16 listopada 2009

Wieczorem.

Wieczorami, gdy za oknem jest tak jak dziś, myśli suną mi przez głowę łagodnie i powoli. Mgła spowiła całe miasto, rozmazując, połykając światła lamp, zmieniając je w miękkie plamy. Jest cicho, spokojnie. Siedzę sobie z podwiniętymi nogami, opatulam się wełnianą chustą. Rozmarzam się w smaku gorącej jesiennej herbaty, rozgrzewam się ciepłą kolacją, która jest tylko marną, choć przyjemną, namiastką męskich ramion.

Przy takiej pogodzie piszę. Dużo piszę. Inaczej niż tu. Komedie, właściwie dramaty w ogóle dla mnie mają swoje prawa, inne niż blog czy poezja. Tu pozwalam sobie na zupełnie luźny tok myśli, na swobodę przepływu zdań, na stawianie pytań Wam i sobie. Jestem sobą.
Nie przyprowadzam tu na blog moich bohaterów, nie opowiadam tutaj ich historii.

Przy takiej pogodzie jak dziś powstają moje nostalgiczne wiersze. Przepływają przez nie moje uczucia, emocje. Maluję słowami miękkie linie, obrazy... Czasem pojawiają się i tu. Wycinki tego, co robię, co piszę poza tym miejscem. Oba miejsca przenikają się dzięki poezji, stykają, ale nie staną się jednym z prozaicznego powodu. Nie chcę, aby mój świat, moje uczucia, smutki i radości, lęki czy tęsknota, a nawet miłość i śmierć podlegały ocenie, brały udział w rankingach, w swoistym wyścigu szczurów. Przypomina mi to groteskę, ma coś z tragikomedii. Czy nasze smutki i radości podlegają ocenie? Ktoś się ładniej smuci? Ktoś inny lepiej się cieszy? Osobiste zapiski nie powinny podlegać ocenie cyferek i ludzi, którzy czemuś dadzą numer 1, czemuś innemu 59, a jeszcze czemuś 127. Przypomniała mi się notka, którą napisałam po śmierci Mamy... Wywindowała bloga do pierwszej dziesiątki wszystkich blogów na pewnym portalu... Było mi z tym okropnie. Cieszę się, że żaden kretyn nie wpadł na to, aby wyróżnić tamtą notkę, bo chyba dobiłoby mnie to zupełnie. Miałoby to coś z brukowca.
Spotkał mnie kiedyś zarzut, że mój blog nie służył rozrywce, nie był optymistyczny, pełen polotu i notek do kawki. Dziwne by było, gdybym ze śmierci, tęsknoty czy samotności zrobiła widowisko dla publiki. Wystarczy mi sensacji w realu i to nie z mojego życia.

Moje pisanie jest osobiste. Czytają mnie przyjaciele, zagląda tu wielu bliskich mi ludzi i realnie, i wirtualnie. Jest mi dobrze tak, jak jest.

Słowa, słowa, słowa... lubię sobie być. Po prostu.




tematycznie - Fiona Apple "Across the Universe"