od lat niezmiennie
na pustej kartce
słów szukam
rozglądam się za nitkami atramentu
za znakami schowanymi w tej bieli
jak pokój za firanką
ciąg liter
alfabet
bez znaczeń
zbyt pełny
pękaty myślami
jak kowal kuję
myśli
zdarzenia
pragnienia
wiem że nie będą wieczne
zdumchnie je niczym ziarnka piasku wiatr
by spłynęły wraz z kroplą wody
--------------------------
Cisza.
Bez słów.
Bez znaków.
Niema.
Głucha.
Ślepa.
Cisza.
Nawet liście nie drżą na wietrze.
Tylko cienie drzew wyciągają swoje nagie macki gałęzi.
W kuchni smaki wnikają w ściany.
Warzywna paleta barw pachnie jesienią.
Zbolałe ciało próbuję nakarmić.
Wypełnić zapachem.
Ale straciłam apetyt.
Z tęsknoty.
-----------------------------------na pustej kartce
słów szukam
rozglądam się za nitkami atramentu
za znakami schowanymi w tej bieli
jak pokój za firanką
ciąg liter
alfabet
bez znaczeń
zbyt pełny
pękaty myślami
jak kowal kuję
myśli
zdarzenia
pragnienia
wiem że nie będą wieczne
zdumchnie je niczym ziarnka piasku wiatr
by spłynęły wraz z kroplą wody
--------------------------
Cisza.
Bez słów.
Bez znaków.
Niema.
Głucha.
Ślepa.
Cisza.
Nawet liście nie drżą na wietrze.
Tylko cienie drzew wyciągają swoje nagie macki gałęzi.
W kuchni smaki wnikają w ściany.
Warzywna paleta barw pachnie jesienią.
Zbolałe ciało próbuję nakarmić.
Wypełnić zapachem.
Ale straciłam apetyt.
Z tęsknoty.
mleczny mus z gruszek z cytrynową nutą
ciasto dyniowe
ciasto dyniowe z musem gruszkowo-dyniowym
zupa dyniowa
Dynia i gruszki zapędziły mnie w weekend do kuchni. Nie mogłam się powstrzymać, nie mogłam walczyć ze sobą i jakoś tak wyszło, że niedzielę spędziłam głównie na kuchennych zmaganiach. Może to nawet lepiej, tym bardziej że za oknem o godzinie 10.30 było 0! stopni. Mgły tańczyły na horyzoncie, a koło południa jakby postanowiły zbliżyć się i pożreć znacznie więcej widoku za oknem. Sobota była przyjemna, słoneczna i chyba tylko dzięki temu zapędziłam samą siebie do gruntownych porządków. Nie oszczędziłam nawet firanki na drzwiach łazienkowych. A dziś mój ojczulek kochany przekonał się sam z siebie do zupy dyniowej i placka dyniowego. Nie, to nie moja zasługa, tylko tej smacznej, cudownie pomarańczowej, delikatnej dyni.
Jednego roku miałam okazję spędzić kilka dni w tzw. letnim domku (nawiasem mówiąc można w nim spokojnie też zimą przebywać i się nie zmarznie) rodziców mojej koleżanki. Ona nie miała kłopotów ze snem. Za to ja spałam maksymalnie po dwie godziny, bo więcej jakoś nie mogłam. Gdy na dworze było jeszcze ciemno, wychodziłam o jesiennym poranku z domku i szłam najpierw na grzyby, a potem pomedytować sobie koło pola dyń. Nie mogłam się na nie napatrzeć. Mogłabym tak godzinami tam sobie siedzieć.
Muszę po prostu muszę utrwalić tę dynię na zimę, bo z czego będę robić dyniowe przysmaki??? Jeszcze w kolejce czeka chlebek dyniowy, ciasto z puree z dyni, suflet dyniowy, zapiekanka z dyni... Gruszkom też się nie upiekło.
Chyba się na coś dyniowego skuszę ;>
OdpowiedzUsuńZachęcam Hadesie :)))
OdpowiedzUsuńSmakowicie mi dziś u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńAurora, dopadło mnie takie coś wczoraj na gotowanie, a tu widać efekty :)
OdpowiedzUsuńCzekoladko, taką lubię Cię najbardziej, bardzo smakowitą z różnych stron:)
OdpowiedzUsuńPoetycko i apetycznie ;)))
OdpowiedzUsuńciasto dyniowe mniammmm!
Dominiko,
OdpowiedzUsuńpięknie dziękuję :)
Granato, pyszne jest i spokojnie może dwa-trzy dni sobie leżeć i jest tak samo dobre :)
OdpowiedzUsuńPrzyjeżdżaj do Poznania z tymi pysznościami:) Zapraszam.
OdpowiedzUsuńIza, z chęcią bym się tam z powrotem przeniosła, schowała w którejś z uliczek miasta.
OdpowiedzUsuń