Mściwa stysfakcja. Niezwykle rzadko pojawiające się u mnie uczucie. Dotychczas objawiło mi się ledwie kilka razy. Szczerze mówiąc, daje niesamowitego kopniaka energetycznego. Mam ochotę śpiewać na całe gardło i chyba zaraz zrealizuję to pragnienie. Tak na marginesie, to ja nie cierpię śpiewać, choć zdarza mi się to w wyjątkowych sytuacjach. Ta właśnie taka jest.
Paskud męczył mnie telefonami od kilku dni, więc dla świętego spokoju postanowiłam zakończyć raz na zawszę tę sprawę. Wybrałam miejsce publiczne w godzinach szczytu - czyli centrum handlowe i najruchliwszą kawiarnię, zresztą niezłą kawiarnię. Siedzący obok przy stolikach ludzie, kelnerki z trudem wyrabiające się z obsługiwaniem klientów, słoneczna pogoda, pewność, że jestem bezpieczna, przyczyniły się znacznie do mojej postawy ofensywnej. A kiedy zobaczyłam tego, którego nie musiałam oglądać od kilku lat... poczułam, że rodzi się we mnie jakaś satysfakcja.
Obleśny otyły osobnik w nieciekawym odzieniu z głupawym wyrazem twarzy, wymęczony, jakby przez wyżymaczkę się się przeciskał. Kopci jakieś paskudztwo, które sam sobie zwija i to kopci to świństwo w takich ilościach, że nie zdziwiłoby mnie, gdyby wyhodował sobie w płucach kolegę. Facet, o ile w ogóle można go tak nazywać, bo swoim zachowaniem urąga mężczyznom, który kompletnie nie rokuje. Lenistwo i krętactwo aż mu uszami wyłazi. Leciwy emeryt ma więcej życia i kondycji w sobie niż ten osobnik. Ciekawe, dlaczego mnie to nie dziwi.
Za to jego wzrok? Wciąż obrzydliwie lubieżny, obleśny, aż mnie mdliło. Dobrze, że dzieliła nas odległość stolika. Krzesło sama sobie odsunęłam, aby być dalej.
Ludzie się zmieniają. I owszem. Niektórzy na gorsze. To właśnie taki przykład. Nie zdziwię się, jeśli skończy w więzieniu. Starości chyba nie dożyje, przynajmniej przy takim trybie życia, jaki prowadzi. Już widać po nim skutki palenia świństwa, brania jakichś paskudztw, spożywania dużych ilości kawy i alkoholu. Pewnie serce już mu wysiada... brak kondycji gołym okiem widoczny po przejściu przez niego kilku metrów. W życiu osobistym nie układa mu się i jakoś mnie to nie dziwi, skoro on nie rokuje. Życie zawodowe to jedno wielkie oszustwo i przekręt. Żal mi go? Wcale. Za to wstąpiła we mnie dzika mściwa satysfakcja. A dobrze mu tak. Sam się prosił i ma.
Ja mam się dobrze. Na zdrowie za bardzo nie mam po co narzekać. Nawet bebechy ostatnio doskonale się sprawują. Mój własny widok w lustrze napawa mnie coraz większym zachwytem i pewnie, gdybym miała narcystyczne skłonności, zakochałabym się sama w sobie ;)
Usiłował mnie wypytać o moje życie osobiste. Myślał, że jestem biedna samotna i rzucę się mu w ramiona? To mocno się zdziwił. Pozwoliłam sobie... na bujną opowieść, która wcale nie musiała odbiegać od prawdy, aby mu dokopać. A najlepsze jest to, że od każdego faceta, o którym wspomniałam, on by zarobił w mordę już za samo na dzień dobry, gdybym w towarzystwie któregoś z owych panów natknęła się na niego.
Mściwa satysfakcja. Cudowne uczucie. A dobrze mu tak. Wcale mi nie żal. Niech spada w kosmos.
Przypomniały mi się dwie piosenki sprzed kilkunastu już lat. Tym razem mam gdzieś ich poziom muzyczny. Ważne, że doskonale komponują się z moją mściwą satysfakcją.
pierwsza
druga
Czyżbym była złośliwa? To tylko moja mściwa satysfakcja.
