Zjeżdżałam sobie rano windą, aby udać się po zakupy (w weekendy schody omija, bo to co można na nich czasem znaleźć... zwłaszcza w tak dużym bloku jak mój...). Wsiadł sąsiad z bardzo ładnym dużym brązowym psem. Winda jak zwykle się wlecze tak jakby chciała, a nie mogła, a sąsiad się przysuwa do mnie i wpatruje się we mnie, jak sroka w gnat. W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że może ja jakoś dziwnie wyglądam, nie tak się ubrałam czy coś. Spojrzałam w duże lustro, które jest w windzie, z ulgą stwierdziłam, że jednak wszystko w porządku, odetchnęłam głęboko i już był parter.
Piekarnia
Stoję sobie w kolejce, przyglądam się chlebom, myślę, co mam kupić. Wchodzi facet, patrzy się na mnie tym samym spojrzeniem, co ten w windzie i staje za mną. Mam wrażenie, że gdyby mógł, to by mi na plecy wlazł. Pani przede mną ucina sobie pogawędkę ze sprzedawczynią na temat długich godzin pracy i korków, ja czuję oddech faceta na swoich włosach... Aby skrócić czekanie, usiłuję dyskretnie jakoś obejrzeć własną garderobę, przyglądam się trampkom... wszystko w normie.
Targowisko
Stoję w jednej kolejce, potem w kolejnej, w jeszcze jednej i mam jakieś dziwne wrażenie jakby mi mrówki po plecach chodziły. Kolejny facet... Do mięsnego też za mną poszedł, do kiosku, po sałatę, po mleko, nawet do sklepu z rajstopami! Do domu wróciłam prawie biegiem, nie zważając na ciężar zakupów.
Winda po raz 2 (znowu w dół)
Wsiadłam. W windzie taki młodzian z 1 piętra, gdzieś w wieku mojego najstarszego siostrzeńca mniej więcej. Jedynak. Czasem pod blokiem konferuje z kolegami przy piwku albo przy samochodach. W jednej ręce miał rękawice bokserskie, w drugiej torbę i inne akcesoria do ćwiczenia uderzeń, kopnięć. Pewnie sobie w suszarniach salę treningową zrobili z tym gościem z 10 piętra, którego czasem na balkonie widzę.
Młodzian, który do tej pory nigdy się do mnie nie odezwał, nie dość, że się przywitał, to jeszcze zagadywać zaczął, przebąkiwać coś o jakichś kawkach, czymś... Pomyślałam tylko: ratunku!
Sklep
Powędrowałam do sklepu naprzeciwko szpitala, bo w żadnym bliżej coś nie było wody mineralnej, o którą ojciec poprosił, a zapas domowy na wykończeniu. Pomijając fakt, że nie bardzo powinnam dźwigać, zwłaszcza po tych gnieźnieńskich ekscesach, to dwie zgrzewki przyniosę, w ostateczności jakieś 1,5 ;)
Zakupy zrobiłam w towarzystwie trajkoczącego mi nad uchem pana ochroniarza, który zamiast stać i pilnować, zamienił się z kolegą i chodził ze mną po sklepie. Uwolniłam się od niego tylko dlatego że spotkałam przyjaciółkę. Pokonferowałyśmy dłuższą chwilę przed tym sklepem (pan ochroniarz też się wietrzył...), minęło nas dwóch facetów z dziewczyną, a moja przyjacióka stwierdziła, że jeden z nich do mnie się tak szeroko uśmiechał.
Powiedziałam jej, że chyba jej odbiło... się w okularach ;) i spytałam, czy ja czegoś czasem nie wydzielam, bo takie jakieś zachowania obserwuję już drugi tydzień... Tylko że ja wcale najpiękniej nie wyglądam ostatnio - przeziębiona, katar paskudny, obłęd w oczach, trochę bardziej rozczochrana jestem niż zwykle, wdziewam tylko to, co wygodne, a niekoniecznie wzrok przykuwające, a już na pewno nie odsłaniające, więc o co chodzi? Już nawet ojca pytałam, czy aby wszystko ze mną w porządku ;)
Muszę ja normalnie coś wydzielać chyba, jakieś hormony, feromony czy cholera wie co ;) Myślałam, że może to wina używanych kosmetyków i innych takich, ale to zupełnie nie wpływa. Może to jednak ów obłęd w oczach jest odpowiedzialny... albo wiosna mi uszami paruje... ;)
Życzę wszystkim przyjemnego popołudnia :)
To skomplikowane. - cz. 25.
