7 kwietnia 2010

Zdrewnienie.

Kiedy jakiś mężczyzna mówi mi o swoich uczuciach do mnie, coś mnie paraliżuje. Robię się drewniana. To są dla mnie kompletnie dziwne sytuacje, z których staram się wybrnąć jak najszybciej się da. Kiedy facet mówi mi o uczuciach, zastanawiam się, czego chce w zamian i czy aby taka droga, którą on wybiera, nie ma prowadzić mnie prościutko do jego łóżka.

Efekt? Zdrewnienie. Ucieczka.

Nie nadaję się do związków.

Nie boję się, bo i bać się nie ma czego. Choć z drugiej strony, może nie chcę stracić nawet na moment kontroli? Pilnuję, aby nie doprowadzać z mężczyzną do sytuacji, w których mogłabym stracić kontrolę, odpuścić sobie. Nawet alkohol w połączeniu z seksem jest dla mnie rzeczą obcą.

Może ze mną jest coś nie tak, kiedy na słowa, że ktoś chce zwyczajnie ze mną być, ja drewnieję. Bronię się rękami, nogami, całą sobą przed związkiem. Romanse, znajomości, przyjaźnie, itd. jak najbardziej, byle nic więcej i broń mnie Panie przed małżeństwem.

Człowiek nie powinien być sam. Właściwie to mało kto chce być sam. Związki międzyludzkie i parowanie są rzeczą dość powszechną i pozwalają nam jakoś przetrwać. A może ja zwyczajnie nie mam monogamistycznych skłonności i podświadomie wcale nie jestem monogamistką, za którą się uważam?