21 maja 2010

Żydowska dziwka i brudna suka czyli znajomość z rasistą.

Nigdy nie zapomnę, jak rzucił stertą moich płyt o podłogę, taki wkurzony, że jak mogę słuchać, jak się wyraził, tych obrzydliwych czarnuchów. Wcięło mnie, kompletnie mnie wcięło. Wiedziałam, że nie przepada za osobami innych wyznań czy o innym kolorze skóry, ale nie miałam pojęcia, że to jest po prostu nienawiść, obrzydliwy rasizm, a zdania, które wypowiadał o tych ludziach, doskonale pasowałyby w ustach neonazistów. Mogłabym o nim powiedzieć nawet, że właściwie to neonazista, choć on sam o sobie w ten sposób nie mówił. Kiedy nazwałam go rasistą w moją stronę poleciała ręka...

Nie wiem, skąd w ludziach tyle nienawiści do tych, którzy są inni. Nie wiem, skąd w nim było i jest tyle nienawiści. Cierpię na paniczny lęk przed tym człowiekiem. Byłby zdolny do wszystkiego, jestem o tym przekonana.
Nie mogłam wczoraj zasnąć. Męczyłam się z paskudną migreną, a kiedy sen spłynął wreszcie na mnie, przyśnił mi się on. Nie udało się przed nim schować, nie udało się przed nim uciec. Szarpnął mnie za ramię, spojrzał mi w twarz, wrzeszcząc, że mnie nienawidzi, tym bardziej teraz kiedy jestem żydowską dziwką i brudną szmatą czarnuchów. Obudziłam się przerażona, cała się trzęsłam.

On nie mógł nigdy zrozumieć, jak mogę mieć znajomych bliższych i dalszych, nawet przyjaciół, wśród osób innego wyznania czy innego koloru skóry. Przecież to nie jest tak naprawdę ważne, jak nazywa się nasz Bóg, czy jest jeden, czy ma "pomocników" w postaci innych, jaki kolor ma skóra, jaka jest nasza orientacja, itp. Liczy się dla mnie to, jakim jest człowiekiem dana osoba. Wciąż się na mnie wydzierał, kłócił się ze mną, obrażał mnie, a kiedyś nawet nazwał żydowską dziwką i suką czarnuchów, twierdząc, że puszczam się z nimi na prawo i lewo, zamiast z nim.

On miał od jakiegoś czasu obsesję na moim tle. Ubzdurał coś sobie w swej chorej wyobraźni i nie mogło mu się pomieścić, że od niego uciekam, a od tych, których nienawidzi - nie. Obsesyjnie nie znosi ludzi o czarnej skórze i Żydów. Jak sam twierdzi, brzydzi się ich. I mówił o tym tak lekko, jakby zabawną historyjkę opowiadał, a mnie cierpła skóra. Brało na mdłości na sam jego widok.

Kiedyś jakoś pechowo układało się, że go spotykałam, znajdowałam się w jego pobliżu, znowu mu odbijało i wracała jego obsesja, dążenie do posiadania człowieka na własność. Obdarzył mnie swoim chorym uczuciem i może dlatego w tym zakutym łbie nie mieściło mu się, że mogę się tak "brudzić" podając chociażby rękę tym, których on najchętniej pozbyłby się z tego świata. Jego wybujała wyobraźnia pracowała na wysokich obrotach i przypisywał mi nawet to, czego nie robiłam. W końcu pomieszały mu się wszelkie uczucia, emocje i na mnie przelał swoją nienawiść.
Lepiej, że pewne fakty z mojego życia pozostały mu nieznane, ponieważ w najczarniejszych koszmarach nie przypuszcza, że... I lepiej dla mnie.

Zniknęłam. Zeszłam mu z drogi szybciej niż się na niej pojawiłam. Mam nadzieję, że on więcej się na mojej nie pojawi. Nienawiścią przesiąknięty do szpiku, każda jego komórka krzyczy o zupełnie niezrozumiałej dla mnie wrogości.

Czasem się budzę z krzykiem w nocy. Czasem się budzę, cała drżąc. Czasem się budzę, nie potrafiąc opanować panicznego lęku. Czasem dręczy mnie w koszmarach sennych. Mam nadzieję, że w końcu pokryje się mgłą przeszłości i zniknie w szufladzie ze złymi wspomnieniami, do której zgubię kiedyś klucz.