28 czerwca 2011

Lipowa kołysanka.

zaklęte w konarach sekrety
bajki szeptane przez wiatr na dobranoc
szumią w gęstym listowiu
echem odbite dawne historie

w słońcu zatonąć w zadumie
usiąść na miękkim dywanie zielonym
plecami wtulić się w korę
i chłonąć... życie



Nie mogłam spać nocą. Wciąż się budziłam, sny mnie budziły i gdzieś koło 5.00 rano dałam sobie spokój z tym spaniem. Dopiero koło południa mnie zmogło i to tak, że zasypiałam na stojąco. Na szczęście zajęcia dzisiejsze miałam już prawie odbębnione i mogłam się udać na drzemkę. Właściwie rzadko sypiam w dzień, nawet bardzo rzadko... ale czasem organizm domaga się snu teraz, zaraz, natychmiast.

Śniła mi się lipa. Słońce lekko świeciło, wiatr delikatny wiatr, szumiał w lipowych liściach. Lipa. Nie jedna. Było ich kilka. Same drobnolistne... poza jedną... lipą srebrzystą. Sen o muzyce wiatru i lipowych liści. Lipowa kołysanka.



ps. Zbliża się wielkimi krokami wizyta u mojej fryzjerki i tak mi przyszło do głowy... A może by zmienić kolor? Ciągnie mnie do tego, który wrzuciłam sobie na głowę jakieś 10 lat temu... A może Wy coś mi zaproponujecie ;)?