Jedną z najgorszych rzeczy, która mogłaby by mnie spotkać, jest utrata słuchu. Nie wyobrażam sobie, że przestałabym słyszeć dźwięki, a ukochana muzyka pozostałaby jedynie wspomnieniem. Słuch tak jak i węch mam niesamowicie wyczulony. Najbliższych mi rozpoznaję po krokach. Zresztą każdy człowiek chodzi w sobie właściwy sposób i inne dźwięki wydaje podczas poruszania się, inaczej szeleszczą ubrania. Nawet cisza cieszy moje uszy swoją muzyką. Słuchać, słuchać, słuchać... Zatopić się w morzu dźwięków.
Kocham muzykę. Kocham ją od dziecka. Jak tylko podrosłam na tyle, aby poradzić sobie z wyciąganiem garnków z szafek kuchennym, to wyjmowałam je, brałam też wiadra z łazienki i robiłam sobie perkusję. Od samego początku żyłam z muzyką i żyłam muzyką. Nawet kiedy marzenia o tańcu zgasły z powodu poważnej kontuzji i bólu, pozostała mi muzyka. Nie wyobrażam sobie, że nagle miałabym żyć bez niej. Wolałabym chyba umrzeć.
Gdybym miała wymienić wszystkich artystów, kompozytorów, którzy mnie zachwycają, wyszłaby bardzo, ale to bardzo długa notka i nikt nie dobrnąłby pewnie nawet do połowy. Oczywiście jest też sporo muzyki, której słucham okazjonalnie, chociażby ze względu na jakieś imprezy czy taniec. Istnieje również cała gama dzieł, za którymi nie przepadam, ale wcale mi nie przeszkadzają, do momentu, gdy nie byłabym nimi katowana dzień w dzień. Jednakże bywają i takie utwory, i tacy twórcy, których nie jestem w stanie ścierpieć, i nawet gdybym była zupełnie pijana z pewnością zatkałabym sobie uszy, aby nie słyszeć, no chyba że byłaby w towarzystwie... postarałabym to jakoś wytrzymać, żeby nie robić ludziom przykrości swoim zachowaniem. Nie znoszę zabijania muzyki, a niektórzy pseudomuzycy potrafią ją dosłownie zarżnąć.
Czy macie tak, że gdy pewne utwory czy artyści kojarzą się Wam z ludźmi, których znacie i nie możecie słuchać tej muzyki w oderwaniu od osób, z którymi Wam się ona kojarzy? Jeśli o mnie chodzi, to tak mam. Słyszę i pomyślę o kim, z kim mi się to kojarzy. Skojarzenia biorą się stąd, że albo dana osoba bardzo lubi tego wykonawcę czy utwór, albo muzyka towarzyszyła nam w tle, kiedy coś razem robiliśmy.
Lenny Kravitz już do śmierci chyba będzie kojarzył mi się z moim najstarszym siostrzeńcem i pamiętnym koncertem w Krakowie, kiedy Młody był zalany i uskuteczniał różne akcje. Cud, że go nie zamknęli na 24h. Jak sobie to wszystko przypomnę, mam niezły ubaw, ale wtedy do śmiechu mi nie było - akcja z policją, z ochroną i z rusztowaniem.
Zielona Wyspa... deszcz... wiatr... i Miles Davis, którego słuchałam z jednym mężcyzną. Zresztą później w Polsce Miles też nam towarzyszył podczas długich rozmów, w czasie wywiadu. Kiedy słucham Miles'a zawsze przypomina mi się głos tego faceta. Jest taki ciepły, miły dla ucha, taki hmm... radiowy. Gdyby pracował w radiu z pewnością miałby całe tabuny wielbicielek swojej audycji, zwłaszcza ze względu na ten głos i jego barwę. Jeśli o mnie chodzi, mogłabym go słuchać na okragło ;)
Bardzo lubię Pearl Jam, którego muzyka, tak jak i Alice in Chains, miała duży wpływ na kształtowanie mnie. Eddie i spółka, tak jak i Jose Gonzalez będą mi zawsze przypominać jedną z moich przyjaciółek - drobą bardzo ładną dziewczynę z długimi ciemnymi włosami, zafascynowaną Witkacym. Bardzo ciepła, empatyczna, inteligentna i niezwykła osoba. Na ludzi działa jak magnes. Niesamowita.
