Warstwa po warstwie odsłaniam tu kawałki siebie. Wracam do przeszłości, mówię o przyszłości, żyję tu i teraz. Byłam kiedyś inna. Iskra, która we mnie była, potrafiła mnie pobudzić, zachęcała do walki, motywowała, rozjaśniała mnie od środka. Z tamtej iskry niewiele pozostało - jakieś drobinki iskiereczek, które czasem skrzą się, jarzą, rozjaśniają. Wtedy się uśmiecham, w okolicy ust i w policzkach pojawiają się dołeczki, błyszczą oczy. Zgubiłam gdzieś swoją iskrę.
Ucieczka. Najłatwiejszy, najbezpieczniejszy sposób. Wcale nie jest najlepszy. Gdy człowiek raz ucieknie, chce to robić stale. Ani razu nie uciekłam przed problemami, bo było za ciężko, bo nie chciałam konfrontacji z rzeczywistością, choć szukałam wymówek, które pozwalały mi uciec... przed samą sobą.
W każdym z nas jest wewnętrzne dziecko, wewnętrzny dorosły i rodzic. Znalazłam swoją wewnętrzną dziewczynkę, siedzę i patrzę na nią. Powinnam ją przytulić, pogłaskać, zająć się nią, a ten mój wewnętrzny rodzic wciąż ją karci, wciąż mu się coś nie podoba. A mój wewnętrzny dorosły nie podejmuje żadnej decyzji, choć jego zadaniem jest dbać o relacje między dzieckiem, a rodzicem i podejmować decyzje. Dorosły to ktoś trzeci, kto może na nas spojrzeć z boku. Pomaga w tym, aby nie być dla siebie ani potworem, ani kimś pobłażliwym. Jest trochę jak...hmmm... czerwona lampka.
Tak naprawdę to dzięki wewnętrznemu dziecku mamy chęć do życia, do działania, do poznawania. Ono jest naszą siłą witalną. Nie możemy go krzywdzić, wykopać, schować, zamknąć. Ciężko je zabić, ale można. Mi się prawie ta sztuka udała. Depresja. Tak, ona zabija wewnętrzne dziecko. Wpędza w poczucie winy, wykańcza, uśmierca. Miewałam okresy, że najchętniej ukatrupiłabym tę małą, żeby znowu czegoś nie zepsuła, żeby znowu czegoś nie chciała ode mnie.
Budzę się w sobie. Siedzę i patrzę. Patrzę na siebie. Patrzę na tę małą. Szukam kontaktu ze sobą. Uczę się siebie.
Nikt nie zadba o nas tak, jak my sami. Powinniśmy być dla siebie dobrzy, opiekować się sobą, swoim wewnętrznym dzieckiem, bo to ono jest tą iskrą w nas. Iskrą, która sprawia, że chcemy, że żyjemy.
ps. Zrobiło się tak refklesyjnie, ale na noc napiszę coś jeszcze, zupełnie innego.
Ucieczka. Najłatwiejszy, najbezpieczniejszy sposób. Wcale nie jest najlepszy. Gdy człowiek raz ucieknie, chce to robić stale. Ani razu nie uciekłam przed problemami, bo było za ciężko, bo nie chciałam konfrontacji z rzeczywistością, choć szukałam wymówek, które pozwalały mi uciec... przed samą sobą.
W każdym z nas jest wewnętrzne dziecko, wewnętrzny dorosły i rodzic. Znalazłam swoją wewnętrzną dziewczynkę, siedzę i patrzę na nią. Powinnam ją przytulić, pogłaskać, zająć się nią, a ten mój wewnętrzny rodzic wciąż ją karci, wciąż mu się coś nie podoba. A mój wewnętrzny dorosły nie podejmuje żadnej decyzji, choć jego zadaniem jest dbać o relacje między dzieckiem, a rodzicem i podejmować decyzje. Dorosły to ktoś trzeci, kto może na nas spojrzeć z boku. Pomaga w tym, aby nie być dla siebie ani potworem, ani kimś pobłażliwym. Jest trochę jak...hmmm... czerwona lampka.
