Zimowo, mroźnie, rześko. Wracałam do domu wieczorem, kiedy zaczął sypać śnieg... Zamiast iść do domu, poszłam sobie na mały spacerek. Białe drobinki sypiące się z nieba osiadały na moich rzęsach, włosach, na twarzy. Wciąż nie mogę się nadziwić, że są tak piękne, jak misterna koronka. Gdy stopniowo pokrywają nagie gałęzie, drzewa w oddali wyglądają jak ażurowe cudeńka.
Spojrzałam w niebo i ściągnęłam czapkę z włosów. Uwielbiam jak śnieg na nich osiada. Zawsze gdy pada śnieg, to ja muszę sprawdzić, czy jest prawdziwy. Wystawiam język i czekam aż mi na niego napada. Szaleństwo. Jednak ja się nie mogę powstrzymać. Nie potrafię. Zanim to zrobię, to sprawdzę, czy nikogo wokół nie ma. Ludzie mogliby sobie pomyśleć, że zgłupiałam. Uwielbiam też robić orzełki na śniegu.
Uwielbiam zimę, taką mroźną i białą. Powietrze pachnie wtedy tak czysto, świeżo, rześko, a ja nie mogę się go nałykać. Szkoda, że nie ma lodów o smaku zimowego śnieżno-mroźnego powietrza, bo wtedy z pewnością polubiłabym lody. Gdy jest zimno, mogę się wreszcie otulić moimi swetrami, poubierać się tak, jak najbardziej lubię, czyli w całe mnóstwo warstw, w moje wełniane sukienki. Nie przeraża mnie nawet odkopywanie się z zaspy śniegu i nieraz się zdarzało. A niech sobie i będzie nawet -20, nie robi to na mnie wrażenia, a humor i tak dopisuje, bo jak wiecie, ja tylko w czasie upałów jestem nie do życia. Gdy temperatura przekracza +25 stopni, najchętniej schowałabym się w wannie lodowatej wody w klimatyzowanej łazience albo uciekłabym tam, gdzie jest zimno.
Spacery po zimowym zaśnieżonym lesie... Nie mogę się doczekać. Jednak w tym roku, jeśli napada dużo śniegu, to raczej będę musiała uważać, co by stóp nie przemoczyć. Czas mi kupić nowe buty, bo piątej zimy to chyba martensy już nie przeżyją, choć ja się łudzę, że jednak... Damskich kozaków nie cierpię, bo te buty są do wyglądania, a nie do przechodzenia w nich zimy. Po prostu się nie nadają, bo nogi marzną przy tak cienkich podeszwach. Nie wiem, kto wymyśla te buty dla kobiet, ale są zupełnie niepraktyczne. Zimą musi być ciepło, bo jak tu się cieszyć z zimy, kiedy człowiek trzęsie się z zimna?
Za moim oknem zaczyna wyglądać jak w bajce. Nastrój mam coraz lepszy, czuję się lekka jak piórko i jeszcze trochę, to pewnie wzbiję się w powietrze. Wzdycham, słucham jazzu i upijam się pierwszym zapachem zimy. Brakuje tylko zapachu ciasteczek... ;)
Czekoladko, wstyd się przyznać ( z racji wieku oczywiście;-) ) ale z tym łapaniem śnieżynek na język to nie jesteś sama, a ja i czasami liżę zerwane wcześniej sople jak wodne lody :-) Zima to piękna pora, zwłaszcza kiedy wszystko pokrywa śnieżna pierzyna, jest mroźnie i rześko. Niestety dla mnie od kilku lat, to smutny czas… ale Twoje podejście nieco poprawia mi humor i napawa optymizmem:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
Norbercie, no dlaczego wstyd się przyznać ;) Ejże... z tym wiekiem, to przesada ;) Ja zawsze mówię, że jak człowiek jest przesadnie poważny, to już w wieku 30 lat jest jak stetryczały starzec.
OdpowiedzUsuńTe sople to ja też lubię. Poprzedniej zimy było nawet sporo.
Nie smuć się, biel przykryje cały brud, szarość, może przykryje też to, co smutne, przykre... Tak, wiem, że łatwo się mówi, ale wiesz zawsze trzeba szukać czegoś, co jest pozytywne. Łatwiej przetrwać.
