13 marca 2011

Babeczka.

Dziś obrazkowo o jedzeniu :)
Uwielbiam desery (poza lodami, których nie lubię), zwłaszcza te z owocami oraz czekoladą, no i oczywiście ciasta.
 
Jednego roku powiedziałam mamie, że tym razem ja zrobię babkę piaskową. Chociaż rodzinka była nastawiona do pomysłu sceptycznie, mama stwierdziła, że czemu nie. W końcu tylko raz udało mi się zrobić ciasto, które nie dość, że było przypalone i z zakalcem, to jeszcze było tak twarde jak kamień, spokojnie można było nim zabić ;). Miałam wtedy 10 lat. W domu nie było nikogo przez pół dnia, a ja chciałam zrobić ciasto. Do tej pory nie udało mi się powtórzyć tego "sukcesu", ale może to dobrze, bo przynajmniej nikt się nie otruł i nie miał przypadłości gastrycznych.
Wracając do babki, zrobiłam wtedy babkę piaskową pomarańczową i od tamtej pory rodzina oszalała na jej punkcie. Gdyby mama nie schowała dla mnie jednego kawałka, to w ogóle bym się nie załapała ;) Babka zniknęła w kilka minut.  A mam stwierdziła, że od tej pory to tylko ja mam piec babki. 
I piekę... na Wielkanoc i jak tylko wyczuję nadchodzącą wiosnę. 

Najlepsza babka jaką w życiu jadłam... i wcale nie moja w tym zasługa
tylko składników, przepisu...


ps. Przepis pojawi się niebawem. 













 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
ps. Zdjęcia nie są super jakościowo, ale pstrykałam tak na szybko i w dodatku komórką ;P