1 lutego 2011

Most, ulica i ja,

Jest taki most w B., który przemierzam wyjątkowo często - w drodze do sklepu, do szpitala, na mecze, na tramwaj... w górę i w dół. Od lat. Piechotą, tramwajem, autem. Most, na którym często mnie ktoś zaczepia - znajomy, nieznajomy. Czasem staję na moście i patrzę w dół na wodę, jak płynie, faluje, zmienia się.

Z tym mostem jest tak, jak z jedną z ulic w P. Przemierzana w jedną i w drugą stronę wielokrotnie. Równie często, jak na moście ktoś zatrzymywał mnie, aby pogadać. Jednego wieczoru, gdy szłam z Ł. do Brogansu, spotkałam grupkę znajomych, a chwilę później zaczepił mnie zupełnie obcy facet, który przedstawił mi się jako psycholog socjopata. Dyskusja była świetna. Grupka osób, która była ze mną, stała i patrzyła ze zdziwieniem. Później padło oczywiście pytanie, czy ja go znam. A skąd! Widziałam człowieka pierwszy raz w życiu. Kawałek dalej spotkaliśmy grupkę ludzi, którzy zwykle się kręcą w tamtych okolicach, zbierając na piwo. Spytali, czy wpadnę na koncert następnego dnia. I znowu zdziwienie. Pierwszy raz zagadali mnie kilka lat wcześniej, pytając o drobne. Akurat nie miałam nic, nawet portfela. Potem któryś spytał, czy czasem nie widział mnie z A. i N. na poprzednim koncercie...

Wracając do mostu w B. Jakiś czas temu spotkałam na nim faceta, który woła mnie po imieniu i mówi mi, że z kimś mnie tam gdzieś widział... Zdębiałam zupełnie, bo ja człowieka, byłam tego pewna, widziałam pierwszy raz na oczy. Dzisiaj też wędrowałam sobie przez most. Na tramwaj. Zagadnął mnie facet, a zaczęło się od tego, że stwierdził, iż mój zestaw ubrań jest ciekawy, więc musiał koniecznie zamienić ze mną kilka słów. Ja wiem, że wełniana sukienka z kapturem, czarne spodnie i moje ukochane żółte martensy nie są strojem, w którym chodzi pół miasta, ale żeby to było takie oryginalne i zwracające uwagę? 

Idę dziś do urzędu jednego, drugiego... załatwiam papierki i co? Od progu słyszę - dzień dobry pani Magdaleno! Nie żebym tam często bywała, może raz, może dwa razy...   

Nie jestem wcale wyjątkowa. Nie jestem oryginalna. Nie powalam urodą ani niczym innym. Nie mam pojęcia, o co chodzi.
Zdarzyło się kilka razy, że obcy człowiek wypłakiwał mi się na ramieniu na ulicy...

A ja nie jestem przecież jakaś wyjątkowa. Nie jestem oryginalna. Nie powalam urodą ani niczym innym. Nie wyglądam jak święta i do świętości daleko mi jak na Księżyc i z powrotem. Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale lubię się ludziom przyglądać. Lubię obserwować ludzi. Człowiek jest fascynującą istotą.