Szczęście. Cóż to jest? Stan umysłu? Stan ducha? Stan ciała? A może to wszystko naraz?
Być szczęśliwym. Odczuwać szczęście. Mieć szczęście. Przy różnych okazjach życzymy sobie szczęścia. Wiele bajek kończy się zdaniem: "Żyli długo i szczęśliwie.".
Co jest miarą szczęścia?
Od czego ono zależy?
Może szczęście to...
zaspokojenie potrzeb?
wyzbycie się pragnień?
kontakt z Bogiem?
bycie dobrym?
hedonizm?
nirwana?
siła charakteru uniezależniająca nas od okoliczności?
emocja?
ideał życia człowieka?
marzenie?
Jakie warunki muszą zaistnieć, abyśmy mogli powiedzieć o sobie, że jesteśmy szczęśliwi? Gonimy za szczęściem, szukamy go, pragniemy, czekamy na ten wielki dzień, kiedy nam się poprawi i będziemy mogli nazwać się szczęśliwymi. Dzwony zabiją, będzie wielkie bim! bam! i wszyscy wokół zauważą, że to szczęście przyszło do nas. A może szczęście wślizgnie się cichutko na paluszkach, tak jak nocą sny, które biegną po ścianach, aby wskoczyć pod nasze kołdry, ukryć się pod poduszkami?
Szczęście jest dla mnie pewnym stanem umysłu, ducha i ciała jednocześnie. Paradoskalnie... czasem czuję się jak żebraczka, czasem wyję z tęsknoty i smutku, depresja to moje drugie imię, ale jestem szczęśliwa. Dotarło to do mnie dziś właśnie na pobliskim przejściu dla pieszych, wzbogaconym o sygnalizację świetlną ;)
Tak sobie myślę, że wcale nie chodzi o to, co posiadam. Nie chodzi o to, że przeżywam żałobę odejściu taty. Nie chodzi o to, jak mi w życiu wychodzi. Chodzi o stan ciała, ducha i umysłu. Jestem szczęśliwa, gdy ów stan jest właśnie taki. To szczęście. Czuję się lekka, swobodna, spokojna i szczęśliwa. Po prostu. Tak zwyczajnie.
Szczęście i jego pełnia. Tak rozróżniam. Jestem szczęśliwa, bo cieszą mnie drobiazgi, bo deszcz przestał padać, bo mniej mnie boli kontuzjowane ramię, bo mam nadzieję na wizytę u okulisty, choć dopiero w maju (może dożyję:))), bo moje nieślubne SZczęście... "łasi się" do mnie... Do pełni jeszcze nieco brakuje, ale łapię te drobiazgi i chowam w pamięci jak cenne klejnoty.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jest różnica między szczęściem jako takim, a jego pełnią. Ja przy mojej depresji miewam jedynie takie stany, że albo odczuwam szczęście i jestem szczęśliwa, albo nie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto łapać szczęśliwe chwile i przechowywać je, bo dzięki nim mamy ochotę żyć :)