Paskud męczył mnie telefonami od kilku dni, więc dla świętego spokoju postanowiłam zakończyć raz na zawszę tę sprawę. Wybrałam miejsce publiczne w godzinach szczytu - czyli centrum handlowe i najruchliwszą kawiarnię, zresztą niezłą kawiarnię. Siedzący obok przy stolikach ludzie, kelnerki z trudem wyrabiające się z obsługiwaniem klientów, słoneczna pogoda, pewność, że jestem bezpieczna, przyczyniły się znacznie do mojej postawy ofensywnej. A kiedy zobaczyłam tego, którego nie musiałam oglądać od kilku lat... poczułam, że rodzi się we mnie jakaś satysfakcja.
Obleśny otyły osobnik w nieciekawym odzieniu z głupawym wyrazem twarzy, wymęczony, jakby przez wyżymaczkę się się przeciskał. Kopci jakieś paskudztwo, które sam sobie zwija i to kopci to świństwo w takich ilościach, że nie zdziwiłoby mnie, gdyby wyhodował sobie w płucach kolegę. Facet, o ile w ogóle można go tak nazywać, bo swoim zachowaniem urąga mężczyznom, który kompletnie nie rokuje. Lenistwo i krętactwo aż mu uszami wyłazi. Leciwy emeryt ma więcej życia i kondycji w sobie niż ten osobnik. Ciekawe, dlaczego mnie to nie dziwi.
Za to jego wzrok? Wciąż obrzydliwie lubieżny, obleśny, aż mnie mdliło. Dobrze, że dzieliła nas odległość stolika. Krzesło sama sobie odsunęłam, aby być dalej.
Ludzie się zmieniają. I owszem. Niektórzy na gorsze. To właśnie taki przykład. Nie zdziwię się, jeśli skończy w więzieniu. Starości chyba nie dożyje, przynajmniej przy takim trybie życia, jaki prowadzi. Już widać po nim skutki palenia świństwa, brania jakichś paskudztw, spożywania dużych ilości kawy i alkoholu. Pewnie serce już mu wysiada... brak kondycji gołym okiem widoczny po przejściu przez niego kilku metrów. W życiu osobistym nie układa mu się i jakoś mnie to nie dziwi, skoro on nie rokuje. Życie zawodowe to jedno wielkie oszustwo i przekręt. Żal mi go? Wcale. Za to wstąpiła we mnie dzika mściwa satysfakcja. A dobrze mu tak. Sam się prosił i ma.
Ja mam się dobrze. Na zdrowie za bardzo nie mam po co narzekać. Nawet bebechy ostatnio doskonale się sprawują. Mój własny widok w lustrze napawa mnie coraz większym zachwytem i pewnie, gdybym miała narcystyczne skłonności, zakochałabym się sama w sobie ;)
Usiłował mnie wypytać o moje życie osobiste. Myślał, że jestem biedna samotna i rzucę się mu w ramiona? To mocno się zdziwił. Pozwoliłam sobie... na bujną opowieść, która wcale nie musiała odbiegać od prawdy, aby mu dokopać. A najlepsze jest to, że od każdego faceta, o którym wspomniałam, on by zarobił w mordę już za samo na dzień dobry, gdybym w towarzystwie któregoś z owych panów natknęła się na niego.
Mściwa satysfakcja. Cudowne uczucie. A dobrze mu tak. Wcale mi nie żal. Niech spada w kosmos.
Przypomniały mi się dwie piosenki sprzed kilkunastu już lat. Tym razem mam gdzieś ich poziom muzyczny. Ważne, że doskonale komponują się z moją mściwą satysfakcją.
pierwsza
druga
Czyżbym była złośliwa? To tylko moja mściwa satysfakcja.
Cześć CzG :)
OdpowiedzUsuńA właściwie to na czym polegała ta Twoja mściwa satysfakcja skoro publicznie nie dałaś mu po pysku?
Na tym, że go wysłuchałaś?
Pozdrawiam pourlopowo :)
Cześć Rubcio :)
OdpowiedzUsuńJa się trzymam świetnie, a on jak powyżej. Można się domyślić, że nie skończy najlepiej, a ja mam z tego mściwą satysfakcję. Żadna panna go nie chce, bo nie rokuje itp. A on ma wciąż obsesję na moim punkcie, chciałby mnie mieć, a nie może i nie będzie mógł, i to jest najpiękniejsze. Bo jeśli o mnie chodzi, to ja zrobiłam duże kroki naprzód w porównaniu z przeszłością i wyładniałam.
Poza tym publicznie wygłosiłam wspaniały monolog. Miny ludzi wokół - bezcenne :)
Po pysku mu dać? Nie będę sobie gównem rąk brudzić...
