3 sierpnia 2011

Sierpień.

Ostatnio dużo się dzieje, a będzie dziać się znacznie więcej. Po emocjonującym i roztapiającym mnie czerwcu, po spokojnym zamyślonym i refleksyjnym lipcu, przyszedł czas na intensywny sierpień - miesiąc pełen emocji, ważnych deycyzji, miłych spotkań z fascynującymi ludźmi, obfitujący w powroty na ważne dla mnie ścieżki, już kiełkujący rozwojem osobistym i powodzeniem dziwacznej terapii (tak tak, na mnie musi działać zawsze coś dziwnego i sprzecznego z normą). Nie wiem, jak będzie z ogarnianiem tego wszystkiego, ale jak na razie czasu jest dość i doba nie wydaje mi się za krótka, no chyba że mogłabym spać tyle, ile normalnie człowiek powinien, a skoro nie śpię tyle, bo nie mogę i chyba nie bardzo potrzebuję, to i doba jakoś wystarcza. Aczkolwiek mogę zmienić zdanie, gdy intesywnie zajmę się pracą, ale w tym miesiącu chyba będzie ciężko z mobilizacją, choć wiem, że powinnam, ze względu na wrześniowe terminy.

Lubię sierpień, od zawsze. Słońce świeci już inaczej, przyjemnie grzeje, nie dokucza tak bardzo swoim gorącym oddechem. Powietrze i ziemia pachną inaczej, nawet deszcz ma inny zapach. Sierpień to chyba mój ulubiony miesiąc. Świeże warzywa i owoce umożliwiające kuchenne zmagania, czas, który nagle zaczyna się rozciągać, choć nie mam pojęcia dlaczego, praca choć czasem intesywna schodzi na dalszy plan i zupełnie nie jest uciążliwa, a we mnie budzi się zupełnie inna częśc duszy - chyba ta najbardziej twórcza, obfitująca w nowe pomysły, taka, która nie boi się wyzwań, ale realizuje je, jakby chrupała smaczne ciasteczko. Sierpień mój bywa na pierwszy rzut oka szczelnie wypełniony, ale tak naprawdę jest tylko sfastrygowany, a przez drobne otwory wnikają wciąż nowe emocje i przygody. Sierpień mój ładuje moje akumulatory, uspokaja mnie i relaksuje lepiej niż najlepszy masaż, budzi we mnie uśpionego twórczego ducha, daje mi nadzieję. W moim sierpniu często pojawiają się sny ważne, sny prorocze, intensyfikują się moje przeczucia.

Zapach siana, kołysanki drzew i wiatru na rozkołysanej na wodzie łódce, smaki wibrujące na podniebieniu. Spokój, radość, nadzieja. Twórczo, intesywnie.

Dziś jest dopiero trzeci dzień tego pięknego miesiąca, a ja już nie mogę się doczekać tego, co będą ze sobą następne dni niosły. Sierpień zaczął się niesamowicie fascynująco, energetycznie, relaksująco i już od samego początku obrodził niesamowicie we wrażenia, nowe projekty i spotkania. Już dałam mu się opętać i poszłam z nim w tango. Przepadłam i już jestem stracona, lecz wcale nie zamierzam się cofać. Aż strach się bać, co będzie dalej, choć... właściwie to wcale bać się nie trzeba. Z niecierpliwością oczekuję każdej sierpniowej chwili. Tylko gdzie ja je wszystkie pomieszczę?