Tango... zmysłowy gorący taniec. Siła. Astor Piazzolla i jego tanga przywodzą mi na myśl inną z moich przyjaciółek. Czyta we mnie, jak w książce. Czasem przeraża mnie swoją wnikliwością, przeczuciami. Wrażliwa, ale jednocześnie bardzo silna. Jest w niej taka iskra jasna. I jej piękny głos. Jeśli kiedyś moje wiersze stałyby się piosenkami, to chciałabym, aby właśnie ona je śpiewała.
Jak już jestem przy tańcu... lubicie salsę? Para moich bliskich przyjaciół wprost uwielbia. Może przez tę salsę, a może przez ogień, który widać w ich oczach, gdy tańczą ze sobą, każda muzyka latino mi się z nimi kojarzy. Lubię obserwować emocje, które przepływają między nimi. Czuję się jakoś wyróżniona, że zapraszają mnie do swojego świata, że jestem im w jakiś sposób bliska. Z nią przyjaźnię się od wielu lat, jeszcze od czasów mojej podstawówki. Pamiętam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam ją z nim. Do momentu, w którym są dziś, prowadziła wyboista droga, ale są szczęśliwi. Może te iskry, które są między nimi, początkowo były trudne do okiełznania? W każdym razie, nie wiem, czy ktoś zna mnie lepiej i wie o mnie więcej niż oni.
Jesień już zupełenie zapanowała. A jak jesień to i Chopin. A jak Chopin to i mój dobry przyjaciel, na co dzień bujający w obłokach. Czasem jednak da się ponieść emocjom i zrobi coś szalonego, choć mało kto podejrzewa, że jest do jakiegokolwiek szaleństwa zdolny. Uwielbiam z nim dyskutować o książkach i poezji. Intelektualne dyskusje na wysokim poziomie, zwłaszcza na temat sztuki i kultury - w ogóle nie przypominają normalnych rozmów. Zresztą wcale nie chciałabym, aby było inaczej, bo dobrze nam się rozmawia.
Jest wiele artystów i utworów, które przywodzą mi na myśl ludzi i zawsze będą mi o nich przypominać, o chwilach z nimi. Do wieczora mogłabym pisać o nich bez końca. Wspomnę jeszcze o jednej osobie, bo muzyka pewnej pani jakoś tak zbiegła się z tym, czego słuchałam ostatnio, a o czym napisałam powyżej.
Wczoraj w nocy, w sumie to dzisiaj, nie mogłam spać, więc włączyłam radio. A tam... cudowna Tori Amos. Piękna kobieta z niesamowitym głosem. Jej muzyka i teksty powalają mnie. Kiedy jej słucham przypomina mi się pewna scena, gdy przeglądałam "składanki" pewnego człowieka. Pozgrywał sobie muzykę na płyty, nosił je przy sobie. Kiedy wśród całego mnóstwa znanych i lubianych znalazłam Tori... nie mogłam przestać spoglądać na tego człowieka. Byłam tym zupełnie zaskoczona, że on słucha Tori. Z pewnością wyszłam wtedy na kretynkę, bo nie mogłam przestać się wpatrywać. Zresztą żeby to był jedyny raz... Życie mnie zawsze stykało z tą osobą w takich sytuacjach... że mogłam sobie później pomyśleć, że wyszłam na idiotkę, bo obojętnie co bym wtedy nie zrobiła, mogło być albo źle, albo gorzej.
Nie potrafię słuchać Tori w oderwaniu od tego człowieka, od różnych scen z życia, od jego słów. Nie wiem, co chciał wtedy w deszczu powiedzieć. Dziś zachowałabym się inaczej. Zapytała. Wyrażałabym się jaśniej i precyzyjniej.