Tak naprawdę to dzięki wewnętrznemu dziecku mamy chęć do życia, do działania, do poznawania. Ono jest naszą siłą witalną. Nie możemy go krzywdzić, wykopać, schować, zamknąć. Ciężko je zabić, ale można. Mi się prawie ta sztuka udała. Depresja. Tak, ona zabija wewnętrzne dziecko. Wpędza w poczucie winy, wykańcza, uśmierca. Miewałam okresy, że najchętniej ukatrupiłabym tę małą, żeby znowu czegoś nie zepsuła, żeby znowu czegoś nie chciała ode mnie.
Budzę się w sobie. Siedzę i patrzę. Patrzę na siebie. Patrzę na tę małą. Szukam kontaktu ze sobą. Uczę się siebie.
Nikt nie zadba o nas tak, jak my sami. Powinniśmy być dla siebie dobrzy, opiekować się sobą, swoim wewnętrznym dzieckiem, bo to ono jest tą iskrą w nas. Iskrą, która sprawia, że chcemy, że żyjemy.
ps. Zrobiło się tak refklesyjnie, ale na noc napiszę coś jeszcze, zupełnie innego.
oooo to suuuuper:)lenka serduszko aleee coś Ty absolutnie mówimy stop! depresji hmmmm może przy okazji refleksyjnej notki otworzymy jakieś winko?:) Co ty na to?
OdpowiedzUsuńps.baaaardzo podoba mi się Twoja muzyka.Nie wyobrażam sobie życia bez muzy,ciągle mnie porywa,na zawsze ;)tereczka
"gdybym wzrok mój stracił a słuch ocalił twój gest poprzez dżwięk usłyszę..."
OdpowiedzUsuńtak mi się przypomniało....
terka0
upsss....zobaczę
OdpowiedzUsuńterka0
Tereczko, dziękuję. Muzyka to moje drugie ja :) Systematycznie będę dokładała. Winko? Może być. Nie jest tak źle, chyba sobie z tym demonem zaczynam radzić, bo podejmuję próbę komunikacji z samą sobą i przestałam przed sobą udawać, że wszystko dobrze, że nie cierpię, że wiem jasno, co zrobić ze sobą. Dość starych cegieł, ruin. Trupa się nie reanimuje, ale ja nie jestem jeszcze trupem i dziś, gdy to odkryłam normalnie mi ulżyło ;)
OdpowiedzUsuńCytacik piękny :) Na jakąś trochę znikam, ale wrócę :) Przyjemnego słuchania muzyki, bo jest czego słuchać.
OdpowiedzUsuńchyba jednak jutro popełnię notkę.. nadal nie jestem zdrowa i gorączka daje się we znaki. dobranoc :)
OdpowiedzUsuńHej Lenko :) ciepło się ubierz, u mnie zimno jak smok, rano przymrozek był... cos wcześnie ta zima chce nas ukochać :) a skoro już po pierwszych przymrozkach wybiorę się dzisiaj po owoce dzikiej róży na jesienny dżemik... dobry na przeziębienia i do herbaty...Trzymajcie sie kochani.
OdpowiedzUsuńWitaj Viola :) Ubieram się ciepło i dbam o siebie, ale odporność przez wysoki poziom stresu została mocno osłabiona i muszę się pochwalić, pierwszy raz od nie wiem kiedy, przespałam całą noc :) Przyjemnego dnia wszystkim :)
OdpowiedzUsuńCzekoladko, sciskam cieplo, utul i bądz dobra dla tej swojej małej dziewczynki w srodku...
OdpowiedzUsuńDziękuję Czarodziejko :) tuliłam ją dzisiaj. w sumie fajna ta mała, lubię ją w sobie i nie znoszę się ją we mnie tłamsi :) dobra, to kończę tę nową notkę...
OdpowiedzUsuńdobry wieczór:)to w takim razie poczekam na nową notkę....
OdpowiedzUsuńterka0
cześć Tereczko :) będzie wspominkowo, ale nie smętnie :)
OdpowiedzUsuńI właśnie jest :)
OdpowiedzUsuńczesc dziewczyny :))) ja tez poczekam na notke :)witaj czekoladko ,jak sie miewasz ?
OdpowiedzUsuńWitaj Lapaz :) całkiem dobrze, gardło już prawie nie boli :) I nowa notka też się pojawiła. A jak u Ciebie?
OdpowiedzUsuń