8 września 2012

Wnioski, związki i relacje.

Emocje opanowane. Nie jest źle. Z plecami lepiej, choć ostatnio dały mi się we znaki, bo dość intensywnie pracowałam. Z moim przyjacielem również jest nieźle. Miał dużo szczęścia. Według anatomii, medycyny i wszelkich praw fizyki powinien być trupem. A żyje i ma się nieźle. Wyliże się i śladu nie będzie. 

Za oknem już jesiennie. Śliwki, pomidory i papryka zawróciły mi w głowie. Pomyślałam sobie, że w tym roku powideł trzeba sporo narobić. Przydadzą się. 

Doszłam też do jednego dość hmmm... zadziwiającego mnie wniosku. Lubię być sama. Mam tu na myśli pozostawanie w związku, stworzenie tegoż, itd. No zwyczajnie się nie nadaję, nie umiem i na dłuższą metę właściwie nie lubię. Jedyne co mnie kiedykolwiek do bycia w związku zachęcało to rozum. Tak. Jeśli związek, to z rozsądku. Jeśli dziecko... To sama nie wiem z czego. Bo nie z miłości. Chyba że do dziecka. Bo czy do mężczyzny...? Jakoś nie bardzo wierzę, że to jeszcze możliwe. Być może wynika to jeszcze z jednej sprawy, z tego jak tworzą się moje relacje z ludźmi. A tworzą się tak, aby jak najbardziej zminimalizować ból, starać się nie przywiązywać ludzi do siebie, nie uzależniać ich od siebie, zachowywać dystans, angażować się do wewnątrz, a na zewnątrz różnie... gdy nikt nie patrzy - widzialnie, a w odwrotnej sytuacji - jak najbardziej niewidzialnie. To nie mój wniosek i nie moje spostrzeżenie. Cudze. Ba. Żeby to jedna osoba tak twierdziła.

Czy mogłabym być matką? Pojęcia nie mam. Wciąż mi się wydaje, że ta rola nie jest dla mnie odpowiednia. Odpowiedzialność jest przerażająca i dopóki śmierć... No sami wiecie. Poza tym mam chyba z milion lęków ciążowo-porodowych. Zresztą jakoś wydawało mi się zawsze, że o ile, brzydko mówiąc, ciąża sie nie zdarzy, bo tak jakoś wyszło, to o posiadaniu dzieci myśli się wtedy, gdy spotyka się odpowiedniego partnera, gdy się związek tworzy, tylko w te klocki to ja dobra nie jestem. Nigdy nie byłam. 

Tak sobie myślę, że będzie to, co ma być, bo w życiu na wszystko jest właściwy moment. Pozostaje tylko go nie przegapić. 

Wszystkim życzę radosnej, słonecznej niedzieli.


ps. Wracam z nowymi odcinkami opowiadań i z nowymi historiami na Patykiem i Piórem.