14 listopada 2011

Związek. Związkiem. O związku. W związku ze związkiem.

Związek. Powiązanie. Forma relacji, reakcji między dwoma (lub więcej) podmiotami, przedmiotami, itp.

Szczerze mówiąc, nie lubię tego słowa. Może dlatego że gdzieś w mózgu wytwarzają mi się takie oto skojarzenia:
związek---->przywiązanie
przywiązanie--->przyzwyczajenie
przyzwyczajenie---->zniewolenie
Pomijając zawartość wewnętrzną mojego rozumowania dochodzę do czegoś takiego:
związek=zniewolenie

Myślenie moje może okazać się błędne albo i nie.

Pewne jest jedno - nie potrafię stworzyć trwałego związku innego niż przyjaźń.

Wkurzają mnie podchody znajomych, rodziny, czemu ja nie mam jeszcze męża. A ja się tylko pytam - a powinnam?! I zaczynają się pytania i odpowiedzi w stylu...
- nie, nie jestem lesbijką
- nie, nie potrzebuję terapii
- nie, nie mam problemu z akceptacją siebie
- nie, miałam dobry wzorzec we własnej rodzinie
- itd.
Po czym słyszę te same frazesy... pokochaj siebie, poznaj siebie, pomyśl o tym czego oczekujesz, postaw na wiarę i Bóg Ci ześle męża (w sklepie go kupi, w fabryce zamówi czy może z wystawi na aukcji na allegro), nie pakuj się pochopnie w związki, przestań być taką egoistką, jak możesz odrzucać kogoś kto cię kocha, itd.

Fakt, bywam szorstka w obejściu, cynizm, ironia nie są mi obce, czasem można by stwierdzić, że jestem wręcz zimna, nieczuła i niewrażliwa. Zwyczajnie nie mam ochoty męczyć siebie i kogoś tylko po to, żeby kogoś mieć, z kimś być, bo tak trzeba, odbierać komuś i samej sobie szansę na szczęśliwe udane życie...

Jak miałam 19 lat myślałam trochę inaczej. Inne też trochę miałam pragnienia i nadzieje. Z wiekiem zmieniłam się ja, zmieniło się moje życie, postrzeganie.

Nie raz i nie dwa pisałam o tej swojej związkowej przypadłości. Ja po prostu nie mogę być z kimś w kim nie potrafię się zakochać, kogo nie jestem w stanie pokochać. Nie przemawia do mnie coś w stylu spróbuj i się przekonasz, bo to nie działa. Rodzi niepotrzebne żale, pretensje i nadzieje w drugiej osobie, a ja jestem sfrustrowana, wkurzona, zwłaszcza na siebie.

Chcesz być ze mną? Nie licz na miłość, nie licz nawet na bliskość, nie licz, że będę z tobą na zawsze, bo pewnego dnia obudzisz się, a mnie nie będzie i nie będziesz wiedzieć, kiedy wrócę i czy w ogóle. Człowieka się bierze w pakiecie. A w moim jest moja samotność, niecierpliwość, depresja, nadwrażliwość, szorstkość, chłód, ogień i woda. Jeśli we mnie rodzi się miłość i kiedy rodzić się zaczyna, staje się nie do zniesienia i nie do uniesienia, jej cena jest zbyt wysoka, abym pochopnie i siłą próbowała ją wzbudzić, zmusić się do niej albo tworzyć namiastkę jak sieć pajęczą, która mnie oplącze i udusi, jak bluszcz pnący się po pniu drzewa, by drzewo w końcu zdusić w swoim uścisku.