24 czerwca 2010

Jestem humanistką = jestem kretynką?

Przy okazji matur, wyboru kierunku studiów, kolejnych roczników magistrów oraz raportów o stanie rynku pracy i o bezrobociu falami powracają stwierdzenia, że osoby, które mają wykształcenie humanistyczne są idiotami, kretynami, debilami, leniami, itd. Powód jest prosty, bo wg wielu ludzi humanista to człowiek, który nic nie umie. Dziś przeczytałam bardzo ciekawe stwierdzenie, a mianowicie, że humaniści nie są potrzebni, bo pralki nie zbudują, silnika nie naprawią, itd. itd. Tyle tylko, że gdyby nie ci humaniści, to kto by tłumaczył książki, kto by uczył dzieci - np. takie nauczanie początkowe i przedszkolne, kto by się dziećmi zajmował, kto by robił korekty, itp. itd. Ale przecież jak to mówią "mądrzy" ludzie po polibudzie, każdy idiota to potrafi... Śmiać mi się chce, jak czytam takie rzeczy. Przecież tłumaczenia specjalistycznej literatury, raportów, itp. są takie banalnie proste. Przecież dziećmi w przedszkolu zajmie się każdy kretyn. Mogę przykłady podawać w nieskończoność, ale nadal będę tą głupią humanistką.

Mogłabym być lekarzem. Mogłabym się męczyć z budowlanką. Mogłabym nawet silniki i komputery budować. Mogłabym... tylko po co, skoro wcale tego nie chcę i nie potrzebuję. Szanuję każdy zawód, bo każdy jest potrzebny. Potrzebny jest i tłumacz, i sprzedawca, i kelnerka, i sprzątaczka, i lekarz, i prawnik, i architekt, i pracownik budowlany, i monter instalacji kanalizacyjnych, i nauczyciel, i kierowca autobusu, i motorniczy, i instruktor tańca, i aktor, i muzyk, i pilot, i magazynier, i piekarz, i rolnik, itd. Jakby wszyscy mieli być lekarzami, ekonomistami, zajmować się budową maszyn, robotyką, budowlanką, informatyką, wszelaką techniką itd., to kto by zajmował się chociażby uprawą zboża, z którego później można by zrobić chleb, ale kto by go zrobił i kto by go sprzedawał?

Oczywiście nie każdy, kto kończy studia, chwali się tytułem magistra, powinien je skończyć. Spora grupa ludzi z tytułami magistra w ogóle nie powinna się znaleźć na studiach, a co więcej, nie wiadomo jak oni w ogóle maturę zdali. Znam przynajmniej kilkanaście osób, które studia humanistyczne skończyły, a są takimi idiotami, że człowiek mógłby pomyśleć, iż podstawówki nawet nie skończyli, a później swoją głupotą i lenistwem, a także kombinatorstwem, robią nam koło tyłka i później za humanistami ten smród się ciągnie.

To, że mam takie, a nie inne wykształcenie, nie znaczy wcale, że jestem kretynką i na niczym się nie znam. W zeszłym roku miałam wątpliwą przyjemność pracować przez kilka miesięcy z tymi z tym lepszym, jak twierdzą niektórzy, niż moje wykształceniem i po takim doświadczeniu powinnam wszystkich wrzucić do jednego worka? To, że coś, co dla mnie było banalnie proste, dość łatwe do załatwienia, choć wymagało dokładności, czasu, wiedzy i umiejętności, dla nich było skomplikowanie i wręcz niemożliwe. Powinnam się z nich śmiać? Powinnam im i im podobnym urągać? Raczej nie.

A co mam powiedzieć o ludziach, którzy pracują w tych super zawodach, a nie potrafią trzech zdań poprawnie po polsku sklecić? Jakoś im tego nie wytykam, a pewni przedstawiciele tych zawodów, znani mi osobiście, zakładają z góry, że ja humanistka nie potrafię nawet wymienić uszczelki, więc tym bardziej nie mam pojęcia chociażby o silnikach. Tyle tylko że uszczelki, gwoździe, spłuczki i inne takie nie spędzają mi snu z powiek, a co więcej, nawet silniki okrętowe nie są dla mnie tajemnicą, ale z moim wykształceniem nie znam się przecież na niczym i nadaję się tylko do konserwowania powierzchni płaskich, tudzież do pracy w agencji towarzyskiej, ewentualnie do obsługiwania kasy w markecie. Najdziwniejsze jest jednak to, że do tej pory jakoś nie zginęłam, mam co jeść i nie mam problemu z opłaceniem wszystkich rachunków.

Każdy zawód jest potrzebny, tyle tylko, że jeśli komuś nie chce się pracować, nie chce się rozwijać, nie chce się nic robić, tylko woli taki się obijać, to nic mu nie pomoże dyplom nie wiadomo jak wspaniałego kierunku technicznego, medycznego, prawniczego, co więcej nawet wysoko postawieni krewni i znajomi nie zapewnią mu długo ciepłej dobrze płatnej posadki. Obiboka, który dużo mówi i niewiele lub nic nie robi, nikt normalny nie chce u siebie trzymać. Szczerze mówiąc, to ja już wolę być tą pracowitą "kretynką", niż leniwą "mądrą".