Ostatnio stres dał mi się trochę we znaki. Czasem mam też dość już tej mozolnej pracy, aby w końcu wszystko poukładało się tak jak powinno na wszystkich polach. I kiedy mi tak bokiem już wychodzi wszystko po kolei, wówczas uciekam do kuchni.
Mięsa nigdy jakoś specjalnie nie lubiłam. Jeść - jem. Lepsze to niż wegetariańskie dziwadła z soi, które cuchną tak, że do ust bym nie wzięła, a nafaszerowane taką ilością wody i wypełniaczy, że zupełnie nie zachęcają mnie do tego, abym się na to coś przerzuciła z mięsa. Nie zmienia to faktu, że codziennie spożywanie mięsa na obiad nie jest dla mnie. Dlatego kombinuję z warzywami. Z owocami również. I tym sposobem w mojej kuchni pojawiły się między innymi placki z dyni, placki z dyni i ziemniaków, placki z marchwi i selera, pieczony kalafior, sałatka z surowego kalafiora, zupy z warzyw i owoców, burgery warzywne oraz mnóstwo innych pyszności. Jeśli za mięsem nie przepadam, coś jeść jednak muszę.
To co serwuję samej sobie na główny posiłek, dla moich bliskich służy bardziej za dodatki, bo dla mojego otoczenia obiad bez mięsa lub ryby, obiadem nie jest.
Ostatnio jednak oszalałam na punkcie czegoś zupełnie innego.
Niezaprzeczalnym faktem jest, że uwielbiam czekoladę pod każdą postacią. Postanowiłam zrobić sobie mus czekoladowy... z owoców. Jeśli ktoś z Was moi mili trochę siedzi w tych tematach warzywnych, wegetariańskich, wegańskich i innych takich, to powinien coś takiego znać. Przepisów jest ileś. Ja sobie próbuję, kombinuję, smakuję, modyfikuję i po wypróbowaniu różnych kombinacji przypadła mi do gustu jedna opcja.
A składa się ona z :
1 miękkie dojrzałe avocado
1 banan
1 płaska łyżka kakao
3 łyżki mleka roślinnego (Najczęściej wybieram sojowe, ale może być też ryżowe, migdałowe czy kokosowe. Tu w Holandii w każdym sklepie coś takiego mają. Z braku mleka roślinnego i zwykłe się będzie nadawać.)
3 łyżeczki miodu
Wrzucam wszystko do blendera i miksuję na gładką masę. Następnie przekładam do pucharków albo wykorzystuję jako składnik deserów, często jako masę do przełożenia ciasta i wkładam do lodówki. Najlepiej smakuje schłodzony. Można jeść go z czymś się tylko chce - z owocami, z orzechami, z bitą śmietaną, jako dodatek do naleśników albo sam.
Warzywa i owoce można wykorzystać na tysiąc sposobów. Wystarczy tylko otworzyć swoje kubki smakowe na nowe wyzwania.
dziękuję za przepis
OdpowiedzUsuńpozdro