-
Usiłowałam zasnąć. Jednak po głowie krążyło mi tyle myśli. Nie potrafiłam
powstrzymać ich biegu. Myślałam o Tomaszu, który siedział w drugim pokoju.
Chyb...
11 lat temu
To najpewniej jakaś bardzo wytrawna mieszanka feromonów ;)))
OdpowiedzUsuńCoś niesamowitego dziś się unosiło w powietrzu, jak przejeżdżałem rowerem koło szpitala.
Aż mi kierownica dygła ;D
Zazdroszczę takiej siły rażenia...
OdpowiedzUsuńJest wiosna, a co za tym idzie samcom i Sydonii szaleją hormony:P
OdpowiedzUsuńHadesie, ja ich nie mieszałam ;) Samo się zrobiło.
OdpowiedzUsuńMówisz, że się unosiło? A co? Czuć było ;)?
Bosy Antku, czy ja wiem, czy jest czego ;) No może jedynie dobrego humoru, bo rozbawiły mnie te sytuacje :)
OdpowiedzUsuńNorbercie, ale żeby aż tak ;)? Sydonii też?
OdpowiedzUsuńJa moje uśpiłam, bo jak je obudzę, to sobie nie dam z nimi rady ;) Albo one już się obudziły i tymi uszami wraz z wiosną parują, więc stąd to wszystko... ;)
Tak, ostatnio coś wisi w powietrzu.
OdpowiedzUsuńEhh, to chyba ta wiosna :)
Pozdrawiam ciepło
Próbowałem jeszcze coś wyniuchać około 18:30, ale chyba się ulotniło ;D
OdpowiedzUsuńMoże jutro rano jak z pracy wyjdę, albo wieczorem, gdy znowu będę do niej śmigał, będzie coś czuć ;>
Hadesie, od rana się ulotniło, a zostało w Fordonie w okolicach domu mojej przyjaciółki ;)
OdpowiedzUsuńHmmm.... jutro? To zależy, o której wyjdę z domu ;)
Martyna, oj wisi wisi :)))
OdpowiedzUsuńOdpozdrawiam :]
Będę musiał zatem jutrem wyczulić receptory węchowe ;D
OdpowiedzUsuńHadesie, no jestem ciekawa, co Ci z tego wyczulania wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkim dobrej nocy i przyjemnej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie ciekawość zżera ;D
OdpowiedzUsuńCiekawe, co Ci wyszło albo wyjdzie ;) Hadesie...
OdpowiedzUsuńRano nic nie poczułem, pozostaje jeszcze wieczorne węszenie ;)
OdpowiedzUsuńHadesie, bo od wieczora wczorajszego wywietrzało ;) Wieczorem masz szansę coś wywęszyć ;)
OdpowiedzUsuńZatem za jakąś godzinkę się przekonam ;)))
OdpowiedzUsuńNo jestem ciekawa, co też wyniuchasz i czy coś ;D
OdpowiedzUsuńPo cichu powiem, że w domu mnie nie będzie, bo czas się wywietrzyć, a i pogoda się zrobiła :)
Nic nie czułem ;(
OdpowiedzUsuńI nic dziwnego ;) Jak wyszłam, spotkałam przyjaciółkę, z którą nigdy nie chodzę na kawę, ale zawsze chodzimy na spacery, od lat ;) A zanim udamy się w tamtą stronę, obchodzimy wszystkie uliczki przy domkach z drugiej strony, do tego kółeczko nad bajorem i inne takie ;)
OdpowiedzUsuńps. Tak w ogóle to jest chyba prostszy sposób na wyniuchanie ;) Bo to chyba tak działa, jeśli działa, gdy się jest w pobliżu na świeżo ;P
A wiesz Hadesie, wiosna jest, a tam w ogródkach bzy kwitną, pachnie cudnie, więc nie można sobie było darować, żeby się nie nawąchać :)
OdpowiedzUsuńBzy rzeczywiście pięknie pachniały, gdy mknąłem ulicą Gajową ;)
OdpowiedzUsuńGajową mówisz ;)? He he ;) To już prawie u mnie ;) Też tam byłam pod koniec spaceru :)
OdpowiedzUsuńProsto z 4donu, ulicą Kamienną, przez Gajową do pracy ;)
OdpowiedzUsuńAle to i tak prawie u mnie (+/- 12 minut piechotą), a poza tym szybciej niż Fordońską. Ja jeśli jadę do Fordonu rowerem to też tamtędy, ale tylko wtedy jak sobie rower pożyczę ;)
OdpowiedzUsuń