19 lutego 2013

Dom smutku.

cienie pod oczami
mam
ciemne cienie
pod oczami mam
blada skóra
prześwitujące błękitu nitki
niebieska pajęczyna
sra niebieska
różowa
biała
skóra
blada
morze łez w zielonym oceanie
lustra
zielone
czarne wachlarze
na dużych lustrach
zielonych
wachlarze czarne
dom smutku
    

17 lutego 2013

Chcę zasnąć.

Chcę zasnąć tak na dwa lata.
Przespać. 
Obudzić się.
Żeby świat się zmienił.
Oby nie na gorsze.
Myślałam, że gorzej być nie może.
Jednak może.
Zawsze wpierdzielę się w jakieś gówno.
Taki talent do komplikacji życia samej sobie.
"Może powinna pani pójść na terapię?"
"Dziękuję, ale nie zamierzam tam wracać."
"Pani jest za dobra."
"Nikt nie jest.
Nie można być zbyt dobrym."

Rozmowa.
Wiele słów.
Środek nocy.
Strach.
Rozbicie.
Ściana.
Pył spomiędzy cegieł.
Gruz.
Kieszenie pełne smoły.
Lepkie dłonie.
Kłamstwo.

Gdyby tak wypluć własne wnętrzności.
Wyciąć sobie układ nerwowy. 

Brzydzę się sama sobą.
Mówią, że bez powodu.

Brak celu.
Brak sensu.
Bez jutra.

Czy można wyrzygać własną duszę?

12 lutego 2013

Kwiatek.





W końcu zakwitł. Niespodziewanie. Bardzo mnie tym uradował. Długo nie dawał rady, choć próbował kilka razy. Dzielny kwiatek. Z trudem dał się odratować po śmierci mamy. Może za nią tęsknił? Czy kwiaty mogą tęsknić? 

Czy kiedy rozmawia się z roślinami, to one lepiej rosną? Nie wiem, ale mówię do nich, w końcu też są żywe. Może im wtedy jest miło, że ktoś o nie dba?

Ostatnio jakoś wszystko stoi na głowie. Miotam się to tu, to tam. Jak zwykle nie mogę normalnie jak człowiek nigdzie pojechać, tylko nie dość, że jakoś bez mojego udziału wychodzi, że muszę się wybierać jak sójka za morze, to jeszcze zawsze musi się coś dziać. A to środek lokomocji się zepsuje (auto, pociąg, samolot - różnicy nie robi, bo psuło się już wszystko) albo spóźni się tak, że podróż uniemożliwi (bo logistycznie zgrać się nie da), albo zostanie odwołany. Bilety znikają, rezerwacje także, brakuje miejsc, terminal odrzuca kartę mimo środków na koncie, podróż odbywa się naokoło, bo zwyczajną drogą nie da rady, sprawdzający moje dokumenty twierdzą, że są podrobione albo że to nie ja jestem na zdjęciu, co powoduje dalsze komplikacje. Każda dłuższa podróż obfituje w całą gamę różnych wydarzeń. Pech? Nie. Nie uważam tego za pecha. Po prostu tak już mam, że tak zwane normalne życie nie jest dla mnie.

Pomieszanie z poplątaniem. Stanie na głowie. Wariackie papiery. Jazda bez trzymanki. Pełen spontan. Po prostu nie mogę nic zaplanować. Muszę mieć kilka wariantów, rozpatrywać wcześniej rozwiązania ewentualnych komplikacji, a i tak w efekcie istotna jest elastyczność, umiejętność szybkiego dostosowania się do sytuacji, analiza, synteza i inne takie w myśleniu. Sprawnie działający o każdej porze mózg mój własny plus kilka zdolności sprawiają, że jakoś się w tym wszystkim odnajduję. Jednakże czasem myślę sobie, że fajnie byłoby tak normalnie, zwyczajnie móc sobie zaplanować cokolwiek, zrealizować, pojechać, tylko czy wtedy nie zaczęłabym marudzić, że nic się nie dzieje i że jest tak przeraźliwie nudno?

3 lutego 2013

Tęsknota.

otwarte okno
wilgoć i chłód nocy
zimno
zaścielone łóżko
mokre włosy
ciało ciasno owinięte ręcznikiem
czekolada
lubię kiedy powoli roztapia się na języku
i wypełnia usta aksamitem smaku
kieliszek z winem
usta delikatnie obejmują brzeg szkła
wargi o smaku wina
niewidzialne pocałunki na nagich ramionach
czekam
aż świt połknie sierp złocisty
granat zmieni się w błękit
mam chłodne dłonie
tęsknię za wiosną    

***

Niedawno rozmawiałam z kimś o naszych życiowych wyborach. Każdy wybiera inaczej. Jednemu wystarczy pewność, inny potrzebuje silnej dawki emocji.
Miłość. Ostatnio jest tematem wielu moich rozmów z ludźmi. Mogę powiedzieć, że ma ona tyle odcieni, ile jest osób. Każda jej pragnie, ale każda na swój sposób. Jeśli o mnie chodzi, tęskniłam zawsze za tzw. miłością codzienną, nie szaleństwem, totalnym postradaniem zmysłów z miłości, bo prędzej czy później człowiek trafi na równię pochyłą, gdy tylko opadną różowe okulray. Wolę mieć tę, jak to nazwano, pieprzoną pewność. Szaleć i zapominać to ja się mogę w uniesieniach na odrobinę innej płaszczyźnie, a różowe okulary zakładane na mózg to sobie podaruję. Z pewnością coś przez to tracę, ale czy to jest mi aż tak niezbędne? Przy całym moim szaleństwie gdzieś (na jakiejś płaszczyźnie życia) muszę przejawiać resztki zdrowego rozsądku ;)  
 

1 lutego 2013

Cytrusami pachnące.

wróciłam do domu
było późne popołudnie
ulewa
deszcz lał się z nieba wiadrami
wlewał się za kołnierze

cytrusowe włosy masz
mówił mi
pachną latem
plażą nad morzem
 
czajnik zagwizdał 
jakby chciał mnie obudzić z marzeń
gorąca herbata z cytryną
proszki na ból głowy
kubek jogurtu
i pół kilo mandarynek

cytrusowe włosy masz
mówił mi
pachną latem 
plażą nad morzem   

czekolada z żurawiną
sok z pomarańczy
kawa pełna mleka
i spokojny głos

cytrusowe włosy masz
mówi mi
pachną latem
plażą nad morzem
 
gdzieś daleko
ponad tysiąc kilometrów stąd
lecz blisko
w słuchawce telefonu
między klawiszami
cytrusowe włosy masz 
mówi mi
czuję jak pachną
jesteś blisko
moja kochana
przytul mnie 


***
Dziś wróciłam do zamieszczania opowiadań na Patykiem i Piórem (link z boku). Wrzuciłam nowe zakończenie "Księżniczki i Maga", ponieważ żadne ze starych mi się nie podobało. Napisałam nowe. Jutro kolejna część "To skomplikowane". Postaram się codziennie coś nowego wrzucić i systematycznie wrzucać także to, co część z Was Kochani już zna. Zapraszam do czytania :)