12 maja 2012

Choco gra.

I oto dziś zostałam postawiona przed faktem, że gramy co najmniej dwa razy. Dopiero też zaczęłam odczuwać coś w rodzaju mieszanki adrenaliny, presji i tremy. Czekoladce zachciało się grać w sztuce, a raczej nie tyle zachciało, co tak jakoś wyszło. Choco ma koleżankę, ma też więcej koleżanek, ale dziś będzie o AB. AB poznałam czas jakiś temu przy okazji ćwiczeń, na które poszłam z moją przyjaciółką. Z AB obie od razu złapałyśmy wspólny język i leczyłyśmy się śmiechoterapią wraz z naszą instruktorką, na każdych zajęciach dostając głupawki. Któregoś dnia AB zaczęła opowiadać o sztuce dyplomowej, którą będzie wiosną wystawiać. Z grubsza wiedziała co to będzie, ale pomysły jej się kończyły, a poza tym nie miała ludzi, którymi mogłaby grać. I tak po miesiącach kilku Choco znalazłam się w samym środku "sztukowego" rozgardiaszu. 

Właściwie miała pomóc AB w dopracowaniu scenariusza, dopisać to i owo. Jednej ze scen przygląda się na próbach szczególnie, bo ją rozpisała i dopracowała. To trochę tak, jakby część siebie tam oglądała. Poza tym po tej właśnie scenie jest jej scena ostatnia, z którą poradzić sobie nie może. Technicznie jest prosta, bez retrospekcji, zgrania, cienia, klatek stop i innych takich. Choco czuje, że jej ciało jest w niej kanciaste, kwadratowe, drewniane. Zwykle przy muzyce robi się miękkie, płynne, plastyczne i Czekoladka może z nim zrobić to, co chce. A w tej scenie nijak jej nie wychodzi. Bo Choco nie umie być romantyczna, żyć w wyobraźni, mieć odlotu na jawie, marząc o tym, aby on był tuż obok, tulił ją do siebie, tańczył z nią. A Stefcia taka jest. Romantyczna, naiwna, nie bardzo umie się odnaleźć w relacjach damsko - męskich, nie bardzo też umie z mężczyznami rozmawiać, trafia na takich jakichś dziwnych i szuka... szuka prawdziwej miłości. Tonie w komediach romantycznych, czekając na swojego księcia na białym koniu. Czekoladka nie umie być plastyczna w tej scenie. Śmiać chce się jej okropnie. Mimiką wyraża to, co trzeba, ale ciało... szkoda gadać. Chyba potrzebuje pomocy. Ktoś jej dziś powiedział, że może to dlatego że za dużo wie, zbyt wiele myśli, a powinna przypomnieć sobie, jak to było kiedyś. Trudne to.

Czekoladka lubi teatr. I lubiła grać. Cieszy się jak dziecko, że znów robi to, czego tak dawno nie robiła. Scena, światła, muzyka, ruch, gest, słowo. Być kimś innym przez chwilę. Choco wie, jaka Stefcia jest, ale wciąż próbuje ją w sobie obudzić, odnaleźć.