2 maja 2011

Słowem o słowach.

Słowa, słowa, słowa. Zlepki liter, głosek, sylab. Myślane, pisane, czytane, słyszane, wypowiadane. W książkach, w gazetach, w radiu i telewizji, w internecie, na murach, w muzyce, w rozmowie, wszędzie. Świat ze słów. Tak normalne, tak codzienne, tak zwyczajne, a przecież niezwykłe.

Czy mógłby istnieć świat bez słów? Czy można wyobrazić sobie świat pozbawiony w ogóle słów?

Przecież słowem dąży się do słowa marginalizacji, minimalizacji. Tylko że czasem nie da się zawrzeć maksimum w minimum.

Coraz częściej widzę dziwaczne skróty i obrazy zamiast słów. Czy obraz wyprze słowo? Wykopie je, uśmierci?

Słowa mają siłę. Można nimi zranić bardziej niż nożem. Można słowem ofiarować komuś nadzieję tak wielką, rozniecić w człowieku iskrę w potężny płomień. Można słowem zabić i przywrócić do życia. Słowa mogą tak wiele. Jednak nie mogą wszystkiego.

Czasem słowo to zbyt mało, a czasem zbyt wiele.

Czasem słowo to i za mało, i za wiele - zbyt mało, jeśli nie prowadzi do czynu, nie wywołuje go i czynu nie ma; zbyt wiele, jeśli obiecuje, jeśli obiecuje tak przekonująco i tak pięknie, jakby grało na strunach ludzkiej duszy.

Słowo to tak wiele, a zarazem tak mało.

Dobrze, że istnieją jeszcze poeci, którzy nocą piszą ody do księżyca, pisarze, którzy słowem czarować potrafią, muzycy, dla których słowo jest również ważne i nie ogranicza się do zlepku "i love u, u love me" ;). Mam nadzieję, że słowo nie umrze i że zawsze znajdzie się ktoś, kto słowem operować będzie umieć, a może nawet będzie potrafił nim czarować.

Słowo. Tak zwyczajne. Tak potrzebne. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Nie chcę złota. Wolę srebro. Słowa... tylko nie puste, w które jak w wydrążone pnie drzew, wlatuje wiatr. Słowa pełne, ale nie napęczniałe, jak baloniki, którym ktoś nadmuchał policzki, aby przekuć je szpilką. Słowa proste, z serca, duszy, myśli i czynu jednocześnie płynące.