2 października 2009

Między szyją a obojczykiem....

Lubię tak sobie siedzieć w ciepłej kuchni, wwąchiwać się w smaczne zapachy i myśleć, marzyć. Każdy dom ma swój niepowtarzalny zapach. Wystarczy uchylić drzwi, wściubić swój nos i zaraz można poczuć tę charakterystyczną dla danego miejsca woń.

Dom moich dziadków, rodziców mojej mamy, których nawet nie miałam szansy poznać, miał ten charakterystyczny zapach starych domów - drewno, żywica, słoma i trzcina... Pamiętam kiedy mama mnie tam zabrała pierwszy raz. Żałowałam bardzo, że nie dane mi było poznać dziadków, że... nie wiedziałam jak pachniała kuchnia babci, jak pachniał dom, kiedy oni tam mieszkali. Jednak miałam szczęście, że mogłam jeszcze wwąchiwać się w atmosferę tamtego miejsca, zanim przez głupotę ludzką spłonęło.

Mój dom rodzinny, a właściwie mieszkanie, także ma swój zapach. Odkąd pamiętam pachnie suszonymi grzybami, herbatą lipową, powidłami i plackiem drożdżowym z kruszonką. Oczywiście najsilniej odczuwa się te zapachy jesienią i zimą, kiedy są świeże, wnikają we wszystko w domu. Tak pachniała też moja mama, jej dłonie... Kiedy smażę powidła, przesypuję suszone grzyby czy piekę ciasto czuję się tak, jakby obok była.

Tak, jak każdy dom przesycony jest jakimś zapachem, tak i ludzie mają swoje niepowtarzalne zapachy, które mogą nam się z czymś kojarzyć, niekoniecznie z jedzeniem. Czyż nie jest tak, że kiedy nos coś wyczuwa, przyjemnego bądź też nie dla naszego zmysłu powonienia, to ten dany zapach nie wywołuje w nas skojarzeń? Skojarzeń z domem rodzinnym, z dzieciństwem, z różnymi osobami, miejscami, sytuacjami, uczuciami.....?

Czasami bywa i tak, że nie można powstrzymać się przed wdychaniem czyjegoś zapachu i chciałoby się jeszcze i jeszcze, i jeszcze... Może to daje poczucie bezpieczeństwa? Śmieję się czasem, że nosem wyczuwam bratnie dusze, ale coś w tym chyba jest.

Lubię nabliższym mi ludziom, tym bardzo bardzo mi bliskim, wciskać nos i podbródek między obojczyk i szyję. Tam właśnie najmocniej czuję zapach...

Wiosenny deszcz, dym z ogniska i słoneczniki - tak podobno pachnę. Dla własnych dzieci z pewnością będę pachnieć inaczej, może tak jak moja mama dla mnie - powidłami i drożdżówką?