13 października 2009

Słaba płeć czyli czego pragną mężczyźni.

Spotkałam się ostatnio kolejny raz ze stwierdzeniem, że mężczyźni nie cierpią w kobietach ich kobiecości. Kilka znajomych kobiet tak właśnie uważa ze względu na to, co mężczyźni zarzucają paniom.

Długa lista zaczyna się oczywiście od tzw. damskich ploteczek, które tak naprawdę niekoniecznie muszą przybierać postać "jedna pani drugiej pani". Kobietą zarzuca się plotkowanie, a tak naprawdę większymi plotkarzami są mężczyźni.

Kolejny punkt na liście zajmuje nieporadność - ta realna i ta udawana. Z jednej strony faceci nie chcą kobiet, które sobie nie radzą, które są nieporadne, słabe, wycofane, a akceptacji szukają w oczach faceta. Nie potrzebują eterycznej nimfy, która wszystkiego się boi, niewiele umie, a bez niego marnie zginie. A z drugiej strony siła i zaradność bardzo przeszkadza. Kobieta powinna udawać słabą? Przecież nikt z nas nie jest alfą i omegą, aby w każdej sytuacji sobie doskonale radzić i nie potrzebować pomocy.
Kiedyś moja była przyjaciółka powiedziała o mnie, że jestem za silna, zbyt zaradna i tym odstraszam facetów - potencjalnych kandydatów na mężczyznę mojego życia, że jestem jak żołnierz, sierżant jakiś. Dlaczego mam udawać, że nie potrafię wbić gwoździa, wkręcić śrubki, wymienić uszczelki, przemalować pokoju, itp. skoro potrafię to zrobić? Dlaczego miałabym z siebie robić niedojdę życiową i grać pozorantkę? Mam momenty, że jestem słaba, że czegoś nie zrobię, że sobie nie radzę. Wtedy zawsze proszę o pomoc. Gdybym była chłopczycą może byłby to problem, ale tak naprawdę jestem delikatna, wrażliwa, a przy moim roztrzepaniu, jakbym miała jeszcze pozorować nieporadność, to wyszedłby niezły odstraszacz.
Nieporadność jest zła, zbytnia zaradność również.

Kiedy kobieta zbyt wiele mówi, też ich denerwuje. Kiedy nie mówi nic, uważają, że jest nudna. Uległość jest zła, tak jak duża odwaga i siła. Kiedy kobieta lubi elektroniczne gadżety, samochody, piwo, sport, seks, mężczyźni traktują ją trochę jak konkurencję, a jeśli się nią zainteresują, to raczej na chwilę. W obawie, żeby nie umnieszyła ich męskości?

Chcą ciepłych, czułych, wrażliwych, opiekuńczych, ale z drugiej strony kobieta musi uważać, żeby nie przekroczyć cienkiej granicy, co by się z mamusią nie skojarzyła i nie straciła na atrakcyjności.

Nie chcą dominujących na co dzień, ale w łóżku chcieliby, żeby kobieta przejęła inicjatywę, zdominowała czasem faceta. Jak to ma zrobić skoro w życiu codziennym nie powinna być zbyt silna, zaradna, a już na pewno nie powinna dominować, no chyba że facet z natury jest uległy i lubi, gdy to kobieta rządzi. Oczywiście kobieta nie może być zbyt chłodna i powściągliwa, bo facet pomyśli, że taka jest też w łóżku, ale z drugiej strony zbyt otwarta, impulsywna, ekstrawertyczka to też nie dobrze. Góry lodowej nie chcą, ale gorącej lawy również. Może boją się przemarznięcia i roztopienia...?

Podobno zbuntowane i tajemnicze panie kręcą facetów. Jakoś mnie to nie dziwi. Chcą się pewnie zabawić w "poskromienie złośnicy", no i ta tajemnica tak pociąga. Gorzej jak złośnica poskromić się nie da albo tajemnice są trudne do rozwikłania (jeszcze gotów pomyśleć, że ona kogoś ma...). Zresztą jak jest zbyt trudno, to im się nie chce. Zapał opada.

Jest jeszcze inteligencja. Głupiej lali, która myśli, że tuńczyk jest z kurczaka (autentyk!), to oni raczej nie chcą, ale jakby miała być mądrzejsza od niego......?

Wiadomo, że za brzydką, brudną, byle jak ubraną raczej faceci się oglądać nie będą, może jacyś bezdomni albo po naprawdę dużej dawce "chmielówki". Zresztą według mnie nie ma brzydkich kobiet. Te uważane za brzydkie są po prostu niezadbane albo nie mają gustu, ale wszystko idzie naprawić, wystarczy kilka trików, aby podkreślić zalety, odwrócić uwagę od wad i już. Ale jest i druga strona medalu - przesadnie dbająca, używająca Bóg wie ilu kosmetyków również odstrasza. Nie można przesadzić z ostrą tapetą i małą ilością odzienia, bo zwykle działa to na facetów nie tak, jak byśmy chciały, no chyba że akurat wyjątkowo kobiety myślą o tym samym, co oni.

Wydaje mi się, że mężczyźni nie przyjmują do wiadomości tego, że kobieta jest kobietą, a nie facetem, a gdyby stała się mężczyzną, przestałaby być dla niego atrakcyjna. Przecież oni mają dość swojej płci. Odpowiada im nasza gładka skóra, nasze ciepło, czułość, miękkość, nasz wygląd i inne nasze takie tam. Z jednej strony chcą, abyśmy były kobiece, ale z drugiej strony wciąż im to nie odpowiada. Jesteśmy inne, nie chcemy udawać. Możemy być nieporadne na co dzień, ale gorące w sypialni. Możemy być twarde, silne, zaradne, ale czułe i ciepłe.

Tak naprawdę pozornie słaba płeć, jest silniejsza, a ta silniejsza jest słaba. Mężczyźni może i mają więcej fizycznej siły, ale wnętrza mają delikatne, kruche, wrażliwe. Kobiety są silne i twarde, choć fizycznie najczęściej słabsze od mężczyzny.

To im się nie podoba, tamto też nie. Tak źle, a tak jeszcze gorzej. Może mężczyźni sami nie wiedzą czego chcą, a próbują nam wmówić, że to my nie wiemy? Instrukcję obsługi faceta można by napisać na połówce kartki formatu A5. Do spisania instrukcji kobiety format B0 będzie zbyt mały.

Zresztą faceci i tak są ślepi - widzą tylko to, co mają pod nosem ;)

muzycznie do notki