Nie ma do czego wracać. Było. Minęło. Ale pytania bez odpowiedzi zostały gdzieś we mnie. Racjonalizm wcale nie pomaga.
Wysyłałam sprzeczne sygnały, nad którymi nie miałam kontroli. Wiele razy go nie zauważyłam, ale nie tylko jego, pochłonięta walką z lękiem i depresją. Zastanawiam się, skąd u niego takie emocje, kiedy mówił, że jemu jest bardziej przykro...? Co miał na myśli, że za każdym odwróceniem głowy...?
Czasami pojawia się w moich snach. Są to dziwne sny. Rzadko potrafię je zrozumieć i zinterpretować.
Nie wiem, czy potrafię być obojętna...
Ciekawe jak muzycznie ja kojarzę się innym...?
Muzycznie do notki :)
Astor Piazzolla
Fryderyk Chopin
Miles Davis
w duchu latino
Lenny Kravitz
Pearl Jam
Tori Amos
Kocham muzykę. Kocham ją od dziecka. Jak tylko podrosłam na tyle, aby poradzić sobie z wyciąganiem garnków z szafek kuchennym, to wyjmowałam je, brałam też wiadra z łazienki i robiłam sobie perkusję. Od samego początku żyłam z muzyką i żyłam muzyką. Nawet kiedy marzenia o tańcu zgasły z powodu poważnej kontuzji i bólu, pozostała mi muzyka. Nie wyobrażam sobie, że nagle miałabym żyć bez niej. Wolałabym chyba umrzeć.
Gdybym miała wymienić wszystkich artystów, kompozytorów, którzy mnie zachwycają, wyszłaby bardzo, ale to bardzo długa notka i nikt nie dobrnąłby pewnie nawet do połowy. Oczywiście jest też sporo muzyki, której słucham okazjonalnie, chociażby ze względu na jakieś imprezy czy taniec. Istnieje również cała gama dzieł, za którymi nie przepadam, ale wcale mi nie przeszkadzają, do momentu, gdy nie byłabym nimi katowana dzień w dzień. Jednakże bywają i takie utwory, i tacy twórcy, których nie jestem w stanie ścierpieć, i nawet gdybym była zupełnie pijana z pewnością zatkałabym sobie uszy, aby nie słyszeć, no chyba że byłaby w towarzystwie... postarałabym to jakoś wytrzymać, żeby nie robić ludziom przykrości swoim zachowaniem. Nie znoszę zabijania muzyki, a niektórzy pseudomuzycy potrafią ją dosłownie zarżnąć.
Czy macie tak, że gdy pewne utwory czy artyści kojarzą się Wam z ludźmi, których znacie i nie możecie słuchać tej muzyki w oderwaniu od osób, z którymi Wam się ona kojarzy? Jeśli o mnie chodzi, to tak mam. Słyszę i pomyślę o kim, z kim mi się to kojarzy. Skojarzenia biorą się stąd, że albo dana osoba bardzo lubi tego wykonawcę czy utwór, albo muzyka towarzyszyła nam w tle, kiedy coś razem robiliśmy.
Lenny Kravitz już do śmierci chyba będzie kojarzył mi się z moim najstarszym siostrzeńcem i pamiętnym koncertem w Krakowie, kiedy Młody był zalany i uskuteczniał różne akcje. Cud, że go nie zamknęli na 24h. Jak sobie to wszystko przypomnę, mam niezły ubaw, ale wtedy do śmiechu mi nie było - akcja z policją, z ochroną i z rusztowaniem.