Pozdrawiam ciepło :) Trzymaj się :)
czekoladko to ja przesylam smakowity zapach ciasteczek ,juz zaczelam je wypiekac :))) jak to mowi nasza figa mam teraz "kuchareczke" do pomocy ,tylko musze troszeczke na to poczekac :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i spokojnej nocy zycze :)
Lapaz, mhmmm... a Ty podobno robisz pyszne ciasteczka :) Ja chyba jutro nadrobię i coś upiekę.
OdpowiedzUsuńMalutka jak podrośnie, to pewnie będzie mamie w kuchni pomagać. Pamiętam, jaka to była frajda, jak mogłam mamie pomagać. Mój najmłodszy siostrzeniec też się świetnie bawi przy robieniu ciastek ze mną, chociaż to chłopak ;)
Pozdrawiam ciepło, dobrej nocy :)
Wszystkim życzę spokojnej nocy i przyjemnego weekendu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
w tym rok moj synek bardzo pomaga przy wypiekach i to On wlasnie mnie mobilizuje do tego ,do twarzy mu w fartuszku ,sprawia mu to wiele przyjemnosci ,jak jest cudownie ,gdy dzieciaki sa male .....a czys tak szybko ucieka .....
OdpowiedzUsuńdobranoc czekoladko:)
To masz małego pomocnika :)
OdpowiedzUsuńDzieci szybko rosną, zanim się człowiek obejrzy...
Trzymaj się cieplutko :)
Zacytuję tu pewnego osobnika.
OdpowiedzUsuń"Jak ja nie cierpię zimy" :).
Ale od czasu do czasu orła wywinę a i soplem
nie pogardzę :).Więc czytacz NordBerd osamotniony w lizaniu nie jest haha.
Nie lubię zimna i wiatru w zimie.
Nie lubię gołej zimy.
Ta z białym puchem,no może być ale
przy lekkim mrozie i słoneczku.
Wtedy tak się iskrzy bajkowo - kolorowo.
Pozdrawiam i fajnego weekendu życzę.
Robaczku, dobry sopelek nie jest zły ;)
OdpowiedzUsuńJak zima, to koniecznie z mrozikiem i śniegiem :)
Pozdrawiam ciepło :)))
;) mam nadzieję, że będziesz miała wieeele okazji do robienia orzełków :) Ja tam zamiast tarzać się we śniegu wolę oglądać go z okna ;)
OdpowiedzUsuńI też lubię jazz :)
Mała Mi, to zależy, ile śniegu spadnie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że też lubisz jazz :)
Pozdrawiam :)
Dla mnie zima jest po to, żebym mogła tym bardziej cieszyć sie z wiosny i lata.
OdpowiedzUsuńNiebawem będziemy robić piernik na święta (tak, tak), bo surowe ciasto musi leżakować w kamiennym garnku w chłodzie przynajmniej dwa tygodnie. A syn chce z tego ciasta zrobić jeszcze ciasteczka-pierniczki, więc trzeba bedzie zrobić conajmniej półtorej porcji.
Aniu, to też dobre podejście do zimy ;)
OdpowiedzUsuńNa piernik już powoli czas. Uwielbiam i piernik, i pierniczki. Może w tym roku zrobię, a może nie...
Pozdrawiam i życzę, aby się udało :)
Mróz ściął, tylko patrzeć jak zacznie z nieba sypać biały puch... A mnie na mostku przysiadł smutek i tak mnie ściska...
OdpowiedzUsuńWszystkim życzę dobrego tygodnia, notka jutro.
Pozdrawiam wszystkich :)
Sypie,sypie biały puch:)A u czekoladki
OdpowiedzUsuńwystrój w kolorze miętowych pocałunków;).
A ja się zapytuję gdzie jest koksik hę?
Ma tu wrócić:).
Pozdrawiam.
Cześć Robaczku :)
OdpowiedzUsuńU mnie to nie sypie. Poprószyło tylko troszkę i wygląda jak solą posypane ;)
A kotek to się na wakacje wybrał, ale chyba niedługo wróci ;)
Zimowo się tu zrobiło, miętowo ze względu na tę pogodę za oknem ;)
Pozdrawiam cieplutko :)))