18 lutego 2010

Wichura i deszcz.

Bolały mnie wczoraj plecy, ramiona, bebechy też zbyt mocno dawały o sobie znać. Położyłam się, zamknęłam oczy i chyba z tego przemęczenia nadszedł wreszcie upragniony sen. Kilka razy budziłam się w nocy, a za każdym razem kiedy znów zasnęłam na chwilę, miałam ten sam sen.

Śniło mi się, że widzę jak chmury szybko przemieszczają się po niebie, wiatr się wzmaga, a ja widzę i czuję, że nadchodzi silna wichura. Namawiałam rodzinę, aby pozamykać okna, pozdejmować donice i skrzynki na kwiaty, jednak nikt mnie nie słuchał, bo wciąż świeciło pięknie słońce. Nagle zerwał się silny wiatr, który dość szybko przekształcił się w wichurę, porywającą wszystko, zrywającą ubrania ze sznurków. W miejscu, w którym przebywałam (raz blok, raz dom...) ludzie zaczęli panikować. Wichura szalała, a ja nie zdążyłam ściągnąć jednej wielkiej skrzynki na kwiaty, bo była dla mnie za ciężka, a nigdzie nie mogłam znaleźć ojca, aby ją ściągnął. Skrzynka niebezpiecznie się odchyliła, wiatr nią szarpał, a ja bałam się, że w końcu skrzynka spadnie i kogoś zabije.

Jednak po pewnym czasie wiatr się uspokoił, ściągnęłam resztę doniczek, znalazłam ojca, który zdjął tę największą. Ledwie to zrobił, znowu zerwał się wiatr. Pozamykałam szybko okna. Musiałam jeszcze tylko ubrać poduszkę i kołdrę w pościel, posłać łóżko i już mogłam zejść na dół. Tam wiatr otworzył niedomknięte drzwi na taras. Moja siostra akurat zamykała okna w innych pomieszczeniach, a tam w pokoju był tylko bardzo wystraszony mój siostrzeniec. Zawołałam go, aby mi pomógł, bo wiatr nie pozwalał zamknąć mi obu skrzydeł tarasu. Nagle lunął deszcz. Wielkie, wręcz ogromne krople, które spadały szybko i gęsto. Odchaczyłam firanę z drzwi i z trudem udało nam się zamknąć drzwi. Wiatr się uciszył, ale deszcz chlustał. Lało jak z cebra.

Śniłam ten sam sen kilka razy w ciągu nocy. Czasem śniło mi się to, co było przed wichurą. Jakieś biuro, a w nim szef - gej, który był moim przyjacielem i prosił, abym czegoś dopilnowała, jacyś ludzie, różne rozmowy, pomieszczenia.

Kiedy obudziłam się rano, odruchowo spojrzałam za okno. Obecna wszędzie biel jakoś mnie uspokoiła. Odnoszę jednak dziwne wrażenie, że mój sen wiąże się jakoś ze snem o chodzeniu po wodzie, który miałam jakiś czas temu. Nie bardzo wiem jeszcze, o co chodzi, ale sądzę, że wkrótce wszystko się wyjaśni. Chyba zaczynam się trochę bać...