Zielona Wyspa... deszcz... wiatr... i Miles Davis, którego słuchałam z jednym mężcyzną. Zresztą później w Polsce Miles też nam towarzyszył podczas długich rozmów, w czasie wywiadu. Kiedy słucham Miles'a zawsze przypomina mi się głos tego faceta. Jest taki ciepły, miły dla ucha, taki hmm... radiowy. Gdyby pracował w radiu z pewnością miałby całe tabuny wielbicielek swojej audycji, zwłaszcza ze względu na ten głos i jego barwę. Jeśli o mnie chodzi, mogłabym go słuchać na okragło ;)
Bardzo lubię Pearl Jam, którego muzyka, tak jak i Alice in Chains, miała duży wpływ na kształtowanie mnie. Eddie i spółka, tak jak i Jose Gonzalez będą mi zawsze przypominać jedną z moich przyjaciółek - drobą bardzo ładną dziewczynę z długimi ciemnymi włosami, zafascynowaną Witkacym. Bardzo ciepła, empatyczna, inteligentna i niezwykła osoba. Na ludzi działa jak magnes. Niesamowita.
Tango... zmysłowy gorący taniec. Siła. Astor Piazzolla i jego tanga przywodzą mi na myśl inną z moich przyjaciółek. Czyta we mnie, jak w książce. Czasem przeraża mnie swoją wnikliwością, przeczuciami. Wrażliwa, ale jednocześnie bardzo silna. Jest w niej taka iskra jasna. I jej piękny głos. Jeśli kiedyś moje wiersze stałyby się piosenkami, to chciałabym, aby właśnie ona je śpiewała.
Jak już jestem przy tańcu... lubicie salsę? Para moich bliskich przyjaciół wprost uwielbia. Może przez tę salsę, a może przez ogień, który widać w ich oczach, gdy tańczą ze sobą, każda muzyka latino mi się z nimi kojarzy. Lubię obserwować emocje, które przepływają między nimi. Czuję się jakoś wyróżniona, że zapraszają mnie do swojego świata, że jestem im w jakiś sposób bliska. Z nią przyjaźnię się od wielu lat, jeszcze od czasów mojej podstawówki. Pamiętam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam ją z nim. Do momentu, w którym są dziś, prowadziła wyboista droga, ale są szczęśliwi. Może te iskry, które są między nimi, początkowo były trudne do okiełznania? W każdym razie, nie wiem, czy ktoś zna mnie lepiej i wie o mnie więcej niż oni.
Jesień już zupełenie zapanowała. A jak jesień to i Chopin. A jak Chopin to i mój dobry przyjaciel, na co dzień bujający w obłokach. Czasem jednak da się ponieść emocjom i zrobi coś szalonego, choć mało kto podejrzewa, że jest do jakiegokolwiek szaleństwa zdolny. Uwielbiam z nim dyskutować o książkach i poezji. Intelektualne dyskusje na wysokim poziomie, zwłaszcza na temat sztuki i kultury - w ogóle nie przypominają normalnych rozmów. Zresztą wcale nie chciałabym, aby było inaczej, bo dobrze nam się rozmawia.
Jest wiele artystów i utworów, które przywodzą mi na myśl ludzi i zawsze będą mi o nich przypominać, o chwilach z nimi. Do wieczora mogłabym pisać o nich bez końca. Wspomnę jeszcze o jednej osobie, bo muzyka pewnej pani jakoś tak zbiegła się z tym, czego słuchałam ostatnio, a o czym napisałam powyżej.
Wczoraj w nocy, w sumie to dzisiaj, nie mogłam spać, więc włączyłam radio. A tam... cudowna Tori Amos. Piękna kobieta z niesamowitym głosem. Jej muzyka i teksty powalają mnie. Kiedy jej słucham przypomina mi się pewna scena, gdy przeglądałam "składanki" pewnego człowieka. Pozgrywał sobie muzykę na płyty, nosił je przy sobie. Kiedy wśród całego mnóstwa znanych i lubianych znalazłam Tori... nie mogłam przestać spoglądać na tego człowieka. Byłam tym zupełnie zaskoczona, że on słucha Tori. Z pewnością wyszłam wtedy na kretynkę, bo nie mogłam przestać się wpatrywać. Zresztą żeby to był jedyny raz... Życie mnie zawsze stykało z tą osobą w takich sytuacjach... że mogłam sobie później pomyśleć, że wyszłam na idiotkę, bo obojętnie co bym wtedy nie zrobiła, mogło być albo źle, albo gorzej.
