7 stycznia 2012

Nocne orzeźwienie.

Spływające kroplami pragnienia marzenie.
Chłodny orzeźwiający oddech nocy.
Śnieg? Deszcz?
Szum spływający trzeszczeniem.
Ociera się o parapety jak kotka.
Kapie smutkiem z dachów.
Strumieniem melancholii spływa rynnami, ulicami, jakby nie wiedział, czy zatrzymać się, czy podążać przed siebie.
Marznie. Nie od środka.
Lodowymi igiełkami chłodzi rozpalone myśli.
Grudki zimna wysypują się z metalowych tuneli jak monety z brzękiem upadające na stół.
Kubek pełen bieli z nutką pomarańczy i goździków.
Tylko czy to przy nim będę się czuła bezpiecznie?