9 października 2009

Czekoladowy klan i Gruszkowe miejsce na ziemi.

Dzisiejsza notka miała być zupełnie o czym innym, a jakoś tak wyszło, że będzie miała taki a nie inny temat. Przyznam, że z rzadka oglądam telewizję, a jeśli już, to raczej nocą, kiedy nie mogę spać, chyba że jest siatkówka albo tenis. O późnej porze nadają najczęściej najciekawsze filmy i programy.
Podczas kolejnej bezsennej nocy księżyc świecił mi prosto w twarz, a ja przewracałam się z boku na bok, łudząc się, że w końcu zasnę. Jednak sen nadal był bardzo daleko ode mnie i w żaden sposób nie chciał się zbliżyć, więc włączyłam sobie telewizor, który z braku miejsca stoi sobie na podłodze, wsunięty częściowo w regał. (Cóż... mieszkam w graciarni.) Natknęłam się na program o Szkocji, chyba to było na jakimś discovery czy czymś. Nie pamiętam.

Szkocja - jedno z moich ukochanych miejsc na ziemi. Od dłuższego czasu tam nie byłam i przyznaję, że tęsknię. Brakuje mi klimatu, wrzosowisk, gór i jezior, "starych kamieni" straszących na każdym rogu, małych miasteczek, zamków i tej specyficznej atmosfery. Nie wiem czy to tamtejsze powietrze, czy przyroda, czy ludzie ciągną mnie ku temu miejscu z całej siły. A może to dlatego że w moich żyłach płynie krew przodków, którzy zamieszkiwali tereny Szkocji, zanim wycieńczeni wojnami i batem Anglików przybyli na kontynent osiedlając się między innymi w Polsce na terenach Wielkopolski. Mamy swoje godło i tartan klanowy.

Tartan to wzór stworzony przez krzyżujące się ze sobą zabarwione nici, które przecinają się pod kątem prostym, tworząc wzór kwadratów i linii. Samo pojęcie tartanu pojawiło się dopiero w 1471 roku choć samego tartanu używano w Szkocji już dużo wcześniej. Przez lata wzory i kolory tartanu zależały od warunków lokalnych, od tkaczy i tego, jakich używali jagód, korzeni i liści do barwienia wełny. Dlatego szkoccy górale nosili różne wzory tartanu. Zwykle było tak, że mieszkańcy jednego terenu należeli do tego samego klanu i tak ukształtował się tartan klanowy. Już w XVI i XVII wieku zaczynano kojarzyć poszczególne rodziny z tartanami. Jednak w 1746 roku po przegranej bitwie pod Culloden Jerzy II zakazał aktem Dress Act gry na dudach, chodzenia w kiltach i używania tartanu. Szkocja znów była pod angielskim batem, jednak w 1782 Dress Act został odwołany, ale wtedy pozostało niewielu górali, którzy pamiętali stare wzory. Szkoci zaczęli promować noszenie ich narodowego stroju. Odtworzeniem zapomnianych wzorów zainteresowała się firma William Wilson i Synowie. Udało im się ustalić wzory około 200 tartanów, a tych których nie zdołano nazwać opatrzono numerem albo fikcyjną nazwą.
Wielkie odrodzenie się tartanu nastąpiło w 1822 roku dzięki wysiłkom sir Waltera Scotta. Kiedy król Jerzy IV odwiedził Edynburg, został powitany przez przedstawicieli rodów szkockich, ubranych w tradycyjne kilty z tartanu danego rodu. Niestety zapanował lekki chaos w deseniach tartanów, bo powstało mnóstwo nowych wzorów, dlatego 8 marca 1815 roku rozpoczęła się oficjalna rejestracja tartanów klanowych. Londyńskie Towarzystwo Highland postanowiło, że każdy przywódca klanu dostarczy wzór tartanu swojego rodu i poświadczy jego autentyczność przez dołączenie karty, zawierającej pieczęć z herbem. Wielu przywódców nie wiedziało, jak wygląda ich tartan, ale umieli potwierdzić autentyczność wymyślonego wzoru pieczęcią. Dziś dzieli się tartany następująco, ze względu na ich przeznaczenie:
  • zwykły klanowy - podstawowy wzór bez modyfikacji
  • chief's - noszony wyłącznie przez przywódcę klanu i jego najbliższą rodzinę
  • mourning - ciemniejsza wersja na polowania, zawody sportowe, itp.
  • dress - wersja jaśniejsza, głównie dla kobiet.
Tartanu klanowego używa się dziś do wyrobu kiltów, krawatów, szarf, itp. Właściwie nie ma kar, za noszenie tartanu, jeśli nie należy się do klanu. Jest jednak jeden wyjątek - tartan królewski - Balmoral, który jest osobistym tartanem angielskiej królowej.

