Skrzypiące schody, trzeszczące panele, wiatr gwiżdżący za oknem. Ciepła noc. Nie mogłam spać. I nie bardzo właściwie miałam też gdzie spać. Zabrakło łóżek, a raczej miejsca na nich. Usiadłam w fotelu, trzymając w dłoniach kubek z herbatą. Huczało, wiało, trzaskało za oknem. Wzięłam koc i zeszłam na dół. Wyszłam przed dom i usiadłam. Zapatrzyłam się w niebo. W powietrzu unosił się zapach świeżej zieleni, wiosennego deszczu i ziemi.
Milczysz.
Tęsknię...
Wiesz... śpię tylko wtedy, gdy w ciągu dnia czy wieczorem rozmawiam z tobą. Jakby te słowa dawały mi poczucie bezpieczeństwa, spokój... Jakby otulały mnie jak ciepła kołdra... Jakby ciasno spowijały moje ciało, wtulały się w moją skórę i wnikały aż pod nią, bym ciebie czuć mogła tuż obok. Jakbyś był strażnikiem snów moich, a twoje słowa moją kołysanką.
Tylko twojego oddechu jeszcze mi trzeba... na mojej szyi... I pocałunków... na nagich ramionach.
To skomplikowane. - cz. 25.
-
Usiłowałam zasnąć. Jednak po głowie krążyło mi tyle myśli. Nie potrafiłam
powstrzymać ich biegu. Myślałam o Tomaszu, który siedział w drugim pokoju.
Chyb...
11 lat temu
Znam ten stan, tylko, ze dla mnie słowa to juz za mało:( Juz nie chcę słów, nawet jak bez nich nie będę mogła zasnąć...
OdpowiedzUsuńPięknie to napisalaś.
usciski,
Ty wiesz, co ja ostatnio o słowach powiedziałam... Czasem słowa to za mało, a czasem zbyt wiele.
OdpowiedzUsuńSłowa... tylko do pewnego momentu...
Ściskam ciepło :)))