18 maja 2011

Listy do...

Ostatnio znów nie czuję się najlepiej. Bez sił, bez apetytu, osłabienie totalne. Na szczęście dziś już nie jestem tak blada jak wczoraj, przedwczoraj, czy w niedzielę. Nawet ojciec dziś stwierdził, że bardziej mi się na życie ma. Myślę sobie, że to chyba zasługa makaronu, ciasta i kompotu. Na nic innego zupełnie nie miałam ochoty i pewnie znów niczego bym nie tknęła nawet. A tak w nieskończoność nie można chudnąć i tyć po kilkanaście kilo. Zbyt zdrowe to nie jest. Trwa za długo.

Kompot rabarbarowo - jabłkowy, kruche ciasto z rabarbarem i jabłkami, kruchy placek (spód z herbatników, migdałów, orzechów i masła) z bananami, kremem budyniowym o smaku krówkowym, posypany wiórkami czekolady, makaron z sosem pomidorowym i chili, był też sos carbonara, wczoraj pomidorowy sos z bazylią i prażonym słonecznikiem, dziś domowa pizza z bazylią i pomidorami. Tak w ogóle to mam ochotę na truskawki i na tartę z kawałkami truskawek w delikatnej bezie truskawkowej.



========
Wiesz,

jest wiosna. Poranki są tak ciche i spokojne, chłodne jeszcze. Czasem, gdy jest czyste niebo, patrzę sobie jak słońce przeciąga się i wstaje. Myślę wtedy o tobie i zastanawiam się, co robisz, gdzie jesteś, czy już wstałeś, czy śniąc, przewracasz się na bok. Nie wiem, jaką kawę lubisz i nie wiem nawet, czy w ogóle lubisz zapach kawy.

Czasami czuję, jakbyś mnie we śnie całował, głaskał po twarzy, wtulał się moją szyję, a przecież nawet nie zdążyłam ci spojrzeć w oczy, nie wiem, jakiego są koloru. I nie wiem też, jak wyglądają, gdy się uśmiechasz.

Spotkać znów ciebie na moście z marzeń, z dźwięków, ze snów utkanym i przejść na drugą stronę, tam gdzie jawa, ale z tobą. I otwierając oczy, zobaczyć cię obok siebie.

Myślisz, że kiedyś się spotkamy, że się poznamy...?