Nie potrafię słuchać Tori w oderwaniu od tego człowieka, od różnych scen z życia, od jego słów. Nie wiem, co chciał wtedy w deszczu powiedzieć. Dziś zachowałabym się inaczej. Zapytała. Wyrażałabym się jaśniej i precyzyjniej.
Nie ma do czego wracać. Było. Minęło. Ale pytania bez odpowiedzi zostały gdzieś we mnie. Racjonalizm wcale nie pomaga.
Wysyłałam sprzeczne sygnały, nad którymi nie miałam kontroli. Wiele razy go nie zauważyłam, ale nie tylko jego, pochłonięta walką z lękiem i depresją. Zastanawiam się, skąd u niego takie emocje, kiedy mówił, że jemu jest bardziej przykro...? Co miał na myśli, że za każdym odwróceniem głowy...?
Czasami pojawia się w moich snach. Są to dziwne sny. Rzadko potrafię je zrozumieć i zinterpretować.
Nie wiem, czy potrafię być obojętna...
Ciekawe jak muzycznie ja kojarzę się innym...?
Muzycznie do notki :)
Astor Piazzolla
Fryderyk Chopin
Miles Davis
w duchu latino
Lenny Kravitz
Pearl Jam
Tori Amos
Ja nieomal co drugi swój post "ubieram" w muzykę...Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Ona często wyraża głębiej to, co chciałabym sama napisać...
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych blogerów ciągle linkuje muzycznie, i pisze: to mówi samo za siebie.
No mówi.
W dwójnasób mówi.
Pod warunkiem, że ktoś potrafi...słuchać.
Oj, chyba wiele (wielu) z nas ma skojarzenia muzyczno-węchowe z różnymi ,przykrymi, lub przyjemnymi sytuacjami, osobami.Ja czasem nawet nie znam autora czy wykonawcy, a usłyszę tę właśnie melodię i na zawsze juz będzie kojarzyc się z tamtą porą. Jeśli chodzi o bierzące słuchanie to gdy coś wpadnie w ucho słucham do znudzenia, choc może nie jedynego utworu. Obecnie katuję uszy Vollenweiderem i jeszcze mi się nie znudził.
OdpowiedzUsuńMoże wrzucę tu kilka linków z muzyką... :) Ale pod notką chyba coś dodam muzycznie za moment. Muzyka mówi, oj mówi i jest tak, jak piszesz madame, trzeba umieć słuchać...
OdpowiedzUsuńCzasem też tak mam Aniu, że katuję do niemożliwości. Pamiętam, jak katowałam wszystkich jakąś muzyką, bo przy tym dobrze mi się pisało, pracowało... U mnie to, co opisane w notce ostatnio... :) A z miejscami też mi się muzyka kojarzy i przypomina. Muzyką można tak pięknie opowiadać, mówić....
OdpowiedzUsuńpost ubarwiony dźwiękiem ma bardziej wyrafinowany smak...
OdpowiedzUsuńA ja opcjonalnie zastanawiam się, czy stworzyć sobie jeszcze jednego bloga, takiego czysto muzycznego. Zainspirował mnie kiedyś taki jeden bloger rkdeey (nawet nie wiesz, jaka to fajna zabawa jego imieniem), którego lubię i cenię, dlatego pozwolę sobie zalinkować:
letsrock.blox.pl/
Sorki za odrobinę prywaty, ale mam ogromny sentyment do tego sieciowego miejsca:)
I chciałabym mieć coś na kształt bloga rkdeeya...
