21 stycznia 2013

Wspomnienia z końca lata.

Szklarska Poręba i okolice. Dużo by mówić. Dużo by pisać.












Kiedy pewnego późnego popołudnia dowiedziałam się, że mam znaleźć się w Szklarskiej Porębie. Jaka ja byłam wtedy wściekła. Nie miałam najmniejszej ochoty tam jechać. Wydawało mi się, że to jakiś koszmarny koniec świata, turystyczna dziura, pełna ludzi w trekach i z plecakami albo takich, którzy przyjechali na wyjazd integracyjny czy na szkolenie. Byłam wkurzona, bo musiałam jechać, zostawić ojca (co z tego, że dwa razy dziennie zaglądała do niego siostra, że jeszcze był chodzący, że zaglądała sąsiadka, lekarz, pielegniarka) i kwitnąć tam przez 5 dni. 

Przez pierwszą dobę byłam tak znerwicowana, że nie byłam w stanie skoncentrować się na czymkolwiek, a już najmniej na tym, co miałam robić. O odpoczynku nie było mowy. Mimo że zarówno tato, jak i siostra zapewniali mnie, że wszystko jest w porządku, ja czułam się tak, jakbym zachowała się jak potwór i porzuciła kogoś, kto przecież potrzebuje mojej pomocy, obecności.
Dopiero gdy tato powiedział mi: "Dziecko, pomyśl o sobie. My tu dobrze sobie radzimy. Nic się nie dzieje. Nic mi nie będzie. Wszystko mam. Poradzę sobie. A Ty działaj i przy okazji odpocznij. Wyśpij się." - zrozumiałam, że powinnam odpuścić sobie, bo oszaleję. 

Ojciec jak zwykle miał rację. Uspokoiłam się i postanowiłam naładować swoje akumulatory. Bardzo mi to pomogło i dodało wiele sił, na te trudne następne tygodnie. 

Piękny koniec lata i początek jesieni. Ciepło i kolorowe liście na drzewach. Lasy mieniły się barwami, których próżno szukać w miejskich parkach. Codzienne spacery po górach, nad potokami, siedzenie przy wodospadach, przyglądanie się okolicy z krzesełek wyciągów sprawiło, że zupełnie niezauważalnie polubiłam to miejsce i zakochałam się w nim. Ten wyjazd miał i ma bardzo duży wpływ na moje życie. Zmienił je. 

Gdy wróciłam, tato powiedział mi, że widzi, że jestem szczęśliwa. Przestał się tak bardzo bać i martwić o mnie, a ostatnie nasze wspólne tygodnie i dni były spokojne, radosne, wzruszające, pomimo bólu i trudu. Może tamte okolice coś we mnie odmieniły, coś co tato zauważył od razu, a co ja dopiero zaczynam dostrzegać. Mój ojciec był mądrym facetem i niezwykle uważnym obserwatorem. Znał się na ludziach.

Jeszcze trochę i znów będę mogła spoglądać na góry przez własne okna, i budzić się właśnie tam, biegając z góry na dół i znów na górę między książkami.