie kartki z poezją :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czarodziejko, ja raczej systematycznie nie pisałam, to ostatni taki notatnik, który mam i tam jest sporo przerw w czasie. Zamiast pamiętnika, zapisków, piszę wiersze, no i jest sobie blog, ale to taki trochę dziwny twór ;) A co do tekstów... teksty: o strefach erogennych i ten o św. Tomaszu... cóż nie darmo się mówi, że milczenie jest złotem... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. hahaha, o tak, ten męski podryw;)
    A prawda jest taka, że my i tak wybieramy tych facetów, których chcemy. I fakt, czy nas podrywają, czy nie - nie ma za wielkiego znaczenia...
    Podryw, by był skuteczny, musi dotyczyć podrywającego/cej i podrywanego/nej. Niestety, zazwyczaj podrywa tylko jedna strona.
    Bierność drugiej źle wróży...oj źle.

    OdpowiedzUsuń
  8. madame, z tym podrywem to różnie bywa, ale to prawda, że bierność źle wróżny, chyba że bierność jest tylko pozorna, co nie tak łatwo znowu odróżnić... bo czasem to część gry...;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli to gra - to "bierność" jest miłym pieprzykiem:)
    Jeśli to gierki - to "bierność" jest nudnym banałem.
    Kwestia priorytetów.
    Lub semantyki;)

    OdpowiedzUsuń
  10. jeśli to gra... gierki są nudne i nieciekawe, a grać to trzeba umieć :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak sobie myślę, że nie lubię ani grać, ani gierkować.
    Zwyczajnie lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie się ostatnio trafił fajny "podryw" i muszę go sobie powtarzać aby się utrwalił. Pewien lekko wstawiony facet lekko zatoczył się w moim kierunku i choc na mnie nie wpadł przeprosił. Ominęłam go szybszym krokiem, bo nie lubię ani lekko ani ciężko ani żadnych wstawionych. I wtedy usłyszałam: "ale z pani jest zgrabna dziewczyna". Chcę wieżyć, że to było wg powiedzenia "in wino weritas" a nie wg. "nie ma brzydkich kobiet, tylko wina czasem brak...". A utrwalić muszę, żeby sobie przypominać, gdy będę gruba i... brzydka.

    OdpowiedzUsuń
  13. gierek to ja nie lubię

    OdpowiedzUsuń
  14. no to niezły "podryw" Aniu miałaś ;) ha ha ha ale przynajmniej in wino veritas ;) i dlaczego miałabyś zbrzydnąć? nie wierzę

    OdpowiedzUsuń