Pewnie, że ma bardziej :) Z chęcią zaglądałabym do Ciebie, gdybyś takie miejsce stworzyła :) Dzięki za tego linka, właśnie sobie tam zajrzałam i to bardzo fajne miejsce. Chyba się zagłębię w wolnej chwili. Nie przepraszaj za prywatę. Wszystko poza obrażaniem jest tu mile widziane :)Ja jakbym sobie założyła bloga jeszcze jednego to chyba takiego 18+ ;) Właśnie się skusiłam na wrzucenie z boku w szpalcie trochę muzyki :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię ciszę... nawet jeśli dzwoni nieznośnie w uszach... nie jestem uzależniona od dźwięku... dla mnie największą tragedią byłoby stracić i tak już osłabiony wzrok... nie móc oglądać pór roku, rodzącej się w bólach wiosny i płomiennie umierajacej jesieni... i lata pełnego barw różnorakich... błękitu nieba, zieleni drzew... kolorowych kwiatów i złotych zbóż... dla mnie to byłoby równoznaczne ze śmiercią... nie móc ogflądać świata.......
OdpowiedzUsuńCisza czasem jest naprawdę przyjemna :) Justyś ja mam tak z dźwiękami,jak Ty z tym, co widzisz :) też mam osłabiony wzrok, ale to słuch jest tym, czego nie byłaby w stanie przeżyć, gdybym straciła, więc rozumie, jak byś się czuła, nie mogąc oglądać świata. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńCzekoladko, piszesz, ze dana muzyka kojarzy Ci się z danymi ludzmi, a nie masz tak, ze przydajesz sytuacjom zyciowym konkretną muzykę? Rany, wiem ze brzmi to strasznie dziwnie. Ale ja mam tak, ze często dane wspomnienia ubieram w jakąs muzykę,albo nawet konkretną piosenkę...
OdpowiedzUsuńMam swoją składankę sentymentalną........
:-) Usciski.
Nie mogę się dziś do końca wypowiedzieć, a chciałam jeszcze dodac, ze brakuje mi listy Twoich ulubionych utworów na bokach, (tak jak zresztą brakuje mi tej listy u Tolka.) Zawsze w nich odkrywałam coś nowego, albo coś przesłuchiwałam sobie przy okazji wizyt na blogach.
OdpowiedzUsuńMilego dnia wszystkim;)
Witaj Czarodziejko :) Wiesz, zwykle tak jest, że albo czegoś z kimś słucham, albo jestem z kimś na czyimś koncercie, albo muzyka gra w tle wydarzenia, rozmowy i później już mi się zawsze będzie z daną chwilą kojarzyła albo z osobą. Tak jest też z piosenkami, które ktoś mi dedykował. Bywa i tak, że ubieram w muzykę. Żyję dźwiękami, nie wyobrażam sobie bez nich życia.
OdpowiedzUsuńListę miałam wrzucić wczoraj, ale utknęłam myślowo przy kilku kawałkach Tori Amos, Davida Gray'a, Skunk Anansie..... Właśnie się zabrałam za szpaltę z muzyką, bo udało mi się wszystko szybciej ogarnąć.
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńDla mnie rownież słuch ma niebagatelne znaczenie. Muzyka mnie uskrzydla. Chyba jestem uzależniona od dźwięków, od rytmów, od odgłosów życia i świata.
Pozdrawiam :)
figa
Witaj Figuniu :) Fajnie, że jest więcej osób, dla których słuch i muzyka mają takie znaczenie. Zapraszam do posłuchania muzyki w kobiecym wykonaniu. Za momencik pojawi się z boku :)
OdpowiedzUsuńMam zawsze problem z wyborem utworów... Jest ich tak dużo i najchętniej wszystkimi podzieliłabym się z Wami. Pojawi się też ich znacznie więcej, jak znajdę kolejną chwilę na pogrzebanie. Przydałoby się coś po męsku ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno... mi muzyka kojarzy się nie z osobami, a z miejscami i wydarzeniami, w których danej muzyki słuchałam... Jak na zawołanie włącza mi się wizja z danego miejsca, kidy słysze określlony utwór... tak miw muzyce powraca Malta, Majorka, Kraków...Czasy szkolne, czy praca po godzinach w mojej poprzedniej robocie ;) hahaha... gdzie nota bene siedziałam przy radiu dudniącym mi nad głową :) Teraz nie gra mi nic... jedyna muzyka, to szum routerów i w ciągu dnia dzwonki telefonów... odzwyczaiłam się od pracy przy muzyce... teraz najlepiej mi w ciszy... hmmm... albo się starzeję, albo jestem bardzo zmęczona :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej Lenko, masz wiadomośc w skrzynce... i zgodnie z obietnicą melduję się i pozdrawiam wszystkie dziewczyny... i nietylko ;)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o muzykę to ja mam podobne skojarzenia związane z miejscami czy osobami.
