28 lutego 2011

Madziu!

Dzisiaj moja kochana najstarsza siostra zrobiła mi, że tak powiem reklamę, tylko że chodziło zlecenie, a nie o szukanie męża, ale wyszło tak, jakbym co najmniej casting na męża uskuteczniała... A jedyne zastrzeżenie jakie dodała, to takie, że nie należy mówić do mnie "Madziu!". 

Pomyślałam sobie... Litości! Jeszcze czego, żeby obcy człowiek zdrabniał moje imię. Nawet i tym, którzy nie są mi obcy, nie pozwalam tak do siebie mówić. Oczywiście nie wszystkim, bo są tacy, którzy zdrabniają moje imię, a nawet i tacy, którym wyjątkowo pozwalam się nazywać inaczej niż jakąś formą własnego imienia czy jak tutaj - nicku. Moi kumple od pływania od lat mówią do mnie  nie inaczej jak "Kwiatuszku" i nawet już do tego przywykłam ;)

Jakiś czas temu wywiązała się dyskusja między mną i jednym z moich znajomych, na temat tego, czy kobiety lubią zdrobnienia - zdrobnienia ich imion, te wszystkie kwiatuszki, żabcie, kotki i inne takie... 
Jeśli o mnie chodzi to stanęło na tym, że zależy kto i zależy kiedy. Nie lubię spoufalania się na "dzień dobry", nie cierpię jak mi obcy człowiek słodzi zdrobnieniami do obrzydliwości, a ja z tym człowiekiem rozmawiam może drugi czy trzeci raz w życiu, a ja już najbardziej nie lubię, jak ktoś poprzez używanie tych zdrobnień (nawet jeśli dotyczy to zdrabniania imienia) usiłuje mnie zmiękczyć, coś tym wskórać i siłą skrócić dystans... Wówczas mówię lodowatym tonem, że "Mam na imię Magdalena." W kontekście imienia, dodam jeszcze jedno. Bardzo, ale to bardzo nie lubię, gdy podpisuję się pod czymś imieniem i nazwiskiem (a robię to wciąż), a ktoś mi skraca imię z Magdalena na Magda...  bo jest mniej znaków? Co mnie to obchodzi. Cholera mnie bierze.

Na madziowanie, magdusiowanie, na wszelkie okazy fauny i flory (łącznie z pieszczotliwymi - ty stara krowo czy wredna małpo ;) pozwalam najbliższym mi ludziom... W pewnych kręgach zaakceptowałam "Kwiatuszku" i "Madziku", tutaj "Czekoladko".  Jednak jeśli nie czuję się komfortowo z tym, jak ktoś się do mnie zwraca, jeśli mi się nie podoba, uważam, że należy zachować dystans, to mówię o tym wprost, że nie lubię czy że sobie zwyczajnie nie życzę. 
Jest takie jedno słowo, zbyt często używane jako zdrobnienie w stosunku do kobiet i ja osobiście mam na nie po prostu alergię - "NIUNIA". Tragedia nie słowo.

A Wy? Lubicie zdrobnienia? A może ktoś z Was jakąś szczególną formę sobie upodobał?