otwarte okno
wilgoć i chłód nocy
zimno
zaścielone łóżko
mokre włosy
ciało ciasno owinięte ręcznikiem
czekolada
lubię kiedy powoli roztapia się na języku
i wypełnia usta aksamitem smaku
kieliszek z winem
usta delikatnie obejmują brzeg szkła
wargi o smaku wina
niewidzialne pocałunki na nagich ramionach
czekam
aż świt połknie sierp złocisty
granat zmieni się w błękit
mam chłodne dłonie
tęsknię za wiosną
***
Niedawno rozmawiałam z kimś o naszych życiowych wyborach. Każdy wybiera inaczej. Jednemu wystarczy pewność, inny potrzebuje silnej dawki emocji.
Miłość. Ostatnio jest tematem wielu moich rozmów z ludźmi. Mogę powiedzieć, że ma ona tyle odcieni, ile jest osób. Każda jej pragnie, ale każda na swój sposób. Jeśli o mnie chodzi, tęskniłam zawsze za tzw. miłością codzienną, nie szaleństwem, totalnym postradaniem zmysłów z miłości, bo prędzej czy później człowiek trafi na równię pochyłą, gdy tylko opadną różowe okulray. Wolę mieć tę, jak to nazwano, pieprzoną pewność. Szaleć i zapominać to ja się mogę w uniesieniach na odrobinę innej płaszczyźnie, a różowe okulary zakładane na mózg to sobie podaruję. Z pewnością coś przez to tracę, ale czy to jest mi aż tak niezbędne? Przy całym moim szaleństwie gdzieś (na jakiejś płaszczyźnie życia) muszę przejawiać resztki zdrowego rozsądku ;)
swego czasu miałam i pewność, i różowe okulary... dziwne połączenie.
OdpowiedzUsuńtaaak... znam i to... dawno to było. wczoraj po 10 latach doszłam do wniosku, że tak naprawdę, pewność miałam dzięki różowym okularom. Bez żalu się ich pozbyłam.
UsuńUściskuję :)
Pewność? Mam wrażenie, że nigdy jej nie ma, nawet w przyjaźni, a cóż dopiero mówić o miłości. Dlatego o nią nie zabiegam, bo nigdy takiej nie doświadczę. Natomiast życie nauczyło mnie dbać, pielegnować to, co mam. Bez deklaracji, bez zapewnień, że na zawsze, że do końca.
OdpowiedzUsuńAniu, no w sumie wyżej nie dopowiedziałam, ale raczej chodziło mi o pewność tego, że z daną osobą chce się być, że to z nią chce się coś budować. Raz jeden tylko nie spojrzano na mnie dziwnie, gdy facetowi powiedziałam, że nie mogę mu nic obiecać, zapewnić, bo nie wiem, co przyniesie jutro, a on to doskonale zrozumiał.
UsuńJednak gdy patrzyłam na życie przez różowe okulary, to one wszystko upiększały, uspokajały mnie, że będzie ok, że powinnam się w to pakować, a to była g... prawda.
Dlatego wolę tę moją pewność, pewność decyzji, pewność, że to z tą osobą chcę czegoś i ta pewność poparta rozumem, ale też tym, co mi przeczucia mówią, zawsze jakoś mi na dobre wychodziła. Takie wewnętrzne przekonanie o czymś :)