Pozdrawiam :)
Facetowi, można o wiele bardziej dołożyć słowem i takie słowo to może być o wiele bardziej bolesny policzek niż ten z użyciem siły, Mam tylko nadzieje, że to co gostek przeżył na tyle do niego dotarło że da Ci spokój raz na zawsze.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś dwa starocie…
A mi się przypomniał zupełnie inny staroć. Ciekawe co na niego powiesz:
http://tiny.pl/h7jlq
Tak trzymaj czekoladko.
Pozdrawiam z Blogowego Zakątku :)
Witaj Andrzeju :)
OdpowiedzUsuńA jak nie da, to dostanie od odpowiednich ludzi... nie tylko po mordzie.
Szczerze, ja też mam taką nadzieję.
Dziękuję za muzykę :)
Odpozdrawiam ;)
witaj czekoladko :))) nie ,nie jestes zlosliwa ...a ta satysfakcja jest dowodem na to ,ze w zyciu wczesniej czy pozniej za wszystko sie "placi"!!!! nie jest mi obce to uczucie ..... nie wiem czy do takich ludzi dociera ,ze ich zycie to jedna wielka kleska i konczy sie na samym dnie ,ale zyja takna wlsane zadanie przy okazji zadaja bol innym !!!!
OdpowiedzUsuńostatnio mam wiele bezsennych nocy i wzielam dzisiaj laptopa do lozka ,moze mnie zmeczy i zasne ?!
pozdrawiam serdecznie czekoladko :)
Witaj Lapaz :)
OdpowiedzUsuńTak w życiu właśnie jest, że wszystko co się robi, prędzej czy później do nas wróci.
Lapaz, to ja mam nadzieję, że jeśli masz już bezsenne noce, to może chociaż w dzień odsypiasz? Bo wiesz, musisz dbać o siebie :)
Ściskam mocno i ciepło :)))
eeee tam zaraz mściwa ;p
OdpowiedzUsuńDobrze mu tak i tyle :) Niech spada na drzewo! Szczerze mówiąc nie byłabym taką optymistkę, żeby uwierzyć, że wyciągnął z Waszego spodkania jakieś dalej idące wnioski... Takie typki nie mają szans na refleksję, niestety.
Pozdrawiam :)))
figa
Cześć Figuniu :)
OdpowiedzUsuńA pewnie, że dobrze mu tak. Zasłużył sobie.
Wiesz, mnie to nie obchodzi, czy on się będzie zastanawiał, czy też nie, mam nadzieję, że mu do mózgu dotarło to, co dotrzeć miało, a wyraziłam jasno i łopatologicznie.
Ściskam :)
Przeżyłam dzisiaj doprawdy dziwną sytuację, kiedy w pośpiechu pędziłam na tramwaj, aby udać się na drugi koniec miasta... ale o tym jutro. W weekend natomiast może jakaś ero-notka, bo dawno już żadnej nie było ;)
OdpowiedzUsuńUciekam zatopić się w objęciach Morfeusza, bo wczoraj położyłam się o 4.00 nad ranem, w sumie to już było dzisiaj. O 6.33 nastąpił koniec spania, więc właśnie już ledwo trzymam się na nogach. Życzę wszystkim przyjemnego piątku, pozdrawiam :)
ps. Zapraszam do komentowania, wyrażania opinii również nowe osoby. Za inne niż moje poglądy czy za prywatę się stąd nie wylatuje ;)
hej czekoladko :))) no i ja mam nadzieje ze moj sen potrwa dluzej niz niz trzy godziny,nachodzilam sie dzisiaj,wiec kto wie ?!
OdpowiedzUsuńzycze Ci spokojnej i wyspanej nocy :)
Lapaz, mam nadzieję, że się wyspałaś?
OdpowiedzUsuńJa spałam dość dobrze, choć jak zwykle krótko, ale przynajmniej dobrze :)
Ściskam mocno!
Życzę Ci ,żebyś kiedyś słysząc o nim z trudem nieudawanym ,marszcząc czoło usiłowała sobie przypomnieć "któż to taki?brzmi jakby znajomo" i żeby chwilę potem nie zalała Cię fala gorąca kiedy dotrze do Ciebie o kogo chodzi.Wtedy rana będzie zagojona,a Ty silna i szczęśliwa czego z serca Ci życzę.M
OdpowiedzUsuńM. dziękuję. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie, że się w końcu zagoi, ale może potrzeba po prostu na to zdecydowanie więcej czasu niż na te inne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)