- Jak mi się nie chce do niego jechać, ale z drugiej strony lepiej mieć to za sobą. - pomyślała Alicja, wychodząc przed blok, w którym mieszkała. - Hmmm.... samochód czy jednak autobus? Nie wiem, w jakim kierunku potoczy się ta rozmowa, kiedy zakomunikuję mu, co zamierzam... Tak. Autobus to najlepsze rozwiązanie. W końcu to tylko 3 przystanki. Cholera, właśnie jedzie. Żebym tylko zdążyła...
10 minut później.... drrrrrrrr........ drrrrrrrrrrrrrrrr..........
M: Kto tam?
A: Cześć Marcin, tu Alicja.
M: Właśnie cię widzę. Wejdź proszę.
A: Jestem, jak obiecałam.
M: Może napijemy się wina? Nie przyjechałaś samochodem, więc chyba się napijesz?
A: Za wino dziękuję. Wolałabym herbatę.
M: Wiesz, gdzie co leży. Obsłuż się sama.
A: (Ale gościnny się zrobił....) Oczyyywiśśście.
Po chwili. Alicja wchodzi z filiżanką herbaty i siada na kanapie, naprzeciwko fotela, na którym siedzi Marcin, sącząc czerwone wytrawne wino.
A: Chciałam z tobą porozmawiać o tej Norwegii.
M: Zdecydowałaś się wreszcie?! Wynająłem już dla nas dom.
A: Marcin, poczekaj. Jak to wynająłeś? Przecież nawet ci nie dałam jednoznacznej odpowiedzi.
M: Przecież mi nie odmówisz.
A: A jednak. Odmawiam. Nie pojadę do Norwegii.
Zaległa cisza, którą przerywało jedynie bzycznie muchy.
A: Dlaczego zamilkłeś?
M: Nie spodziewałem się tego po tobie. Tyle dla nas zrobiłem. Tak się starałem, a Ty mi teraz mówisz, że nie wyjedziesz ze mną. Czy z tobą wszystko w porządku kobieto? Przyznaj, że to ta twoja przyjaciółka cię namówiła, żebyś mi się postawiła. Dlaczego mi to robisz?! Przecież ja ciebie kocham.
A: A ja już chyba ciebie nie.
M: Chyba się przesłyszałem... Jak to mnie nie kochasz?
A: (boleśnie) Po prostu. Wypaliłam się. Nic, poza litością, nie czuję do ciebie. Wybacz, ale nie pojadę z tobą do Norwegii. Kupiłam bilet do Dublina. W jedną stronę.
M: (ze złością) Nie mogę uwierzyć! Naprawdę nie mogę uwierzyć! Jak możesz! Jak możesz być dla mnie tak okrutna?! I to po tym wszystkim, co razem przeżyliśmy?!
A: (z chłodem) Nie było tego znów aż tak dużo. Zresztą zawsze lubiłeś otaczać się wianuszkiem kobiet. Wybierz sobie jedną z nich i z nią tam wyjedź.
(stanowczo) Nie dam się tobie stłamsić. Mam swoje życie, o którego istnieniu zapomniałeś.
M: Powinnaś wiedzieć, co cię czeka. Jak to mówią? Widziały gały, co brały.
A: A wiesz, że to działa w obie strony? Każdy kij ma dwa końce. Wychodzę.
M: Poczekaj!
Marcin wstaje i chwyta ją za rękę.
M: (miękko) Zacznijmy wszystko od nowa, dobrze?
A: Nie. Nie zacznie się wszystko od nowa. I proszę, puść moją rękę. Chciałabym wyjść.
Alicja uwalnia dłoń z uścisku Marcina, zmierza w stronę drzwi.
M: Zadzwonię!
Alicja wychodzi.
A: Nie trudź się. To koniec.
To skomplikowane. - cz. 25.
-
Usiłowałam zasnąć. Jednak po głowie krążyło mi tyle myśli. Nie potrafiłam
powstrzymać ich biegu. Myślałam o Tomaszu, który siedział w drugim pokoju.
Chyb...
11 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz