13 lipca 2011

Nocą.

Lubię noc, noc ciemną, czarną, granatową, bezksiężycową i tą, którą rozświetla blask księżyca, świecącego jak wielka lampa. Lubię noc zimową, jasną i gęstą śniegiem, burzą śnieżną, zamiecią i noc spokojną, mroźną. Lubię noc letnią, ciepłą, gdy leżąc na łóżku okryta prześcieradłem, przyglądam się gwiazdom przez okno albo gdy wtulam nos w siano czy układam się do snu w śpiworze w namiocie lub pod chmurką. Lubię noc... wypełnioną stukotem i gwizdem pociągu, który gdzieś spieszy się... może nad morze? Lubię noc z szumem drzew i mgłą unoszącą się nad jeziorem, noc rozgwieżdżoną i wietrzną. Lubię, gdy ciemność kołysze mnie na nocy skrzydłach, choć czasem dreszcz wstrząsa moim ciałem, gdy lęki nocą wracają. Lubię otulić się nocą, usiąść nad wodą, która faluje, marszczy się, błyszczy. Lubię noc wilgotną, ziemią pachnącą i lasem sosnowym. Nocą rozmowy są inne, ludzie stają się inni, a z mroku wyłania się wszystko to, co dzień jasny skrywa. Burze nocą też inaczej wyglądają... kolory na ciemnym tle nieba... Błyska się w oddali... żółto-pomarańczowy słup przeciął niebo... Piękny. Idę na balkon popatrzeć.