4 sierpnia 2011

Choco...?

Są takie momenty w życiu, w których człowiek zmienia się... zewnętrznie. Miałam na głowie całe mnóstwo różnych barw, odcieni, ale tego, który dziś się na niej pojawił, jeszcze nie miałam, choć moje włosy miały już kiedyś podobny kolor. Dziś miałam też małą próbkę, jakbym wyglądała w rozjaśnionych włosach. Wniosek - totalna masakra. Moja fryzjerka sama stwierdziła, że to byłaby katastrofa. Ewentualnie jakieś wariacje z moim naturalnym kolorem mogłyby jeszcze w miarę wyglądać, ale... Blond to taki kolor, który podoba mi się u innych, a na własnej głowie doprowadza mnie do rozpaczy.

Dziś Choco przestała być na czas pewien czekoladowa. Przypomina raczej pewne warzywko, ale wcale z tego powodu nie zamierza podpisywać się inaczej. Nowy kolor bardzo mi się podoba, choć chwilę to potrwa zanim się z nim oswoję. Na zdjęciu nie robi to takiego wrażenia jak na żywo, ponieważ na żywo po prostu daje po oczach. Spoglądam w lustro i właściwie momentami mam ochotę znowu się schować w mojej czekoladowej skorupce, ale w tym kolorze jest coś takiego... Od zawsze chciałam mieć choć na chwilę taki odcień właśnie. I w sumie chyba... wciąż jestem w szoku.