29 lipca 2010

Zderzenie z przeszłością.

Ludzie. Są tacy, z którymi się przyjaźnimy, z którymi lubimy spędzać czas, z którymi uwielbiamy się spotykać i rozmawiać, ale są także i tacy, których więcej nie chcemy oglądać na oczy. Nie chcemy wiedzieć, co się z nimi dzieje, więc tym bardziej nie mamy ochoty na rozmowę czy choćby przypadkowe spotkanie. Kiedy ktoś nas skrzywdzi, zostawi po sobie głębokie rany, niesmak, strach, ból, koszmary, depresję itd. to nic dziwnego, że przestajemy mieć ochotę na jakiekolwiek kontakty z tą osobą.

Przyjęłam na łóżku pozycję horyzontalną i ze spokojem śledziłam telewizyjną relację lekkoatletyczną z Barcelony. Nie dane mi jednak było w spokoju pooglądać. Zadzwonił telefon. Przez chwilę trzymałam telefon w ręce, spoglądając na nieznany mi numer. Byłam pewna, że widzę go pierwszy raz. Zastanawiałam się czy powinnam odebrać, ponieważ miałam jakieś takie dziwne wewnętrzne przeświadczenie, że zepsuje mi to wieczór. Po namyśle odebrałam, bo może to jednak coś ważnego, ktoś zmienił numer, czy coś.

Usłyszałam głos w słuchawce i zmroziło mnie. Wstrząsnął mną dreszcz. Zrobiło mi się zimno. Czułam się tak, jakby serce miało mi za chwilę stanąć, a krew w żyłach zaczynała zamarzać. Każdego bym się spodziewała, ale nie tego dupka skończonego. Pieprzony sqrwiel. Panna go wczoraj zostawiła, więc zadzwonił do mnie. Cholera, a trzeba było zmienić numer. Z drugiej jednak strony pewnie nie poskutkowałoby to, bo ktoś prędzej czy później by go dalej podał, więc po co sobie zawracać głowę.

Na co ten żałosny palant liczył? Jak usłyszałam, że chce się ze mną spotkać, pójść na kawę i do kina, pogadać, to chciało mi się śmiać. Zakompleksiony dupek z obsesją na moim punkcie. Musiałabym być idiotką, aby ponownie go oglądać albo przedłużać tę bezsensowną konwersację. Zbyt wiele czasu zajęło mi pozacieranie śladów mojej obecności, aby nie wiedział, co się ze mną dzieje. Wiem, że nie wie i to daje mi poczucie bezpieczeństwa.

Miałam świadomość, że jeśli się rozłączę, będzie dzwonił do skutku, więc wolałam mieć tę mało przyjemną rozmowę za sobą. Postawa zasadnicza, jak w wojsku, starałam się, aby mój głos brzmiał sucho, odpychająco i nieprzyjemnie, wzbogacony o ton urażonej księżniczki. Poskutkowało. Nie musiałam się długo męczyć wymianą słów i szybko skończyłam rozmowę.

Nie jestem już tą samą osobą, którą byłam kilka lat temu. Zmieniłam się. Jego gierki, podchody i manipulacje znam na pamięć. Początek zupełnie niewinny, a im dalej w las, tym szybciej powinno się brać za ucieczkę. Wiem, do czego jest zdolny, a jest zdolny do wszystkiego, aby osiągnąć swój cel. Ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Nie chcę go oglądać na oczy. Nie chcę z nim rozmawiać.

Przestałam się bać. Nie jestem już bezbronna. Jeśli... (a mam nadzieję, że nie), to sprawa wyląduje w sądzie.

Chcę, żeby raz na zawsze zniknął z mojego życia.