Zbliżają się święta, już nawet nie wielkimi krokami, ale wręcz ogromnymi i właściwie biegiem. Nie czuję zupełnie tej atmosfery. I jakieś te święta będą byle jakie... Może gdyby chociaż spadł śnieg i przykrył tę ponurą szarość... Gdyby...
Wczoraj minęła pierwsza rocznica śmierci mojej cioci - siostry mojego ojca. Siedziałam sama w jej mieszkaniu, usiłowałam strawić wydarzenia i informacje z ostatnich dni, próbowałam stłumić mój niepokój, wciąż czułam jak mi gdzieś łzy w gardle grzęzną, dławią mnie, a z oczu płynęły dwie strużki. Pamiętam tamten dzień z zeszłego roku, ale jakby w takim zwolnionym tempie. Kolory, zapachy, smaki, odczuwanie temperatury, wszystko... kłębowisko uczuć, moje oczy, które wyrażały wszystko, bo reszta mnie była w jakimś amoku pozbawionym uczuć... Pamiętam, jak trzęsłam się w aucie, wciąż mi zimno było gdzieś w środku, duszne zadymione pomieszczenie zakładu pogrzebowego, kościół i dom pusty z pustym łóżkiem.
Na szczęście to tylko kilka obrazków, które nie przesłaniają w mojej pamięci osoby cioci. Widzę ją uśmiechniętą, radosną, opowiadającą zabawne historie ze swojego życia, energiczną, wrażliwą, ufną. Pamiętam nasze wspólne wycieczki, spacery, przygody, rozmowy. Tęsknię. Bardzo.
W nocy miałam sen o chudych ludziach, o tym, że sama schudłam. Nie, nie był to sen o anoreksji, choć początkowo tak mi się wydawało. Śniły mi się też krzesła, kolory... I gdy tak poskładałam sobie wszystko razem wyszło, że zwiastuje mi to miłość, powodzenie, realizację celów. Jeszcze może w te dwie ostatnie rzeczy byłabym skłonna uwierzyć, ale nie w tę pierwszą... kiepski żart moich snów, a może nie...
Czuję się jak chora, jakbym otumaniona była. Nie mam ochoty jeść, nawet na czekoladę nie mam ochoty. Wkrada mi się w duszę i myśli tęsknota, jest niepokój... Nie lubię nie wiedzieć, co się z ludźmi, w jakiś sposób dla mnie ważnymi, dzieje... Czuję się chora z jakiejś dziwnej niewytłumaczalnej tęsknoty.
To skomplikowane. - cz. 25.
-
Usiłowałam zasnąć. Jednak po głowie krążyło mi tyle myśli. Nie potrafiłam
powstrzymać ich biegu. Myślałam o Tomaszu, który siedział w drugim pokoju.
Chyb...
11 lat temu
;-*
OdpowiedzUsuńO matko! wypisz wymaluj to co mam w głowie. mam mega doła, mega!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo tak, przecież i ja znam to uczucie. Ale kiedy się czyta czyjeś (czyli Twoje) słowa, jakoś człowiekowi lepiej i gorzej.
OdpowiedzUsuńLepiej bo, nie jestem sam, gorzej bo jestem sam - nawet jak są inni.
Dziś rano jadąc do pracy zastanawiałem się nad znaczeniem "bezwarunkowa miłość". Ktoś w radiu, nazwał tak więź jaka jest między psem a jego panem.
Czy to możliwe, czy to musi być aż tak bezwarunkowe - zimne, okropne.
Nie, nie zgadzam się, że zwierzęta kochają, bo nie mają innego wyjścia - a może raczej kochają z troski, dbając o swój byt?
Nieważne - ja wiem co ja myślę.
Nie potrafił bym kochać interesownie, nie potrafił bym kochać bezwarunkowo.
Gdy odchodzi ktoś bliski - zabiera ze sobą wielki fragment świata. Ten świat nigdy już nie wróci. I nie zgadzam się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Owszem, są?: w pracy, domu, sklepie - nie. Ktoś zastępuje ich czynności, ich miejsce. Ale nie zastępuje ich - w sensie ludzi.
Ale owszem - każda kolejna osoba tworzy swój świat, którego z czasem ... nie da się zastąpić. Tylko, że to już jest inny świat.
I to się nazywa przemijanie.
Nic tylko przytulić taką tęsknotę...
OdpowiedzUsuńserce mi ścisnęło, bo i mnie się przypomniało to i owo.
OdpowiedzUsuńCzęść z tego co przemija zapisuje się w zakamarkach pamięci, tylko, że trzeba by tych wspomnień często używać żeby pozostały niezatarte. Wspominając jednak to co było za bardzo żal chwyta za serce i jest to swego rodzaju torturą. Pamiętać znaczy tęsknić.
Smutne słowa, choć smutek ma w sobie tyle piękna. Jakby chciał komuś smutnemu cały ten smutek wynagrodzić...
OdpowiedzUsuńRok to mało, by można tak bez okrutnego bólu wspominac tych, którzy już nie usiądą z nami przy wigilijnym stole. Ale choć od śmierci mojego brata minęło wiecej, wciąż łzy sie cisną, gdy o nim pomyślę. Też pamiętam, jak mną trzęsło, gdy dotarła do mnie ta okrutna wiadomość. I do dziś nie wiem, czy była to rozpacz, czy infekcja (dostałam temperatury) czy jedno i drugie naraz. Przytulam. anna s.
OdpowiedzUsuńKochana... te święta charakteryzują się właśnie takimi uczuciami... i ciepłymi, związanymi z bliskimi i tęsknotą, melancholią... związanymi z tymi, którzy odeszli...
OdpowiedzUsuńZnam te uczucia... pamiętać trzeba... i tęsknić też.. bo kochaliśmy tamtych... i kochamy tych... :)
Życzę Ci dobrego czasu :)
P.S. Czekoladko :) z tą płytą to super tradycja, bo mnie jest wiecznie szkoda pieniędzy na coś takiego, skoro mogę to mieć za darmo od Ulubionego Kolegi... ;) (Niedobra Mała Mi! ;p)
Hadesie...
OdpowiedzUsuńIza...
OdpowiedzUsuńZachariaszu, i tak właśnie jest, że odejście bliskich zostawia w człowieku sporą wyrwę, której nie da się niczym wypełnić, ale na szczęście można z tą dziurą żyć i trzeba żyć, pamiętać, wspominać...
OdpowiedzUsuńAkemi...
OdpowiedzUsuńMagda, tak właśnie tak. Pamięć to tęsknota, tęsknota boli, ale warto pielęgnować piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńIga, i chyba tak jest. Wynagradza tym pięknem ból i przeprasza za rany, które tworzy.
OdpowiedzUsuńAniu... a ja przytulam Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMi... ah... i Tobie dobrego czasu :)
OdpowiedzUsuńps. W ciągu roku nie zawsze są pieniądze, czasem są dylematy, które kupić i czy w ogóle, a święta są takim czasem, że sprawiam sobie takie właśnie drobne przyjemności :) W tym roku dalsza część wspomnień z dzieciństwa Marcela Pagnola (nie mogłam się doczekać następnej części) i płyta taka składankowa z muzyką, która mnie relaksuje. Lubię takie :)