8 kwietnia 2011

Listy do...

Wiesz,

taki ten dzisiejszy dzień... Ciemne, ciężkie chmury wiszą od świtu nad miastem, pęcznieją, jakby nabierały powietrza, lecz wodą trysnąć nie mogą, jakby nie mogły się rozpłakać, choć tak smutno przemierzają niebo.

Wiatr zgina ku ziemi drzewa, jakby były trzcinami, składającymi pokłon tafli jeziora. Wciska się nawet w wąskie uliczki, szarpie moimi włosami...
Wiatr szeleści suknią Wiosny. Mocuje się z nią, jak kochanek z kochanką, pieści swoim oddechem drobne jeszcze pączki, które za chwilę wytrysną soczystą zielenią. Zobacz, jak obejmuje ją swoimi ramionami, jak ją otula. Ona się trochę złości, opiera się, ale patrz! Tym drobnym kwiatkom to w ogóle nie przeszkadza. Przyglądają im się z zachwytem, czekając aż on złoży na jej zielonych ustach pocałunek i położy swoje serce na wiśniowej gałęzi jej dłoni... 

Wiatr rozwiewa mi włosy, schładza moje usta, policzki, dłonie... Zamknąć oczy i uwierzyć, raz jeden jeszcze, że jak on do niej, tak ty do mnie uśmiechniesz się raz jeszcze, mówiąc - to moje serce...