Np Zabrze zawsze będzie mi się kojarzyło z koncertem Stiviego Vaia, na którym nie wyobrażałam sobie nie być... jechałam 10 godz. pociagiem, rodzina postawiła mi krzyżyk na drogę, bo napewno cała nie wrócę, itd... ale warto było, był to jedyny jego koncert u nas, i napewno ostatni :) buźka
Yodzia, czasem tak lepiej w ciszy. Wiesz, ludzie zwykle boją się ciszy. Wtedy do głosu dochodzą myśli, uczucia... Fajnie, że lubisz ciszę :)
OdpowiedzUsuńWitaj Violuś :) I najważniejsze, że było warto, a wspomnień i przeżyć nikt Ci nie odbierze i to jest piękne, i tylko Twoje :)
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńzimno na zewnątrz a u Ciebie cieplej się zrobiło od tej muzyki :)
Fajnie :)
Pozdrawiam Ciebie, Wiolę i pozostałe sympatyczne czytelniczki i czytelników oczywiście też :)
Figa
Mam zupełnie inny gust muzyczny;) Może swoje robią lata. Ostatnio wpadł mi w ''ucho'' Aleksander Rybak zwycięzca tegorocznej Eurowizji. Pięknie gra na skrzypcach, zwłaszcza w jednej piosence słychac i ''czuc ''je wyraznie. Podoba mi się też jego głos jest taki inny, od całej reszty piosenkarzy;) Od wczoraj chodzę na terapię, ciężko mi jest się ''przełamac''. Jak będę miała chwilę to napiszę Ci meila oki?
OdpowiedzUsuńwitaj Aniu :) Pewnie, jak masz ochotę,potrzebę, czas, to pisz :) Jeśli chodzi o muzykę, to tutaj, to tylko malutki wycinek tego, czego słucham, bo gdybym miała wrzucać wszystko choć po trochu, pewnie przez tydzień nie odeszłabym od komputera ;) od muzyki poważnej do elektro... wiek tu nie ma nic do rzeczy. Moje siostry lubią muzykę pop, disco, również i to z pola ;) A mi tam nie przeszkadza, jeśli nie jestem zmuszana do zachwytów taką np. Dodą. Ale ostatnio moja najstarsza siostra zaczęła eksperymentować i zaprosiła mnie na balet. Jestem ciekawa, jaka będzie jej reakcja :)
OdpowiedzUsuńCo do męskich głosów, to jak dla mnie, Jeff Buckley jest nie do przebicia, choć pan Aleksander też ma ładny, ciekawy głos.
