24 września 2010

O jesieni i słowie na d.

Pełnia. Pierwszy dzień jesieni. Piękna słoneczna pogoda. Świeże powietrze, chociaż o świcie towarzyszył mi poranny chłód, mgła i typowo jesienny wschód słońca. Uwielbiam jesień. Zdecydowanie to moja ulubiona pora roku. Ma w sobie taką smakowitą świeżość podszytą kolorem i chłodem poranka, dostarcza mi mnóstwo energii, podobnie jak jesienne jedzenie. Kiedy idę po zakupy czasem sama nie wiem, co mam wybrać, bo właściwie mam na tyle rzeczy ochotę. Kabaczek nadziewany mięsem mielonym, cukinia zapiekana z rozmarynem, tymiankiem, czosnkiem i pomidorami, puree z dyni z pomidorami, sałata z gruszką i serem z niebieską pleśnią, zapiekanka z dyni, rogaliki ze świeżymi powidłami, pierożki z grzybami, zupa grzybowa... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać w nieskończoność, a najchętniej to wszystko bym zjadła... naraz. Jednakże choć bardzo bym się starała, to i tak nie zmieszczę tego wszystkiego żołądku. Tak więc kilka razy w tygodniu serwuję coś innego, coś pysznego, coś jesiennego. 
 
Spacerowałam sobie dzisiaj, wdychając jesienne powietrze, zbierając kasztany, relaksując się przed wielkim poniedziałkowym stresem. W drodze powrotnej wstąpiłam do centrum handlowego, żeby zrobić szybkie potrzebne zakupy w kilku sklepach. Wjeżdżałam do góry ruchomymi schodami, a przede mną nieco wyżej stali sobie dwaj młodzi faceci, którzy każdą kobietę komentowali tak: "Ty! Patrz, co za dupa!", "Jaka dupa!", "Ty, niezła dupa!". Zostałam również skomentowana tekstem... "Patrz na tą dupę!". Nie dość, że zamiast jakiegoś normalnego określenia na kobietę rzucili słowem na d, to jeszcze zamiast zaimka "tę" użyli "tą" - nagminny błąd jednostek wszelakich doprowadzający mnie do szału, zwłaszcza gdy powtarzany jest przez dziennikarzy, bo że dziennikarzyny tak mówią, to już mnie nie dziwi. 

Wracając jednak do słowa na literę d. Zastanowiło mnie jedno, czy młodzi mężczyźni potrafią między sobą określić kobietę normalnym słowem, czy może tak bardzo się przyzwyczaili do przedmiotowego traktowania nas, że nie przejdzie im przez usta słowo "kobieta" albo "dziewczyna"? Wielokrotnie słyszę wokół  jak mężczyźni nazywają kobiety dupami, a najgorsze jest to, że tak mówią też o swoich partnerkach. Najczęściej wyrażają się tak młodzi faceci, ale ci starsi często niestety też nie są lepsi. 

Niedawno jeden taki przyglądał mi się, nazwał mnie oczywiście dupą, zwracając się do swojego kolegi, a potem nieudolnie próbował mnie zagadnąć. Myślał chyba, że nie dosłyszałam jego komentarza z dupą na pierwszym planie. Jaka normalna kobieta zareaguje przychylnie po czymś takim? Rzuciłam mu tylko tyle, że "taka dupa to ma w dupie takiego dupka jak ty". Fakt, zniżyłam się do jego poziomu, ale innego języka pewnie by nie strawił.