23 sierpnia 2012

Do Europy.

Żyję na spontanie. Bez planu. Bez przyszłości. Bez jutra. Odkąd pamiętam, plany nigdy mi jakoś nie wychodziły, nie tylko na dobre, zazwyczaj po prostu rozpływały się w niebycie. I jak zwykle bez planu mam pomysł. Chcę do Europy! Tak jakby Polski w tej Europie nie było... bo Polska to Polska. Tylko się zastanawiam... Trochę chyba niepotrzebnie rozmyślam o tym, co będzie dalej i co jeśli... Gdybam sobie, bo przecież powinnam być gotowa na każdą ewentualność, tylko tak się nie da. 

Moja przyjaciółka powiedziała mi, że nie mam się nad czym zastanawiać, tylko jechać tam, gdzie mnie oczy poniosą. Mój dobry znajomy mówi mi, że jedyne co tak naprawdę mnie ogranicza to kwestia wyboru - kiedy i gdzie, bo reszta nie stanowi problemu i że jeśli uważam, że należy zamknąć oczy i palcem wybrać jakiś punkt na mapie, to tak powinnam zrobić.

Chcę do Europy. Mogę. Pcha mnie tam i ciągnie. Gdzie konkretnie... a bo ja wiem... Gdzieś na pewno. Lubię żyć w ruchu. Nomadyzm. Zmiany miejsca, otoczenia. Chciałabym... do Szkocji na wrzosowiska, do Grecji nad morze, marzy mi się Prowansja i lawenda, nie pogardziłabym wycieczką przez Rumunię i Słowenię, w sumie hiszpańskie jedzenie też mnie ciągnie... 

Jedno jest pewne - podróż. Gdzie - okaże się. Relacja - na bieżąco tu. 

Pora na decyzję.