Jeśli chodzi o mój... kwadraty są zielone, granatowe i czarne, z przewagą zielonych, a linie są w kolorach białym, czerwonym i czarnym. Ten dawniejszy był zielono - niebieski.

Przez lata moje nazwisko na ziemiach polskich było zniekształcane w zależności od narodowości księży, którzy chrzcili, udzielali ślubów czy grzebali. Bywało tak, że rodzeństwo miało zupełnie różne nazwiska. Zdarzało się i tak, że ta sama osoba miała inaczej napisane nazwisko, gdy była chrzczona, a inaczej, gdy brała ślub. Moje nazwisko niewiele się różni od pierwotnej formy... jest zniemczone, bo ksiądz, który chrzcił był Niemcem. Szczerze mówiąc, mam gdzieś to, że mi zapaskudzono nazwisko z lekka zmieniając jego brzmienie na niemieckie, że w szkole się wyśmiewano z niego, że próbowano mi wcisnąć kit, że wyskoczyłam sroce spod ogona. Ważniejsze jest to, kim ja się czuję. Jestem dumna z moich przodków. Walczyli o Szkocję, za Szkocję, walczyli o Polskę i za Polskę, walczyli o wolność. Jestem częścią mojej rodziny, mojego klanu, do nich przynależę i jestem z tego dumna.

Szkocja jest mi bliska, Szkocja mnie pociąga i może kiedyś, może niedługo wrócę do miejsc, które są bliskie mojemu sercu. Odetchnę chłodnym powietrzem, które przeszywa zieleniące się pagórki. Zatopię się we mgle schodzącej na wrzosowiska. Wejdę na szczyt i spojrzę, wiedząc, że........, mając pewność, że to jedno z moich miejsc na ziemi.

4 komentarze:

  1. Witaj szkodzka Czekolado. Zazdroszę Ci trochę tego pochodzenia i tej wiedzy. Kiedy w rodzinie mojej mamy dociekano zaczątków rodu, któryś ze starszych wujków przywołał zasłyszaną dawno historię jakoby przodek przybył z Francji z wojskami napoleońskimi i po klęsce Napoleona został w Polsce. Ale ponieważ nie można tego udowodnić ja wkładam to między legendy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Aniu :) Czasami w tych legendach jest ziarno prawdy, a czasem i więcej, ale dotrzeć do niego nie jest wcale tak łatwo. To ciekawe, co piszesz. Z Napoleonem? A może to prawda... :)
    No u mnie zaczęło się od tego, że jeden z członków mojej dalszej rodziny robił drzewo genealogiczne i dotarł do mojego ojca, ale nie potrafił nas umiejscowić w drzewie. Problemem jak zwykle były te różne pisownie nazwiska, ale ojciec i jego siostra pomogli mu wyjaśnić wiele watpliwości. My jesteśmy w prostej linii od przodków - po mieczu :) Trzeba by jeszcze głębiej pokopać wstecz po XVII i XVI wieku, ale w Polsce ciężko, bo w XVII wieku raczej regularnie nie prowadzono ksiąg parafialnych a w niektórych parafiach przecież wcale ich nie prowadzono. Jest kilka białych plamek zwłaszcza w tych bocznych gałęziach, ale może uda się powyjaśniać :) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj.... ależ tu przyjemnie :))) przyznaję, że dawno mnienie było :) Pięknie pisane o przodkach... ja niewiele o swoich mogę powiedzieć... gdzieś mi się obiło, że jeden z nich: hrabia - przepił cały majątek... hahaha... ot i cała moja wiedza... ;)
    ważna jest wiedza skąd się pochodzi... własna tożsamość... pozdrawiam...
    bardzo mi się tu teraz podoba:) ech....

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Justyś :) Dziękuję. Zrobiło się tu żywiej, jaśniej i też chętniej przebywam sobie tu u siebie ;) A co do hrabiego... niezły musiał być hulaka. Ciekawe czy panie się nim interesowały bardzo ;) Bo teraz niegrzeczni chłopcy są w cenie ;) Pozdrawiam ciepło i zapraszam częściej :)

    OdpowiedzUsuń