10 stycznia 2010

Bajka o Motylce i Muszku ;)

tup... tup... tup.. tup..tup.tup.tuptuptuptuuuuuu......

cholera, no zapadam się, a już myślałam, że ze mnie elf jaki - pomyślała Motylka - jak nic, śnieg zmoczy mi skrzydełka, a tam pan Muszek na mnie z herbatką czeka...


w tym samym czasie...

Gdzie ta Motylka mi się ukryła,
że mnie samego tu zostawiła?

Siedzę i czekam, wyglądam i stoję,
dopóki nie przyjdzie, się nie uspokoję.

auuu.... zaspa i zaspa, tam zaspa kolejna... z nieba coś leci, małego białego, migocze w tych światłach... mokre mam włosy, mokre skrzydełka, tu zakręt, tam las, nigdzie nie widzę upragnionego światełka...

Motylka przedziera się przez śniegi, pola i lasy. Skrzydełka ma mokre, lecieć nie może, a tam chory pan Muszek już na nią czeka... Opatulona w czapkę, szalik i za duże buty (no bo jak tu coś kupić dla Motylki, wszak zwykle latają w zwiewnych kiecuszkach albo i bez...), w jakiś kawał futra wciąż się zapada, bo całe to odzienie cięższe od Motylki... ale Motylka twarda jest...


trzeba mi było wczoraj zawrócić... jak ja wyglądam... jak pokraka jakaś w tych wielkich wełnianych łachach... flaszka jakaś by się przydała, golnąć łyka czy dwa, to by i raźniej się szło, i weselej i cieplej... pan Muszek tam czeka sam jeden biedaczek...

tuptuptuptuptuptuptuptuptuptup..... tuuup... tuuuup.... tuuuup....tuuuuuupppppupuuuppp.... i gleba!


szlag by to... śnieg choć mokry wcale nie smaczny... widzę światełko już biegnę kochany!

Gdzie mi Motylka moja przepadła?
A może ją jaka sowa ukradła?
Przedziera się sama przez lasy, doliny
Do pana Muszka, swego samotnego chłopczyny.

tup tup tup..... gleba! tup tup tup..... gleba! tup tup tup..... gleba!

już widzę światło! Mój Muszek kochany, czeka na mnie w okienku z herbatką i prądem... eeeeeee.... z herbatką z prądem.... ogień się pali w przepięknym kominku, a przed nim skóra....


Już słyszę, już puka kochana, jedyna!
Motylka moja delikatniejsza niż malina!

Łup łup łup! Łup łup łup! - rozlega się walenie do drzwi...

Jestem o piękna, już biegnę, otwieram...
Eeeeeee... ki diabieł?!

To ja Motylka, Twoja ukochana...


Motylka?
Nie wierzę!

Poczekaj... patrz! Nie uciekaj!


Czapka w kąt... szalik też... a za nimi rękawice...


Włącz jakąś muzykę, proszę Cię bardzo i napal w kominku, bo zimno mi będzie.


Muzykę?
Kominku?
Zimno?

Muzyka włączona, kominek się pali (znaczy drewno w kominku)...

Jeden kop... poleciał but... drugi kop.... poleciał i drugi... trzeci... aaaaaa już nie ma czym ;)


Tararararararaaam tadam tadam..... tararararararaaaaaam tadam tadam.....
jeden sweter
drugi sweter
trzeci sweter
czwarty sweter
piąty... aaaaa to już sukienka i jeszcze rajstopy...


Zimno mi Muszku mój drogi jedyny...

Wybacz kochana, ale chyba nie z mojej winy?
Kto ci się kazał rozbierać mój skarbie?


Ale te stępory i wory...
szmaty i łachy....

No chodź tu Maleńka to ciebie ogrzeję.
Masz szczęście, bo wyrośnięta ze mnie mucha,
więc gdzie trzeba to ci nachucham,
byś nie mówiła, że zimno i wieje, ja ciebie rozgrzeję.


Podeszła Motylka do Muszka nieśmiało...
Stanęła na palcach, aby się lepiej całowało...


Chudy masz tyłek moja kochana,


A coś ty myślał, żem gruba jak świnia bez tego łachmana?


K.O.N.I.E.C.