18 maja 2010

Wielka woda.

Kolejny tydzień pada, od rana do wieczora, od wieczora do rana, w moim rejonie z przerwami w ciągu dnia, za to nocami po prostu leje, wieje i jest zimno. Wysokie stany wody, kłopoty z wałami przeciwpowodziowymi, podtopienia i powodzie, na południu kraju wylewają nawet strumyki. Dziennikarze pierniczą bez sensu, ludzie zawodzą, a pogoda ma nas gdzieś.

Co roku, co dwa lata, raz na kilka lat... wciąż to samo - podtopienia i powodzie, a społeczeństwo się niewiele nauczyło. Rozmawiałam dziś na ten temat z moim ojcem. Doszliśmy do tych samych wniosków na temat obecnej sytuacji w naszym kraju i wielkiej wody, która leje się z nieba i wylewa się zewsząd.

Minęło sporo czasu od ostatniej wielkiej powodzi, a w ostatnich dniach znowu panika, ewakuacje, alarmowanie o nadejściu wielkiej wody, śledzenie ze strachem prognoz meteorologów. Przed drugą wojną światową ludzie chyba jednak byli mądrzejsi. Wiedzieli w jakim celu reguluje się rzeki i regulowali je, dbali o drożność dróg wodnych, budowali i dbali o wały przeciwpowodziowe, nie zamieszkiwali terenów zalewowych. Później ludziom odbiło i tak się nam Polakom odbija do dzisiaj. Ekolodzy przykuwają się do skał, drzew, maszyn i nie wiadomo jeszcze czego, szerząc kompletnie paranoiczne poglądy i nie mając pojęcia o regulacji rzek, dbaniu o drogi wodne, budowaniu zbiorników retencyjnych, terenach zalewowych, itd. Może nie wszyscy ekolodzy są idiotami, ale ci, którzy wypowiadają się publicznie, zwłaszcza w mediach, są nimi z pewnością. Mogliby dać sobie na wstrzymanie. I jak tak bardzo chcą chronić środowisko, to może niech korzystają z wody, wytworzonej z odfiltrowanych odpadów, niech używają urządzeń na korbkę, zamiast wtykać wtyczkę do gniazdka, itp.

Znajomi mi niedawno opowiadali, że ich znajomy chce sprzedać ziemię, którą posiada na terenie zalewowym, ale czeka aż woda opadnie, a potencjalnym kupcom tłumaczy się, że musiał wyjechać służbowo. Facet doskonale zdaje sobie sprawę, że jeśliby potencjalni zainteresowaniu zobaczyli ziemię w obecnym stanie, z pewnością by jej nie kupili. A ja się zastanawiam, czy jakiś człowiek skusi się na tę ziemię. I tak sobie myślę, że znajdzie się naiwny. Skoro jacyś kretyni wpadli na pomysł budowania całych osiedli na terenach zalewowych, (i do dziś tam stoją) to sprzedanie jednej czy kilku działek lub domów, zbudowanych na takich terenach nie powinno być wielkim problemem. Kilku naiwnych czy kretynów zawsze się znajdzie. A później zaczyna się płacz i lament, że cały dorobek życia został zalany... tylko po cholerę się ludzie ładowali nad samą prawie wodę. Szkoda, że na środku rzeki sobie domu nie pobudowali...

Od 1997 roku może co nieco zrobiono i poprawiono, aby zapobiec powodziom, ale co to jest te trochę zmodernizowanych wałów, uregulowanych rzek, kilka zbiorników w skali całego kraju? Co przez tyle lat zrobiono? Śmiem twierdzić, że więcej czasu stracono na bzdurne roztrząsanie słowne tematu niż na rzeczywiste działanie. Może należałoby brać przykład z Niemców, Holendrów czy Amerykanów? Holendrzy kiedyś budowali wszelkie zabezpieczenia przeciwpowodziowe (nie będę się wdawała w terminologię zrozumiałą dla nielicznych ;) na tzw. wodę stuletnią, a w tej chwili budują na tzw. tysiącletnią, a u nich w tej chwili ryzyko powodzi wynosi ok. 1%o (tak, jednego promila!). Natomiast ryzyko wielkiej powodzi w Polsce wynosi aż 1%, a co się u nas w związku z tym robi? Na ostatnią chwilę układa się worki z piaskiem i modli się, licząc, że może wielka woda jakoś opadnie, cofnie się, nie przerwie tej prowizorki.

W Stanach Zjednoczonych przeniesiono nawet całe miasto (to było gdzieś nad Missisipi, nie mogę sobie przypomnieć w tej chwili) o 5 km, na górkę, bo wciąż było zalewane, aż w końcu całe znalazło się pod wodą. Kiedy je przenieśli, mieli święty spokój. Na polskie warunki taka rzecz wydaje mi się mało prawdopodobna. Ludzie tak kurczowo trzymają się dobytku, że nie zwracają uwagi na zdrowie i życie swoje, i dzieci.

Woda to potężny żywioł. Niczym są dla niej mury, kamienie, piach, drzewa, nawet stal. Woda prędzej czy później zniszczy wszystko, co stoi na jej drodze. Daje życie i je odbiera. Bez niej nie jesteśmy w stanie funkcjonować, ale nie ujarzmiając jej i nie dostosowując się do niej, również żyć nie będziemy.

"Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo." (Kropla drąży kamień nie siłą, lecz częstym padaniem.) Owidiusz

Starożytni to byli mądrzy ludzie. Nam Polakom, przydałoby się częściej z tej mądrości korzystać, jeśli już nie chcemy korzystać z mądrości współczesnych nam.