Witaj Figuniu :) U mnie pogoda bardzo zmienna - słońce i deszcz, padał też grad... ja w domku sobie jestem, bo gardło boli paskudnie, ale dzięki temu nadrabiam pewne sprawy, które leżały odłogiem ;) A z muzyką tak tu inaczej. Muszę powrzucać jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńi jeszcze jedno Aniu :) Dobrze, że muzyka tak się rozwinęła, że jest jej aż tyle, bo dzięki temu, każdy może znaleźć coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńHej Lenka, dzieki za zdjątko, jaka ty młodziutka jesteś, normalnie zdziwiłas mnie bardzo... czytając ciebie jest wrażenie że ma sie do czynienia z dojżałą kobietką, a tu coś takiego, no no... pozatym ehhh..., nie będę cię komplementować przy wszystkich bo sobie jeszcze pomyślą... :))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSpóźnione cześć do Figi :)
OdpowiedzUsuńViola, taki mały rewanż ;) Najlepsze jest to, że wyglądam młodziej niż koleżanki moich siostrzeńców. Wygląd robi mi mnóstwo problemów, zwłaszcza jeśli chodzi o pracę, bo zanim mnie ludzie poznają, nie traktują mnie poważnie ;) Jakiś czas temu siostra poprosiła, żebym jej kupiła papierosy, bo sama w piecu rozpalała, więc wzięłam pieniądze i poszłam bez portfela. Miałam związane włosy, bez makijażu, w bojówkach i polarze i mi kobieta nie sprzedała...;) Jak wróciłam, to siostra wzięła rower i rowerem pojechała, bo mi się nie chciało lecieć drugi raz z dowodem, a kobieta była bardzo zdziwiona i zawstydzona, bo okazało się, że jest młodsza ode mnie... Oceniła mnie na 15 ;) Rodzina wciąż ma z tego niezły ubaw....
OdpowiedzUsuńI naprawdę nie wiesz kim jestem ? A muzyka tyle mówi...tak dużo ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAnonimie... że ja nie wiem kim Ty jesteś? Muzyka mówi, oczywiście, dużo mówi, ale kiedy ktoś się nie podpisuje, może być każdym, a ja jasnowidzem jeszcze nie jestem;) Może jakiś link wrzucisz...? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wrzuca linków, kto jest anonimowy. Link mówi zbyt wiele. Poznaj po sposobie wyrażania myśli ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFakt. Możliwe... Pytanie czy mnie powie czy innym... ;) No droczysz się ze mną normalnie.... Ja się mogę domyślać, wiesz, ale pewności nie mam...;) Z tym linkiem to mogłeś na priv wysłać, mail jest u góry ;) Ale skoro chcesz być Gallem Anonimiem, nie zepsuję Ci wizerunku :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńLubisz niedopowiedzenia Gallu Anonimie, hę;)?
OdpowiedzUsuńLubię. Wszystkie możliwe. Wybacz, ale coś mi obiecano, więc zerkam, czy spełni się moja prośba. Kocham muzykę i parę innych rzeczy. Może nie powinno się to znaleźć tutaj, pod tą notką, ale kocham też inteligentne kobiety. Lubię wyzwania. Miłego wieczoru życzę i znikam tam, gdzie jestem od jakiegoś czasu ciągle i gdzie czuję się swobodnie właśnie dlatego, że niczego się ode mnie nie wymaga. Żeby tak jeszcze na bok odsunąć wszystkie uprzedzenia i stanąć ponad nimi, popatrzeć tylko na słowa i spróbować uchwycić ich głęboki sens.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, wolę jak się ludzie podpisują. Co inteligentnych pań, panie tu czytające i komentujące takie są. Stanowią wyzwanie, ale proszę ich nie podrywać. Zaś sama autorka jest wszystkim tym, co odstrasza facetów. Nie ja chyba coś panu, Panie Anonimie obiecywałam? Nie przypominam sobie. Co do słów, to kiedyś na jednym z moich blogów wisiało długo takie zdanie Shakespeare'a "Wyrazem prawdy są czyny a nie słowa." I mimo że sens słów można uchwycić, dopóki nie będą miały odzwierciedlenia w czynach, pozostaną nic nie znaczącymi słowami.
OdpowiedzUsuńMieszasz mi trochę w głowie, wiesz ;)? Możesz się odezwać na priv...? Pozdrawiam, dobrej nocy :)
Anonimie drogi, mam nadzieję, że Cię nie wypłoszyłam, nie uraziłam... Bardzo przyjemnie czytać Twoje komentarze i pozdrawiam. Zapraszam częściej :)
OdpowiedzUsuń